Gamowska: wolne łóżka, ciągła rekrutacja i spec od chrapania
Nowiny zadały pytania dyrekcji szpitala rejonowego. Dotyczyły one bieżącej kondycji lecznicy, która musiała zawiesić działalność oddziału wewnętrznego (tzw. drugiego). Wyjaśnień udzielali dyrektor główny Ryszard Rudnik i dyrektor medyczny Elżbieta Wielgos – Karpińska.
Dyrektor Rudnik co miesiąc, w trzecią środę, urządza konferencje prasowe. Cieszą się umiarkowanym zainteresowaniem wśród lokalnych mediów (zwykle uczestniczą w nich tylko Nowiny Raciborskie i naszraciborz.pl), ale sternik szpitala kolejny rok podtrzymuje tę formę spotkań z dziennikarzami. Oto niektóre z kwestii, które podjęto na ostatniej konferencji.
Procenty czyli miliony
Szpital opiera swą działalność finansową na ryczałcie, określonym i przekazywanym do Raciborza przez NFZ. Z kasy funduszu trafiają na Gamowską 44 mln zł w ciągu roku. Po pierwszym półroczu 2019 roku w szpitalu odnotowano przekroczenia w stosunku do planowanych wydatków na działalność leczniczą. Wyniosły 3,3% więcej niż półroczna transza pieniędzy z NFZ. Środki te zanim trafią do Raciborza „przeliczane są w NFZ według skomplikowanego algorytmu” jak powiedziała mediom E. Wielgos – Karpińska. Podkreśliła, że to kilkuprocentowe przekroczenie planu oznacza w praktyce nakłady powyżej 1 mln zł. Przed reformą z siecią szpitali i zastąpieniem kontraktów przez ryczałty takie przekroczenia nazywano nadwykonaniami.
W okresie wakacyjnym na Gamowskiej sytuacja finansowa ulega nieznacznej poprawie, bo część oddziałów pracuje „wakacyjnie”. – Pacjenci i lekarze jeżdżą na wakacje, części zabiegów się nie wykonuje – wyjaśniają dyrektorzy.
Gdzie konkretnie dochodzi do przekroczeń w budżecie szpitalnym? Dyrektor Rudnik wylicza, że generują je: geriatria, chirurgia (najwięcej, bo o 600 tys. zł więcej niż planowano), okulistyka, ortopedia i pulmologia. – Kiedy ograniczono liczbę pacjentów na oddziale wewnętrznym II to więcej chorych trafiło na geriatrię i pulmonologię oraz na chirurgię. Liczba pacjentów przychodzących do szpitala nie zmalała, tylko trafili u nas gdzie indziej. Jednak nic niepokojącego się nie dzieje. Jeżeli chodzi o pacjentów na internistycznych oddziałach to nigdzie nie było pełnego stanu. Mieliśmy wolne łóżka, po 3 albo 5 wolnych. Jedynie na chirurgii odnotowaliśmy wyniki ponad stan. Obserwujemy sytuację po zawieszeniu oddziału II wewnętrznego – stwierdził Ryszard Rudnik. Przez pół roku oddział może być zawieszony. Po tym okresie możliwa jest decyzja o jego zamknięciu.
Jeden lekarz nie wystarczy
Lecznica z Raciborza wciąż szuka specjalistów do „odwieszenia” oddziału wewnętrznego. – Rozmowy się toczą. To nie jest korzystny okres, bo są wakacje. Ludzie będą decydować po urlopach – wyjaśnia R. Rudnik. Na Gamowskiej twierdzą, że jeden pozyskany lekarz specjalista nie spowoduje przywrócenia działalności oddziału, bo potrzeba jest stworzenia całego zespołu. Do tego wymaganych jest trzech specjalistów.
– W kontekście zabezpieczenia szpitala utrzymaliśmy podwójny dyżur internistyczny. Tu nic się nie zmieniło. Szukamy rozwiązania problemu zabezpieczenia oddziału do południa – dodał dyrektor. Rudnik podkreśla, że stara się „utrzymać tych lekarzy (którzy odeszli z etatów na oddziale – przyp. red.) na dyżurach”.
