Wyburzony pomnik wzburzył mieszkańców
Z Krzanowic zniknął pomnik wdzięczności Armii Czerwonej. Został rozebrany, bo tak nakazał wojewoda śląski. Nie wszystkim jednak to się spodobało. Z redakcją Nowin skontaktowali się krzanowiczanie, którzy uważają, że obelisk był świadectwem historii gminy. – Komu on przeszkadzał? – pytają zdezorientowani.
Pomnik znajdujący się do niedawna przy ul. Długiej wyburzono w listopadzie. Stało się tak na mocny decyzji, w której na podstawie artykułu 5b ust. 1 ustawy z dnia 1 kwietnia 2016 r. o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy jednostek organizacyjnych, jednostek pomocniczych gminy, budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej oraz pomników, wojewoda nałożył na Krzanowice nakaz jego rozbiórki.
– Postępowanie w tej sprawie zostało wszczęte w październiku 2018 roku. W trakcie procedury wyjaśniającej przedstawiałem wojewodzie argumenty mieszkańców za pozostawieniem pomnika w obecnym kształcie, m in. informację o pochówkach żołnierzy w tym miejscu w trakcie drugiej wojny światowej – mówi nam burmistrz Krzanowic Andrzej Strzedulla. Jednak jak słyszymy, argumenty urzędników po przeprowadzonym postępowaniu wyjaśniającym nie zostały uwzględnione. – Sposób zagospodarowania terenu, na którym znajdował się pomnik, nie został jeszcze ustalony – mówił w rozmowie z nami burmistrz Strzedulla.
Mieszkańcy, którzy skontaktowali się z redakcją Nowin, dziwią się, że w ogóle doszło do takiej sytuacji. – Tyle lat to miejsce było odwiedzane przez dzieci i uczniów z miejscowych placówek, którzy chodzili tam z opiekunami. We Wszystkich Świętych, to tu nawet znicza nie było, gdzie postawić. A teraz tutaj nie ma nic – nie kryje rozgoryczenia Andrzej Pietrzak, który spotkał się z nami razem ze swoim dorosłym synem Aleksandrem. – Ten czyn, to jakby nam nóż w serce włożyli – mówią drżącym głosem o zaistniałej okoliczności.
Pan Andrzej w trakcie rozmowy akcentuje, że nie spotkał się, aby dywagować czy czyny dokonywane przez siły zbrojne Rosji Radzieckiej były dobre, czy też nie. Wskazuje jednak, że byli to żołnierze, którzy służyli tak, jak im odgórnie nakazywano. – Oni nie mieli wyboru, musieli tutaj przyjść – podkreśla. Zauważając, że wyburzenie pomnika boli go ze zdwojoną siłą, z racji, że też był w wojsku i wie, że prawdziwy żołnierz służy swojej Ojczyźnie.
Kiedy pytamy mieszkańców, czego oczekują teraz od miejscowego samorządu, mówią nam, że chcą, aby urzędnicy upamiętnili to miejsce w jakiś sposób. – Oczekujemy, aby stanął tutaj choćby krzyż – odpowiadają.
O komentarz do zaistniałej sytuacji zwróciliśmy się do Aliny Kucharzewskiej, rzeczniczki prasowej wojewody śląskiego. Odpowiedzi jednak nie otrzymaliśmy; gdy takowa jednak do nas trafi, do sprawy wrócimy.
(mad)