Złote gody w Krzanowicach z byłym przewodniczącym rady miejskiej
Tradycyjnie z początkiem stycznia w Krzanowicach odbyła się uroczystość wręczenia medali za długoletnie pożycie małżeńskie, nadanych przez prezydenta RP Andrzeja Dudę. Świętowano we wtorkowe popołudnie 7 stycznia w Domu Przyjęć „Perła”.
– W ciągu wspólnie przeżytych lat zapewne były chwile radosne, ale też bardziej smutne. Były to też czasy ciężkie, w trakcie których musieliście budować także naszą gminę, nie tylko jej wizerunek, ale także wszystko, co dzisiaj tutaj mamy. To wam zawdzięczamy wychowanie kolejnych pokoleń naszych mieszkańców, którzy wspólnie dbają o dobro gminy – mówił do jubilatów burmistrz Krzanowic Andrzej Strzedulla, składając im najlepsze życzenia z okazji złotych godów. – Mam nadzieję, że przed wami jeszcze mnóstwo takich jubileuszy, jeszcze bardziej okazałych – kontynuował Andrzej Strzedulla. Do życzeń dołączyła również kierowniczka urzędu stanu cywilnego Gabriela Augustyn. Następnie jubilaci otrzymali pamiątkowe medale nadane przez prezydenta RP Andrzeja Dudę oraz kwiaty.
W uroczystości uczestniczyło pięć z sześciu par świętujących 50 lat po ślubie. Wśród jubilatów znalazł się m.in. Henryk Tumulka, były przewodniczący rady miejskiej Krzanowic.
(mad)
- Maria i Oswald Horakowie z Pietraszyna. Pani Maria i pan Oswald pochodzą z Pietraszyna, to ich rodzinna miejscowość. Znali się od dzieciństwa, bo mieszkali po sąsiedzku. Ślub cywilny odbył się 18 stycznia, kościelny dwa dni później. Małżeństwo cieszy się z dwójki dzieci oraz czworga wnucząt. Ich recepta na udany związek to: zrozumienie i nie mieć przed sobą żadnych tajemnic.
- Aniela i Józef Moslerowie z Krzanowic: Jubilatka pochodzi z Cyprzanowa, jubilat z Krzanowic. Po raz pierwszy zobaczyli się na zabawie tanecznej i tak pomiędzy nimi zaiskrzyło. Przed ślubem spotykali się prawie pięć lat. Ślub cywilny odbył się 23 listopada, a dzień później kościelny. Para doczekała się dwójki dzieci oraz ma pięcioro wnucząt. – Przebaczanie i wyrozumienie – to w małżeństwie jest najważniejsze – mówi nam pani Aniela.
- Janina i Alfred Fiksiakowie z Wojnowic. Oboje pochodzą z Kielc, gdzie wspólnie mieszkali w jednej wiosce. Znali się więc od dzieciństwa i nawet nie wiedzą, kiedy zaczęło pomiędzy nimi iskrzyć. Na Śląsk przeprowadzili się za pracą. Obecnie mieszkają w Wojnowicach. Przed Bogiem swoją miłość scementowali 29 czerwca, ślub cywilny odbył się tydzień wcześniej. Państwo Fiksiakowie doczekali się czwórki dzieci i ośmiorga wnucząt.
- Sylwia i Henryk Tumulkowie z Bojanowa. Pani Sylwia pochodzi z Bojanowa, natomiast pan Henryk ze Sławikowa. Para poznała się na PKS-ie w Raciborzu. On wracał pewnego dnia z treningu juniorów raciborskiej Unii, ona ze szkoły ze swoją koleżanką, kiedy zobaczyli się po raz pierwszy, ich serca zabiły mocniej. Po półtora roku narzeczeństwa wzięli ślub, 2 czerwca odbył się cywilny, a dzień później kościelny. Małżeństwo doczekało się jednej córki, dwóch wnucząt i jednego prawnuka. – By wspólnie dożyć, to trzeba przede wszystkim mieć zdrowie. Jak ono jest, można mieć plany i marzenia. Ważna jest także wyrozumiałość do drugiej osoby – mówi nam pan Henryk.
- Paulina i Stanisław Kubisiowie z Pietraszyna. Pani Paulina pochodzi z Pietraszyna, natomiast pan Stanisław z małej miejscowości w dawnym województwie rzeszowskim. Jubilat o serce pani Pauliny starał się długo, ale wytrwale. Ślub cywilny odbył się 25 stycznia, dwa dni później swoją miłość scementowali przed Bogiem. Jubilaci wychowali trójkę dzieci, mają także trójkę wnucząt. – Przede wszystkim jeden drugiemu musi przebaczać – pani Paulina zdradza nam przepis na udany związek.