Prezydent Polowy ratuje futbol piramidą. Unia zyska Klub Biznesu
W stolicy powiatu zamierzają utworzyć spółkę z najsłynniejszego raciborskiego klubu piłkarskiego.
Magistrat wkracza w ważny etap tzw. planu Marka Śledzia, eksperta od piłkarskiego wyszkolenia, który na zlecenie prezydenta Polowego przygotował wizję odrodzenia futbolu w Raciborzu. W ciągu pięciu lat mają przyjść pierwsze efekty. Potrzebne do tego będą m.in. inwestycje w infrastrukturę (przede wszystkim pełnowymiarowe boisko ze sztuczną nawierzchnią), i utworzenie klas sportowych i „bezwzględna zmiana w sposobie zarządzania klubem „wiodącym”, za który obrano Unię Racibórz. Jej marka, choć już mocno historyczna, jest wciąż silna. Do Unii mają trafiać utalentowani zawodnicy z filialnych, dzielnicowych klubów.
Legendarny skład unitów był na tyle silny, by uplasować się w I lidze krajowej. Współczesność to wstydliwy wynik 1:14 w sparingu z Unią Turza Śląska.
Podziw i obawa
Pomysłem władz zaskoczony jest były prezydent Raciborza. Mirosław Lenk przypomniał, że Unia Racibórz miała się i ma kiepsko. Wiele prób przywracania jej blasku i potęgi z lat 60. ubiegłego wieku spaliło na panewce. – Podziwiam plan pana Polowego, ale to jednocześnie ogromna odpowiedzialność w trudnej materii – uważa Lenk. Jego zdaniem, w klubie zawsze brakowało pieniędzy i trudno mu uwierzyć, że za te same środki, które teraz są przekazywane do Unii, udało się wznieść ją na wyższy poziom.
– Chętnych do pracy w zarządzie Unii nigdy zbyt wielu nie było. Sponsorów też znajdywano mało albo wcale – skwitował doświadczony działacz piłkarski i szef klubu „Razem dla Raciborza” Henryk Mainusz. Obawy nestora samorządu wiążą się z koniecznością powstania w spółce stanowisk w zarządzie i radzie nadzorczej. Ich wynagrodzenia będą niemało kosztować. – Skąd wezmą się te pieniądze? – był ciekaw radny z Ocic. Jego zdaniem lwią część z 300 tys. zł w ciągu roku pochłoną wypłaty dla zarządzających klubem.
Przejrzyście i racjonalnie
Dariusz Polowy wyjaśnił radnemu, że do Unii wchodzi nowa jakość traktowania środków publicznych. Będzie inne niż to, którego doświadczył Mainusz.
Jak podkreśla prezydent Polowy, nowa polityka w stosunku do raciborskiego futbolu ma być przejrzysta. – Łatwiej będzie klub kontrolować i nim sterować – uważa. Dopóki Unia jest stowarzyszeniem, o takie wymagania jest trudniej. – Chcemy maksymalnie racjonalnie wykorzystywać publiczne nakłady na ten cel – zapowiada włodarz miasta.
W urzędzie śpieszą się z uchwałami o zgodzie rady na powołanie spółki żeby zdążyć przed nowym sezonem. W czerwcu trzeba klub, już o nowej strukturze, zgłosić do rozgrywek. Urzędnicy są już spóźnieni, bo formalności miały być przeprowadzone w marcu, ale pandemia pokrzyżowała te plany.
Fundacja i biznes
W śmiałych planach zawarto remont obiektu klubowego. Prezydent Polowy mówi o nim: ewentualny, ale Marek Śledź podkreśla rolę siedziby klubu jako ważnego elementu wizerunkowego. Najbliższe zamiary to założenie fundacji Sportowy Racibórz, która będzie pozyskiwała dla klubu środki np. z Funduszu Sprawiedliwości. Ruszyć mają ponadto Klub Kibica i Klub Biznesu. Kosztowną inwestycją będzie rewitalizacja stadionu piłkarskiego przy ul. Srebrnej, gdzie powstanie Centrum Szkolenia Piłkarskiego. Jest także wizja utworzenia futbolowej Szkoły Mistrzostwa Sportowego.
Widać, że większość rady miasta daje zielone światło przedsięwzięciu. Marian Czerner z „Niezależnych Michała Fity” wyraził na posiedzeniu komisji gospodarki swoje poparcie dla nowego kierunku zmian w raciborskiej piłce.
Zepsuty futbol
– Ja w tych prezentacjach nie widzę pieniędzy – kontrował Mirosław Lenk. Przypomniał jak niegdysiejsza opozycja, a obecni rządzący miastem żądali od włodarza konkretów o finansach. Dlatego on teraz – w roli opozycji – też podąża tą drogą. Zdaniem prezydenta, obecne nakłady na Unię nie wystarczą na jej naprawę.
Według Lenka jego następca decyduje się na komunalizację sportu wyczynowego. – Gdybym był złośliwy, to bym powiedział „niech się topi”. Futbol w Polsce jest zepsuty, ale dlaczego mamy do tego dokładać miejskie pieniądze? – głośno zastanawiał się na forum komisji M. Lenk. – Na Boga niech pan nie robi tego za innych – apelował 21 maja do prezydenta Polowego.
Kto za ile kopie
Henryk Mainusz wyjawił, że rozmawiał kiedyś z szefem śląskiego OZPN i ten powiedział wprost, że sposobem na sukces lokalnego futbolu jest wyłożenie na szkolenie młodzieży miliona złotych. Radny i działacz podkreślił, że potrzeba jest większych pieniędzy niż te wydawane przez ratusz. – Sukcesy LZS-ów z przeszłości, jak to się działo w Studziennej czy Zawadzie Książęcej, polegały na połączeniu klubów z działalnością gospodarczą w branży budowlanej. – To za ile ktoś kopnie piłkę jest kluczowe – skwitował.
Mariusz Weidner