Izba wytrzeźwień nie dla Raciborza
Ile płacimy za wywóz pijanych osób do izb wytrzeźwień? Czy nie lepiej byłoby mieć taką izbę u siebie? Mamy w Raciborzu wolne lokale, a taki interes ma się dobrze. Może dzięki temu udałoby się zyskać dodatkowe wpływy do budżetu? – zastanawiał się podczas minionej sesji rady miasta Piotr Klima.
Naczelnik wydziału spraw społecznych Iwona Trzeciakowska w krótkich słowach wyjaśniła radnemu Klimie, dlaczego pomysł organizacji izby wytrzeźwień w Raciborzu nie tylko nie jest dobry, ale też dlaczego nie można go zrealizować.Trzeba zacząć od tego kto trafia do takiej placówki. – To nietrzeźwe osoby, które stwarzają zagrożenie dla siebie lub innych osób – powiedziała urzędniczka. Transportem tych osób do izby zajmują się funkcjonariusze straży miejskiej oraz policji. Przed wyruszeniem w drogę nietrzeźwa osoba musi zostać przebadana przez lekarza, aby wykluczyć możliwość pogorszenia stanu zdrowia lub śmierci w trakcie transportu.
Najbliższa izba wytrzeźwień znajduje się w Bytomiu. W zeszłym roku przewieziono do niej z Raciborza 254 osoby. Kosztowało to gminę 45 tys. zł. – Utrzymanie izby wytrzeźwień kosztuje około miliona złotych. Poza tym ustawodawca przewiedział, że tylko miasta powyżej 50 tys. mieszkańców mogą prowadzić takie placówki. W tej chwili Racibórz nie spełnia tego wymogu – dodała naczelnik Trzeciakowska.
(żet)