Tego odznaczenia nie można otrzymać w pojedynkę. Piękne jubileusze w Kuźni Raciborskiej
Tym razem Urząd Stanu Cywilnego wybrano na świętowanie 50 lat po ślubie. W Kuźni Raciborskiej osiem par odebrało z tej okazji medale nadane przez prezydenta RP Andrzeja Dudę. Wręczał je burmistrz Paweł Macha w towarzystwie kierowniczki USC Katarzyny Emrich. Uroczystość zorganizowano w czwartek 28 listopada.
– Życie nauczyło was wiele. Nauczyło szanować drugiego człowieka, zahartowało cierpieniem. Zapewne dziś, kiedy myślą sięgacie wstecz i widzicie owoce waszego trudu, to nie żałujecie tych wspólnie przeżytych dni, tych wspólnych przeżytych lat. Bo wiecie, że te wspólne lata to piękny przykład dla wszystkich młodych ludzi, którzy podobnie jak wy przed 50 laty decydują się związać węzłem małżeńskim – mówiła do jubilatów Katarzyna Emrich.
Burmistrz Macha składając jubilatom życzenia, zauważył, że jubileusz 50-lecia pożycia małżeńskiego to piękny okres. To także czas, w trakcie którego jubilaci bardzo dobrze się poznali i mimo że czasami bywały gorsze chwile, to przezwyciężyli je. – Wtedy kiedy po kilku latach małżeństwa odlatują pewne wyobrażenia o drugim człowieku. I staje się on rzeczywiście taki jaki jest. Kiedy ten mężczyzna w dziurawych skarpetach stoi przed wami. I ta kobieta, która czasami ponarzeka. To właśnie jest ta miłość, bo potrafimy w sobie znaleźć te najlepsze cechy, które powodują, że jesteśmy razem – zwracał uwagę. – Żadna wspólnota, żadna gmina, żadne państwo, żadne stowarzyszenie nie zrobi tego, co robi rodzina. Rodzina to podstawa społeczeństwa. I rodzina to najtrwalszy fundament tego kraju – podkreślał w trakcie uroczystości burmistrz Paweł Macha.
(mad)
Jubilaci:
Anna i Józef Kołodziejowie z Rud. Oboje pochodzą z Rud, poznali się na zabawie tanecznej. Przed wypowiedzeniem sobie sakramentalnego „tak” spotykali się dwa lata. Ślub cywilny odbył się 4 października, a dwa dni później swoją miłość przysięgali przed Bogiem. Małżeństwo doczekało się dwóch córek oraz tyle samo wnuczek i jednego wnuczka. – Jeden drugiemu musi ustępować – zdradza jubilatka przepis na udany związek.
Elżbieta i Karol Wojtasowie z Rudy Kozielskiej. Jubilatka pochodzi z Rudy Kozielskiej, a jubilat z Jankowic w Kuźni Raciborskiej. Poznali się przez telefon. Pani Elżbieta pracowała w Rudach na poczcie, gdzie obsługiwała znajdującą się tam wówczas ręczną centralę telefoniczną. Pan Karol mieszkał natomiast w leśniczówce, w jednym z trzech miejsce w Jankowicach, gdzie był wtedy telefon. – Tak się dzwoniło, że pomiędzy nami zaiskrzyło – uśmiechają się, kiedy wspominają tamten czas. Przed ślubem spotykali się ze sobą rok. Ślub cywilny odbył się 26 kwietnia, a kościelny dwa dni później. Małżeństwo cieszy się z trzech synów i jednej córki oraz ośmiorga wnucząt. – W związku najważniejsze jest przebaczanie – mówi pani Elżbieta.
Maria i Joachim Tworuszkowie z Rud. Oboje pochodzą z Rud, po raz pierwszy zobaczyli się na potańcówce. Przed ślubem spotykali się 3 lata, z racji tego, że pani Maria w chwili poznania się z panem Joachimem miała 15 lat. Ślub kościelny odbył się 25 sierpnia, dwa dni wcześniej swoją miłość scementowali w Urzędzie Stanu Cywilnego. Małżeństwo doczekało się troje dzieci oraz cieszą się z pięciorga wnucząt. – Cierpliwość w małżeństwie jest najważniejsza – zauważa jubilatka.
Eleonora i Henryk Żyłowie z Rudy Kozielskiej. Połączyła ich odbywająca się w Rudzie Kozielskiej potańcówka. Mimo że znali się wcześniej, to wtedy pomiędzy nimi zaiskrzyło. Przed ślubem spotykali się rok. 15 listopada zorganizowano ślub w Urzędzie Stanu Cywilnego, kościelny dwa dni później. Z ich miłości zrodziło się dwóch synów oraz cieszą się z dwóch wnuków. Małżeństwo zgodnie stwierdziło, że w związku jeden drugiemu musi ustępować.
Grażyna i Władysław Charlińscy z Kuźni Raciborskiej. Pierwszy raz zobaczyli się w kawiarni w Kuźni Raciborskiej. Pani Grażyna była tam wówczas z koleżankami, a jej przyszły mąż odwiedził to miejsce, pełniąc służbę wojskową. To spotkanie spowodowało, że postanowili się ze sobą związać. Ślub cywilny odbył się 11 października, a kościelny 11 lat później. Małżeństwo ma troję dzieci i tyle samo wnucząt. – Cierpliwość, cierpliwość i jeszcze raz cierpliwość – to w związku jest najważniejsze – zauważa pani Grażyna.
Regina i Manfred Deptowie z Budzisk. Zobaczyli się na potańcówce w Budziskach i tak związali się na całe życie. Przed ślubem spotykali się dwa lata. Uroczystość w Urzędzie Stanu Cywilnego odbyła się 4 października, dwa dni później sakramentalne „tak” wypowiedzieli przed Bogiem. Mają czterech synów oraz siedmioro wnucząt. – Zrozumienie w małżeństwie jest najważniejsze – mówi nam pan Manfred. – No i jeden drugiemu musi ustępować – dopowiada jego żona.
Róża i Jerzy Smiatkowie z Turza. – Jesteśmy rolnikami, poznaliśmy się więc na polu – uśmiecha się jubilatka. Znali się od dzieciństwa, bo mieszkali obok siebie. Ślub cywilny wzięli 15 listopada, a dwa dni później kościelny. Mają trzech synów oraz pięcioro wnucząt. – Anielska cierpliwość jest najważniejsza – pani Róża podaje nam składnik na udany związek.
Maria i Karol Kaniowie z Rud. Poznali się na potańcówce organizowanej przy leśniczówce w Zwonowicach, czyli rodzinnej miejscowości pani Marii. To spotkanie spowodowało, że zakochali się w sobie. Przed ślubem spotykali się dwa lata. Uroczystość w Urzędzie Stanu Cywilnego odbyła się 17 lutego, a w kościele dzień później. Mają dwoje dzieci oraz troje wnucząt. – Wytrwałość i zrozumienie – podaje pani Maria przepis na udany związek.