Największa krzywda wszechczasów w ochronie zdrowia
– Raciborski szpital z poradniami służył wszystkim mieszkańcom w stanie wojennym. Działał podczas powodzi w 1997 roku i działał, gdy był przenoszony z ulicy Bema na Gamowską. A teraz nic nie działa – mówił radnym miejskim lekarz Marek Labus 21 maja. Zaproszono go na posiedzenie komisji gospodarki.
Labus nie szczędzi krytyk lokalnym władzom za dopuszczenie do sytuacji, w której ludność powiatu utraciła dostęp do lekarzy specjalistów, diagnostyki i szpitala rejonowego. Poza zakażonymi koronawirusem na Gamowskiej nie jest leczony żaden inny pacjent. Doświadczonemu lekarzowi i menadżerowi ochrony zdrowia, który pracował na stanowiskach kierowniczych w kilku szpitalach, nie daje spokoju kwestia jak do tego doszło. Jego zdaniem starosta raciborski Grzegorz Swoboda powinien był w Katowicach oponować wobec decyzji wojewody śląskiego Jarosława Wieczorka. Labus pyta też o stan prawny lecznicy w Raciborzu. – To dotyczy pacjentów, pracowników i finansów szpitala. Bo jestem pewien, że na tym przekształceniu szpital ostatecznie poniesie szkodę – mówił radnym miejskim.
Nic nikomu nie groziło
Według M. Labusa samorządy z Raciborza – miejski i powiatowy pasywnie podchodzą do tematu. Oficjalnie nie zajęły stanowiska sprzeciwu. Wysłały apele m.in. do wojewody. Lekarz uważa, że ten nie miał prawa przekształcać lecznicy swoim poleceniem. Taka decyzja miała zapaść na szczeblu ministerialnym. – Tymczasem 12 marca, po zawezwaniu do Katowic, jednym poleceniem rozwalono całą ochronę zdrowia dla ludności powiatu – uważa M. Labus.
Menadżera zaproszonego na obrady zastanawia dlaczego przez ponad 2,5 miesiąca żaden z raciborskich urzędów nie pokusił się o sporządzenie opinii prawnej dla sytuacji przekształcenia jedynego szpitala w powiecie. – Przypomnę, że aby zlikwidować choć jedno łóżko w szpitalu potrzebna była zgoda rady powiatu, a tu zniknął cały szpital z poradniami i nie było choćby konsultacji w tej sprawie – rzucił M. Labus. Według wiedzy lekarza „nic nikomu nie groziło za niewykonanie polecenia wojewody”. Krytykuje on w ten sposób postawę starosty i prezydenta miasta w Katowicach, którzy nie sprzeciwili się planom Jarosława Wieczorka. Dariusza Polowego obarcza „moralnym współudziałem” w biegu wydarzeń. – Zniweczono nam szpital tylko dlatego, że ktoś pojechał na rozmowę, której szczegółów nikt nie chce ujawnić. Żeby otworzyć zakład fryzjerski potrzeba decyzji rządu, a żeby rozmontować szpital starczyła ta tajemnicza rozmowa – gorzko stwierdził M. Labus.
Storpedowana próba
Medyk nie jest też zadowolony z postawy radnych w tej sprawie. – Więcej dyskutujecie o śmieciach niż o braku szpitala w mieście – zarzucił członkom rady. Cały proces przekształcenia i jego następstwa Labus określił „wolnoamerykanką bez planu”. Według lekarza samorząd powinien brać przykład ze społecznego komitetu, który powołał Piotr Klima i ten działa w sprawie nieustannie śląc pisma do decydentów szczebla centralnego.
Z radnych Raciborza wypowiedział się Henryk Mainusz mówiąc, że największy w radzie klub „Razem dla Raciborza” apelował do przewodniczącego rady Leona Fiołki o natychmiastowe zwołanie nadzwyczajnej sesji rady miasta już 15 marca, zaraz po wieściach z Katowic. – Wtedy zarzucano nam uprawianie polityki i odmówiono. Storpedowano naszą próbę – przypomniał nestor rady. Z komentarzem dołączył Marcin Fica. – Prezydent zasłaniał się, że nie może nic mówić o spotkaniu, bo zastrzegł to wojewoda. Uważam, że rolą głowy miasta było poinformować raciborzan, że nie mamy już szpitala – stwierdził radny. Piotr Klima zaznaczył, że brakuje mu ze strony władzy wykonawczej w Mieście partnerskiego podejścia we współpracy z radą miasta.
(ma.w)