Diagnostyka w szpitalu zakaźnym na razie z ręcznym RTG, ale zaraz ruszy pełną parą
Do redakcji dotarły sygnały, że na Gamowskiej wraz z przekształceniem szpitala rejonowego w zakaźny, są problemy z działaniem diagnostyki. Prowadzi ją firma zewnętrzna Tomma. Dyrektor Rudnik uspokaja: Tomma z nami zostaje.
Powoli mija pierwszy tydzień funkcjonowania raciborskiej lecznicy w nowych warunkach, jako szpitala zakaźnego wyznaczonego dla regionu przez wojewodę śląskiego. Trafiają tu teraz pacjenci z COVID-19 z całego województwa, ostatni był z Będzina. W niedzielę otrzymaliśmy informację, że w lecznicy nie funkcjonują tomograf i rezonans. Należą do zewnętrznej firmy Tomma, świadczącej szpitalowi usługi diagnostyczne. Czy zostanie na Gamowskiej nadal? Inne firmy wyprowadziły się z placówki zakaźnej. Aktualnie w raciborskiej lecznicy przybywa tylko kilkunastu pacjentów, większość w stanie stabilnym, ale szpital jest gotowy do przyjęcia kilkuset chorych z koronawirusem. – Co będzie jak pojawi się ich tam 100? Bez diagnostyki, np. tomografii płuc nie wyobrażam sobie działalności szpitala zakaźnego – przekazał nam doświadczony raciborski lekarz, prosząc o anonimowość.
Dyrektor szpitala zakaźnego Ryszard Rudnik uspokaja, że szpital zakaźny jest zabezpieczony jeśli chodzi o diagnostykę. Na razie personel posługuje się tu jeszcze ręcznymi aparatami RTG oraz aparatami USG, ale wkrótce Tomma będzie działać w takim samym zakresie, jak do tej pory w szpitalu rejonowym. – Zostają z nami, uzyskali wymaganą gotowość do pracy w szpitalu zakaźnym – podkreśla R. Rudnik. W części szpitala zajmowanej przez diagnostykę (na pierwszym piętrze, gdzie są TK, RTG, Rezonans) także zostaną wykonane – jak w innych oddziałach – specjalne śluzy do przemieszczania pacjentów z koronawirusem, a pomieszczenia do diagnostyki będą przystosowane do pracy w nowych warunkach.
(ma.w)