Stroje od umy i kołocz z GS-u
Mszę dożynkową odprawiono w Żerdzinach w samo południe 18 sierpnia. Ksiądz z Cyprzanowa przybył na nią bryczką, przy dźwiękach orkiestry i w korowodzie. Niesiono w nim koronę żniwną, którą sołtys uważa za dzieło sztuki.
W Żerdzinach dbają o podtrzymanie pokoleniowych tradycji, dlatego młode panie niosące koronę żniwną są odziane w stroje, które zakładały ich babcie. – Zopaska i spódnica plisowana to tutejsze regionalne stroje – podkreślał w święto plonów sołtys Bernard Franiczek. To rolnik, tegoroczne plony uważa za zadowalające, bo nie było żadnych „kataklizmów”. – Mogliśmy zebrać z pola to co posialiśmy – zaznaczył.
W Żerdzinach jest już tylko siedmiu rolników, choć mieszkańców wieś ma około 350. – Pamiętam jak w każdym domu była gospodarka, hodowla. Teraz jest tutaj wielka obora, duża produkcyjna chlewnia, a także paru rolników uprawiających ziemniaki i buraki cukrowe. Reszta mieszkańców wydzierżawiła swoje grunty – wyliczał sołtys Franiczek.
Po mszy w kaplicy żerdzinianie wrócili, także korowodem, pod remizę i tam bawili się „do białego rana”. – W tym roku nasze dziewczyny dla nas zatańczyły. Zaangażowały się, pozbierały bez namawiania. Takie nasze rodzynki – uśmiechał się pan Bernard.
Starostami dożynek zostali Agnieszka i Stefan Mraskowie.
Sami już nie gospodarują, ale wydzierżawiają pole uprawne. W rolę starostów wcielili się po raz drugi, debiutowali w 2012 r. – Choć to zaszczyt, to ludzie się nie kwapią. Uważamy to za obowiązek, można poświęcić ten jeden dzień – podsumowali starosta ze starościną. Bryczką przewiózł ich Dariusz Franiczek. W zaprzęgu znalazły się dwie klacze śląskie: Gina i Arnika, obie z Żerdzin.
(ma.w)