Leki bez kryzysu
Szpital nie odczuł tzw. kryzysu lekowego, o którym głośno było na początku lata, gdy chorzy nie umieli dostać potrzebnych specyfików w aptekach. – Obsługuje nas apteka przyszpitalna wyłoniona w przetargu. Ona ma obowiązek dostarczyć nam leki. Jak jedna hurtownia leków nie ma, to musi kupić je gdzie indziej. Lecznictwo otwarte i apteki przeżywały jakiś kryzys lekowy, ale nas to nie dotyczyło – wyjaśniał dyrektor Rudnik.
Procedury dla SOR–u
Szpital potrzebuje inwestora zastępczego przy budowie planowanego Szpitalnego Oddziału Ratunkowego na Gamowskiej. Pozyskał na to dotację z Ministerstwa Zdrowia. Inwestycja będzie kosztować ponad 10 mln zł. Tak samo– jeśli chodzi o procedury – było przy budowie samej lecznicy. Taki inwestor prowadził wszystkie sprawy związane z jej budową przy Gamowskiej. Wówczas zajmowało się tym Raciborskie Przedsiębiorstwo Inwestycyjne. – Inwestor przejmie wszelkie obowiązki związane z budową i będzie działał pod naszym nadzorem. Zatrudni wykonawców robót, zajmie się prowadzeniem postępowań przetargowych. Chcemy aby stało się to jeszcze w sierpniu. Czy może być to RPI?
– Oni budowali szpital. Potrzebujemy kogoś z doświadczeniem w ochronie zdrowia, bo wymagana jest tu wiedza specjalistyczna – stwierdził R. Rudnik.
Młody człowiek przed wyzwaniem
Nowym szefem otolaryngologii (której także groziło zawieszenie działalności – przyp. red.) został Tomasz Cebula, lekarz z Opolszczyzny. Będzie to jego pierwsze kierownicze stanowisko w służbie zdrowia. – To specjalista otolaryngolog, młody człowiek. Znany jest jako ekspert od leczenia chrapania, a to zaburzenia oddychania czyli poważne schorzenie – charakteryzowała go wicedyrektor medyczna. Szef szpitala podkreślał, że ma duże wymagania co do otolaryngologii, liczy na jej rozwój. – Chcemy by było tam jak z okulistyką, żeby nowy szef „szarpnął”. Oddział jest już doinwestowany, ma referencyjność podstawową, a chcemy tam pozyskiwać z NFZ większe pieniądze. Spełniliśmy tak wymogi w przypadku okulistyki i mamy akredytację do specjalizacji. Dzięki temu będą tu pierwsi rezydenci – tłumaczył R. Rudnik.
Czy USG działa na dyżurze?
Do redakcji dotarł niepokojący sygnał o problemach pacjenta – raciborzanina z możliwością uzyskania badania USG na ostrym dyżurze. Była to osoba z doświadczeniem medycznym i uznała, że badanie jest konieczne. Dyrektor Ryszard Rudnik znał już ten problem, gdy go spytaliśmy. – To nie pacjent decyduje jakie badania należy wykonać, tylko lekarz na dyżurze. On nie zlecił badania USG, ale możliwość jego zrobienia była i jest. Tylko w grudniu były z tym problemy. To były wtedy kwestie kadrowe, o których firma Toma zajmująca się u nas diagnostyką wcześniej nas informowała – tłumaczył dyrektor Rudnik. Jego zastępczyni dodała, że „na żądanie” badanie USG wykonuje się tylko w prywatnych gabinetach. – Nie ma mowy o zachwianej możliwości wykonywania badań USG w szpitalu. Nie mamy z tym problemów, a kiedyś z diagnostyką szpitalną takowe były. Nie ma dziś tematu braku obsady. W tym dniu, kiedy doszło do sytuacji na ostrym dyżurze były wykonywane inne badania – podkreślili dyrektorzy.
(ma.w)