W tym roku postawili na sandały
Chłodna aura nie przeszkodziła w samborowickich świętomarcińskich obchodach. Tradycyjnie mieszkańcy przygotowali przedstawienie uliczne, tym razem pt. „św. Marcin przyjaciel ubogiego człowieka”. – Mamy w tym roku wyjątkowe ubiory, wszyscy się zaparli i wystąpili w sandałach. Tego nigdy nie było – uśmiecha się sołtys wioski Adrian Niewiera. Wydarzenie zorganizowano w niedzielne popołudnie 10 listopada.
Przemarsz przez wieś to standard świętomarcińskich obchodów, które wieńczy inscenizacja, kiedy to rzymski żołnierz pomaga żebrakowi. Samborowiczanie obchodzą to wydarzenie uroczyściej. Tam oprócz wspomnianej scenki, prezentowane są epizody z życia świętego. Dlatego też w rolę św. Marcina wcielają się dwie osoby: młodym św. Marcinem był Patryk Grzegorczyk, natomiast dorosłym – tradycyjnie sołtys Adrian Niewiera. Za reżyserię odpowiadała Dorota Plura. Obchody we wsi rozpoczęło nabożeństwo ku czci św. Marcina w kościele parafialnym, zwieńczyła natomiast rodzinna zabawa taneczna. Była to już 18. odsłona tego wydarzenia.
Obchody św. Marcina w Samborowicach zainicjował ówczesny proboszcz miejscowej parafii, ks. Zbigniew Gajewski, który posługiwał w Samborowicach przez 17 lat, był równocześnie kapelanem w raciborskim Zakładzie Karnym. W sierpniu 2018 roku, na mocy dekretu biskupa opolskiego, przeniósł się do podopolskiej parafii w Sławicach. – Osiemnastka zobowiązuje, przez te wszystkie lata dopracowywaliśmy szczegóły i osiągnęliśmy prawie perfekcjonizm – my nieprofesjonaliści zwykli aktorzy. To taka nasza spontaniczna gra – komentuje głowa wsi.
Sołtys Adrian Niewiera zauważa, że najważniejszym przesłaniem wspomnienia św. Marcina jest to, aby trwać przy wierze oraz dzielić się swoją dobrocią. – By nie zamykać się, mieć szeroką opcję tego, że wśród nas, w dzisiejszych czas są osoby, które potrzebują wsparcia, a może i nawrócenia – mówi nam.
W przedstawienie zaangażowało się szereg osób. Nie zabrakło również klaczy Federiny. To, jak mówią w Samborowicach „niezawodna aktorka” inscenizacji na św. Marcina. Jej właścicielem jest Bernard Świerczek, odkupił ją jako „emerytkę”. Wcześniej biegała na torze wyścigów konnych w Służewcu i miała zostać przeznaczona już na rzeź. Kilkanaście lat temu właściciel klaczy jeździł nią jeszcze na procesje konne. Od pięciu lat koń uczestniczy już tylko w inscenizacjach przygotowywanych na św. Marcina. Obecnie ma 30 lat.
– To ciekawe przeżycie, występuję już w tych inscenizacjach od około pięciu lat. To wspaniała zabawa, świetnie spędzony czas – opowiada o udziale w wydarzeniu Patryk Grzegorczyk. – Najważniejsze dla nas jest to, że razem się spotykamy i możemy przeżyć to wspólnie – zauważa z kolei Damian Herber.
(mad)