Mieszkańcy mieszkańcom szyją maseczki
– Wszędzie słyszało się o zapotrzebowaniu na maseczki. Wraz z chwilą, kiedy rząd nakazał ich noszenie w miejscach publicznych, brakowało ich na rynku. Postanowiliśmy więc przystąpić do działań – opowiada o akcji szycia maseczek ochronnych w Pietrowicach Wielkich Małgorzata Paletta, dyrektorka gminnej biblioteki publicznej, a zarazem koordynatorka akcji w całej gminie.
Kiedy rząd ogłosił obowiązkowe zasłanianie nosa i ust w miejscach publicznych, samorząd Pietrowic Wielkich, podobnie jak wszystkie gminy w powiecie raciborskim, postanowił wesprzeć mieszkańców w wypełnieniu tego obowiązku. Pojawiły się jednak problemy z dostępnością maseczek na rynku. Wójt Andrzej Wawrzynek mówił wtedy Nowinom, że gmina miała w planach zakup ich u miejscowego producenta, ale ponieważ firma ta otrzymała rządowe zamówienie, nie było takiej możliwości. Część maseczek (około 2 tys.), które udało się wcześniej pozyskać gminie, rozdysponowano. Przy pomocy sołtysów trafiły one do najstarszych mieszkańców. Równomiernie do tych działań, akcję szycia maseczek podjęto w bibliotece gminnej oraz podstawówce w stolicy gminy. Samorząd, korzystając z tych możliwości, zakupił potrzebne materiały do szycia maseczek i dzięki temu jednostki podległe wójtowi Wawrzynkowi zaczęły szyć osłony dla mieszkańców. Do szycia dołączyły również szkoły w Pawłowie i Samborowicach, a pracami zaczęła kierować dyrektorka biblioteki gminnej Małgorzata Paletta. Celem zespołu było zaopatrzenie wszystkich mieszańców w maseczki ochronne.
Dla społeczeństwa
Szefowa pietrowickiej biblioteki przyniosła do pracy maszynę, bo lubi szyć. Kolejną zakupiła współwłaścicielka sklepu „Lewiatan” Karina Stefaniszyn i na czas szycia osłon, wypożyczyła ją książnicy. Pozostałe, tymczasowe zakłady krawieckie działające w gminie również powstały przy współdziałaniu ludzi, bo każdy coś przyniósł. – W pierwszej partii kupiliśmy około 100 metrów materiału, do tego około 800 metrów gumki. To była partia, która wystarczyła na nieco ponad 1500 maseczek. Później kupiliśmy drugą partię – opowiada pani dyrektor. Trudno oszacować ile dokładnie spod rąk szyjących osób wyszło maseczek, bo materiały przynosili także mieszańcy. – Otrzymywaliśmy komplety pościeli, kupony bawełny i z tego też szyłyśmy – kontynuuje M. Paletta.
Pani dyrektor zauważa, że pracownicy książnicy ochoczo przystąpili do szycia maseczek. Mówi również, że zamknięcie bibliotek nie oznaczało dla pracowników braku pracy. Podejmowano działania, które zawsze były odkładane w czasie. – Jednak kiedy pojawił się pomysł szycia masek, odłożyłyśmy sprawy bibliotekarskie i stwierdziłyśmy, że będziemy pracować dla społeczeństwa – wyjaśnia.
Praca w grupie popłaca
Każdy ma swoją rolę i każda jest ważna. Mowa o osobach wykrawających materiał, szyjących, tych, które prasują oraz pakują już gotowe maski do opakowań. – Praca w kilka osób jest dużo prostsza niż w pojedynkę – dostrzega koordynatorka „maseczowych” działań. Łącznie w szycie zaangażowanych jest ponad 30 osób. Maseczki, które powstają w Pietrowicach Wielkich, są wielorazowego użytku. Przygotowano je w różnych wzorach, więc mieszkańcy mają w czym wybierać. – Chcemy szyć tak długo, dopóki jest materiał – odpowiada nasza rozmówczyni, kiedy pytamy o zamierzenia na kolejne dni.
Działania, które mają sens
Małgorzata Paletta zauważa, że kiedy problem z koronawirusem zaczął coraz mocniej wybrzmiewać w Polsce, zastanawiała się, jak może pomóc otoczeniu. Mówi, że właśnie szycie maseczek jest potrzebą na obecne czasy. Taką, w którą może zaangażować się spore grono osób. – Mogłam swoje umiejętności wykorzystać dla dobra mieszkańców. I wydaje mi się, że jest to ważne. Mieszkańcy czują się dzięki temu zaopiekowani – dzieli się z nami. Dyrektor pytana, czy zauważyła już na terenie gminy, że ktoś nosi maseczkę uszytą przez koordynowany przez nią zespół, odpowiada, że tak. – Widać, że mieszkańcy w nich chodzą. To bardzo miłe, kiedy widzę te maseczki na ulicach. Wtedy wiemy, że nasze działania mają sens – puentuje.
Dawid Machecki