Ciągnikiem jeżdżę odkąd pamiętam
3 pytania do Rafała Lesznika zwycięzcy Krowiarki Ciapek Rancing
– Wygrał pan pierwsze w naszym powiecie zawody traktorzystów – Krowiarki Ciapek Racing. Ścigano się na klasycznych ciągnikach ursusach. Trenował pan przed startem?
– Nie było żadnych przygotowań, to jest taki okres w ciągu roku, kiedy na nic nie ma czasu, bo jest tyle pracy wokół. Nie szykowałem się jako kierowca, ale ciągnik trzeba było wyczyścić. Umyłem go dokładnie, żeby „wyglądał na ludzi”. To jest sprzęt na co dzień używany w polu, nie był przeznaczony do parady. Nie ma mowy też o podrasowywaniu jego parametrów technicznych. Zwykły, standardowy C-360, używany do tego, co trzeba akurat zrobić przy jego pomocy. Nie nastawiałem się na zwycięstwo tylko na zabawę. Nie mierzyłem swojego czasu, pan mi powiedział ile to zajęło (1,32 sek – przyp. red.). Z emocjami obserwowałem resztę stawki. Poziom był bardzo wyrównany. Miejsce końcowe nie miało znaczenia. Liczył się udział, fajne grono uczestników i wspaniała atmosfera wydarzenia. Bardzo ważne, że dochód z tych wyścigów przeznaczono na pomoc dla strażaka Arka Górszczyka, którego znam osobiście i bardzo cenię. Warto było tu być.
– Jakim ciągnikiem wygrał pan rywalizację w Krowiarkach?
– Ten model traktora C-360 posiadam chyba z osiem lat, ale z traktorami i rolnictwem jestem związany odkąd pamiętam, od dzieciństwa. Moim pierwszym traktorem był zetor 3011. Zacząłem wtedy chodzić do szkoły podstawowej. Nie potrafiłem nawet sam wysprzęglić tej maszyny. Musiałem wcisnąć pedał sprzęgła dwiema nogami, a ojciec pomagał mi wtedy wrzucić bieg. Tak się wtedy jeździło. Oczywiście nie mogłem wyjechać nim na drogę publiczną. Nabywałem doświadczenia za kółkiem jeżdżąć tym ciągnikiem po łąkach i polach.
– Czy trasa, która była intrygującym torem przeszkód, sprawiła panu jakieś trudności?
– Czułem się tam dosyć niebezpiecznie na samym finiszu. Trzeba było tam przejechać odcinek usłany dużymi, ciężkimi belkami z drewna. Wzięto je chyba z starych podkładów kolejowych. Przyznam, że było tam dość niebezpiecznie. Zarówno dla kierującego jak i dla samego traktora. Te maszyny mają już przecież swój wiek. Cieszę się, że mimo upływu lat tak dobrze się jeszcze sprawują.
Rozmawiał Mariusz Weidner