Wielkie rzeczy w małym mieście
Almanach Prowincjonalny ma już 15 lat
O pomyśle na stworzenie pisma, jego początkach oraz nazwie rozmawiamy z Markiem Rapnickim, redaktorem naczelnym półrocznika literacko-kulturalnego wydawanego w Raciborskim Centrum Kultury.
W 2003 roku dwóch instruktorów RCK: Marek Rapnicki i Jerzy Dębina zainicjowali roczny projekt pt. „Prowincja – matecznik słowa”. Było to przedsięwzięcie artystyczne, zaadresowane przede wszystkim do młodych twórców – amatorów, a także miłośników literatury i poezji, którzy jednocześnie chcieli zaangażować się w życie artystyczne miasta.
Projekt realizowany był równocześnie w Raciborzu i Opawie, gdzie zainteresowani twórcy z obu krajów uczestniczyli w comiesięcznych spotkaniach. Organizatorzy otrzymali na jego wykonanie dotację 40 tys. euro ze Wspólnego Funduszu Małych Projektów Phare. – Pomysł był tego rodzaju, że wielkie rzeczy dzieją się niekoniecznie w centrali – przyznaje nasz rozmówca.
RCK podjęło wówczas wielu słynnych poetów, takich jak: Ryszard Krynicki, Adam Zagajewski czy Ewa Lipska. – Całość skłoniła mnie do przemyśleń. Czasami otwiera się jakaś klapka i tak zrodziła się inicjatywa stworzenia właśnie pisma – wspomina Marek Rapnicki. Zauważając, że sporo twórców poznał również w chwili kiedy stał u steru Raciborskiego Domu Kultury, inicjując wówczas z nimi spotkania autorskie. To też umożliwiało zachęcenie ich, aby ze swoją twórczością zagościli również w „Almanachu”.
Początki
Pierwszym redaktorem naczelnym pisma został polonista, znawca literatury oraz doktor nauk humanistycznych Janusz Nowak. – Zaczęliśmy je nieśmiało produkować – wymawiając te słowa, Marek Rapnicki pokazuje nam pierwszy numer pisma. Jego nienaruszony wygląd, sugeruje, jakby wyszedł z drukarni niedawno; to już jednak 15 lat, od kiedy numer ten ujrzał światło dzienne. – Mój patent polegał na tym, aby wiersze, eseje, reportaże w świecie dzisiejszym, gdzie człowiek właśnie skłania się ku kulturze obrazkowej, okraszać fotografią – opowiada nam. Natomiast pomysł na nazwę pisma, jak przyznaje M. Rapnicki, to impuls. Almanach, czyli zbiór artykułów. A mając ciągle w pamięci nazwę realizowanego projektu „Prowincja – matecznik słowa”, zaczerpnięto słowo: prowincjonalny. Tak więc powstał „Almanach Prowincjonalny”.
Pierwszy numer liczył sto stron, wówczas jednak nie wiedziano, czy przyjmie się na rynku. Jednak na tyle zdobył uznanie, a kontakty twórców pisma z literatami nie malały, że postanowiono to kontynuować. Zdecydowano się również na wydawanie dwóch numerów rocznie, z uwagi na względy finansowe, a także napływ materiałów. Zamysłem twórców było także to, aby wydania przypominały wyglądem książki, z racji, aby człowiek bardziej je szanował.
„Almanach Prowincjonalny” od początku do dziś składa się z kilku działów takich jak: recenzje, reportaż, wiersze, eseje, dzienniki literacie oraz dział translatorski. – Wydania rozpoczynamy natomiast jednostronicowym działem „Chleb i sól” zawierającym wiersze z przeszłości – opowiada nam Marek Rapnicki.
To już 15 lat
Każdy wydany „Almanach” wieńczy wydarzenie w Raciborskim Centrum Kultury. I takie też odbyło się niedawno. Wówczas promowano najnowszy 30. numer. Ten, jak i poprzedni, ukazał się przy wsparciu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Spotkanie otworzyły trzy pieśni Lubelskiej Federacji Bardów, zespołu świętującego w tym roku swoje dwudziestolecie. Na początek zabrzmiało „Tak” Edwarda Stachury, jako wezwanie do pojednania między ludźmi. Wypełnioną po brzegi salę powitała dyrektorka RCK Joanna Maksym-Benczew, współpracowniczka czasopisma od pierwszego numeru, dziś prowadząca dział „Kuźnia przekładu”. Po prezentacji świeżo wydanego numeru z kolorową wkładką fotograficzną, w kąciku literackim na stylowych fotelach zasiedli redaktorzy Almanachu: Janusz Nowak i Marek Rapnicki, z którymi rozmowę przeprowadziła Barbara Gruszka-Zych, poetka i reporterka „Gościa Niedzielnego”. Żywa dyskusja koncentrowała się wokół genezy pisma, literackich tradycji Raciborza oraz specyfiki „Almanachu Prowincjonalnego”. Podkreślano, że pismo od początku swojego istnienia stawia na jakość tekstów literackich, łącząc wypowiedzi autorów o różnych poglądach ideowych i estetycznych. Prezentuje dorobek uznanych sław, lecz publikuje również debiutantów. Ponadto zachowuje stałe działy poezji, eseju, reportażu, felietonu i recenzji literackiej. Pierwszą część wieczoru zakończyły wiersze trójki rozmówców, Barbara Guszka-Zych zaprezentowała zestaw utworów z ostatniego tomiku pt. „Basiu wróciłem”. W myśl tradycji, po dawce poezji znów zabrzmiała muzyka. Koncert zagrali artyści z Lublina, prezentując zestaw swoich wybitnych dokonań, w którym nie zabrakło takich pieśni jak „Wstań przyjaciółko moja”, „Piosenka w samą porę”, „Jak listy”, „Specjalista od wzruszeń” i „Ataman”. Niespodzianką był udział w chórkach raciborzanki Anny Jegerskiej-Michalskiej. Niebywałe zgranie i możliwości wokalne wszystkich muzyków na czele z Janem Kondrakiem w połączeniu z wybitnymi tekstami zapewniły słuchaczom prawdziwą ucztę. Partię bisów rozpoczęła przejmująca i fenomenalnie zaśpiewana a capella „Południca” Kazimierza Grześkowiaka.
– Jak widzę garby tych pism w biblioteczce, to wydaje się jakby dopiero co się ukazały, a to już 15 lat minęło – podsumowuje w rozmowie z nami dotychczasowy okres Marek Rapnicki. Wyraża również nadzieję, że przez kolejne lata „Almanach Prowincjonalny” nadal będzie raczył swoją zawartością, chcących sięgać właśnie po taką twórczość.
(mad)