Nagła decyzja doktor Olszok intryguje Gamowską, zastanawia starostę
Dr Iwona Olszok, która ponad 30 lat kierowała oddziałem zakaźnym w raciborskim szpitalu złożyła wypowiedzenie. – Nie miałem nawet okazji porozmawiać na temat przyczyn tej decyzji – informuje nas dyrektor Ryszard Rudnik. Pani „ordynator” nie ma już na Gamowskiej, ma przebywać na L–4.
Dla szefa lecznicy informacja o wypowiedzeniu złożonym przez kierowniczkę oddziału była zaskakująca. Nie zna powodów takiej decyzji swego pracownika, kluczowego w warunkach pandemiii.
Przez oddział obserwacyjno-zakaźny, jako pierwszy, przechodzą wszyscy pacjenci testowani na obecność COVID-19 w raciborskiej lecznicy. W ostatnich tygodniach, odkąd wybuchła epidemia, niemal cały czas wszystkie 11 łóżek oddziału było zajętych.
Czy brak szefowej dezorganizuje pracę oddziału zakaźnego?
– Na pewno ma znaczący wpływ na jego funkcjonowanie. Tak jak każda nagła, dłuższa nieobecność, zwłaszcza w tych warunkach. Od razu wystąpiłem do wojewody z pilną prośbą o zapewnienie zastępstwa na zwolnione miejsce lekarza zakaźnika – powiedział nam dyrektor szpitala.
Pod nieobecność Iwony Olszok oddziałem zakaźnym kieruje jej zastępczyni Teresa Lubszczyk. „Ordynatorka” ma trzymiesięczny okres wypowiedzenia. Złożyła je w Wielki Piątek.
Z naszych ustaleń wynika, że nawet personel oddziału zakaźnego szpitala w Raciborzu nie wiedział, że ich szefowa nie wróci do pracy. Nie zjawiła się na zaplanowanym dyżurze, a wypowiedzenia nie złożyła osobiście. Starosta raciborski był tym faktem równie zaskoczony, co kierujący szpitalem zakaźnym dyrektor Ryszard Rudnik.
Zupełnie zaskoczony
Z informacji jakie nieoficjalnie pozyskaliśmy z Gamowskiej wynika, że ostatnie dni przed świętami wielkanocnymi przebiegały na oddziale zakaźnym w napiętej atmosferze. Jego kierowniczka była wyraźnie poirytowana, a powodów do narzekań dostarczać miały rozmowy z dyrekcją, zwłaszcza z zastępczynią do spraw medycznych. Szef lecznicy Ryszard Rudnik mówi jednak o zupełnym zaskoczeniu decyzją cenionej lekarki, związanej od dziesięcioleci z raciborskim szpitalem. Jak twierdzi, nie było wcześniej żadnych rozmów z Iwoną Olszok o jej zamiarze odejścia z pracy.
Skromna premia
Inne źródło twierdzi, że mogła być to jej reakcja na niskie premie dla personelu szpitala zakaźnego i brak regulacji płacowych na poziomie choćby sąsiedniego Kędzierzyna-Koźla. Tam wypłaty personelu pielęgniarskiego w szpitalu jednoimiennym zakaźnym przekroczyły już 5 tys. zł, podczas gdy w Raciborzu zarabia się w tej grupie zawodowej średnio od 3 do 3,5 tys. zł. Tymczasem ogrom obowiązków, jaki spadł na kadrę lecznicy wskutek przekształcenia jej z rejonowej w zakaźną, jest nieporównywalny do gratyfikacji za tę pracę. Od niektórych pielęgniarek słyszymy, że otrzymały na rękę 140 zł i to premia na święta. Dyrekcja różnicowała dodatki płacowe. Najwięcej miały zarobić za marzec te pracownice, które najwięcej pracowały z zakażonymi.
Oddział dochodowy
O oddziale zakaźnym mówiło się często, że jest wizytówką szpitala rejonowego. Przez lata wymagał dodatkowego finansowania, bo często „dołował” budżet lecznicy z uwagi na koszty swej działalności (np. szybkie zużycie środków ochrony, specjalistyczny sprzęt). Jednocześnie chwalono się nim na zewnątrz, bo dla szpitala rejonowego był wyróżnikiem na tle mu podobnych. Przez ostatnie lata nie był już nawet deficytowy. Na ostatniej sesji rady powiatu Grzegorz Swoboda opowiadał o wdzięczności władz powiatu gliwickiego za opiekę nad jego mieszkańcami na raciborskim zakaźnym. Posiadanie tak dobrego oddziału przez Racibórz było koronnym argumentem dla wojewody śląskiego, do utworzenia właśnie tutaj szpitala jednoimiennego, zakaźnego.
Wpierw Gamrot, teraz Olszok
Pytaliśmy o komentarz w sprawie starostę raciborskiego Grzegorza Swobodę. Nie tak dawno ze szpitalem rozstał się w burzliwych okolicznościach ceniony chirurg, szef oddziału Stanisław Gamrot, informując radnych powiatowych o złej atmosferze w pracy. Teraz pożegnała się kolejna lekarka ciesząca się dobrą opinią wśród pacjentów i kadry. Czy ta „powtarzalność” jest przypadkiem? – Nie wiem dlaczego doszło do takiej sytuacji. Rozmawiałem z samego rana o tym z panem dyrektorem Rudnikiem. Przyznam, że oczekuję jeszcze odpowiedzi na pytanie o powody decyzji pani doktor – twierdzi włodarz.
Swoboda jest gotów włączyć się do rozmów, gdyby na decyzji doktor Olszok miały ważyć kwestie komunikacji z dyrekcją szpitala. – Czas jest trudny, każdy boi się o swoje
zdrowie i życie, ale uważajmy na pojawiające się fake newsy na temat szpitala. Uważam, że należy unikać negatywnego przekazu na temat raciborskiej lecznicy. Mówię z pełnym przekonaniem, że jest bezpiecznym miejscem i staje na wysokości zadania w walce z koronawirusem. Widzimy, że w Polsce zamykane są oddziały i szpitale, bo nie radzą sobie z COVID-19 – mówi G. Swoboda.
Pojedyncze głosy
Starosta przestrzega przed wyciąganiem pochopnych wniosków co do polityki kadrowej w szpitalu zakaźnym. Przywołuje przykłady dobrych jego zdaniem zmian na Gamowskiej, np. na ginekologii i okulistyce. – W ogóle nie łączę dyrekcji z sytuacją odejścia pani ordynator zakaźnego, ja nie miałem żadnych sygnałów znamionujących jakieś problemy w szpitalu. Od samej kadry mam sygnały, że szpital sobie radzi w tych trudnych warunkach, a relacje między personelem i dyrekcją układają się tam dobrze. Do mnie też docierają czasem głosy niezadowolenia, ale okazują się pojedyncze. Nie odbieram ich jako reprezentatywnych dla ogółu zatrudnionych. W szpitalu obowiązuje określona hierarchia, która służy rozwiązywaniu problemów. Jest dyrekcja, są wyznaczeni koordynatorzy poszczególnych grup pracowniczych, którzy na bieżąco informują mnie o sytuacji – podsumowuje G. Swoboda.
(ma.w)