Serce raciborskiej piłki nożnej zabije w Brzeziu. Śmiechem?
Złośliwy komentarz tygodnia Bożydara Nosacza
Kiedy zadzwonił do mnie kolega i powiedział, że miasto Racibórz zapłaci ponad 2 miliony złotych za „szatnię i parę sraczy w Brzeziu”* (cytat) pomyślałem, że musi (znaczy ów kolega) być napruty jak kuter. Kiedy przekonałem się jednak, że to prawda, rzuciłem się sprawdzać, czy może radni, którzy to przegłosowali nie wykazywali podobnych objawów. Śledztwem objąłem także prezydenta, który bronił szatni.
Przez ponad dwie godziny katowałem się oglądaniem ostatniej sesji, na której uchwalano budżet miasta na 2020 rok. Wszyscy wyglądali na trzeźwych. Niektórzy nawet dość trzeźwo mówili. Z tym, że to ostatnie już akurat wszystkich nie dotyczy. Do pierwszej grupy zaliczyć należy radnego Henryka Majnusza, który porównał wielkość i cenę wybudowania brzeskiego imperium szatniowego ze skromniutkimi obiektami innych klubów, z których niektóre wnoszą do lokalnej piłki nożnej nieporównanie więcej niż drużyna z Brzezia.
Niestety, liderem drugiej grupy okazał się sam prezydent, co przyjąłem z bólem, bo przecież chłop nie przyszedł do urzędu z budżetówki, tylko z biznesu. Przecierając oczy ze zdumienia, dowiedziałem się od prezydenta (nieznacznie tylko upraszczając), że obiekt w Brzeziu wpisuje się w strategiczny rozwój raciborskiej piłki nożnej. Prezydent zaznaczył wprawdzie, że dopiero nazajutrz spotka się ekspertem, któremu powierzył wykonanie stosownej analizy w tym temacie, ale przecież prezydent nie jest jakimś tam zwykłym śmiertelnikiem, który by nie wiedział, co będzie jutro. Do tego dowiedziałem się, że szatnia będzie służyć też innym klubom. Rozumiem to tak, że chłopaki z Markowic czy Ocic nie będą się już tłoczyć u siebie tylko wyskoczą zmienić dżinsy na sportowe galotki na Brzezie, a potem wrócą do siebie pograć. A po meczu oczywiście znów wpadną do Brzezia wziąć prysznic, o ile oczywiście ich klub zapłaci Brzeziu za wodę. Bardzo ciekawa była też zaprezentowana kafeteria możliwości realizacji inwestycji:
a) dostaniemy dotację (to będzie taniej), albo nie dostaniemy,
b) jak nie dostaniemy to zrealizujemy inwestycję jednorazowo albo etapami,
c) a może (jak nie będzie dotacji) zrealizujemy częściowo (to twórczy wkład radnej Szukalskiej).
Za czym w takim razie radni głosowali? To trudno stwierdzić bo, niestety, wróżki nie zaproszono na sesję.
Żeby nie kończyć tak pesymistycznie opowiem dowcip (z góry przepraszam za suchar). Nie wiem, czemu przyszedł mi on akurat do głowy, bo jest on oczywiście całkowicie bez związku z powyższym tematem.
Siedzi sobie zając na leśnej polance i coś rysuje. Podchodzi zaciekawiony wilk i pyta:
– Zając, co ty tam bazgrolisz?
– Piszę pracę dyplomową – odpowiada zając
– A na jaki temat?
– „O wyższości zająca nad wilkiem”
– O żesz ty wredny kurduplu – wkurzył się wilk, chwycił zająca za uszy i zawlókł w pobliskie krzaki.
Po chwili jednak wilk wypada z krzaków cały poobijany i zaczyna uciekać.
Za nim z krzaków wychodzi niedźwiedź i mówi do zająca:
– Widzisz mały, nie liczy się temat pracy dyplomowej, tylko kto jest promotorem.
bozydar.nosacz@outlook.com
* jak udało mi się ustalić, z ponad 500 metrów kwadratowych 200 metrów ma zająć świetlica, co nie zmienia faktu, że dalej na jednego piłkarza z Brzezia przypada powierzchnia wielkości kawalerki.