Powiedz, jak bardzo kochałeś?
Siostra Dolores z klasztoru Annuntiata przedstawia.
Czas…
Nie ma nic ważniejszego niż czas, który jest miernikiem życia. Jakość naszego życia zależy od tego, jak efektywnie wykorzystujemy czas. Faktycznie to, co robimy ze swoim czasem, decyduje o tym, kim się stajemy. Czas jest przerwą w wieczności. Bóg stworzył czas i umieścił w nim człowieka, jednak sam nie istnieje w czasie. Jezus objawia się jako początek i koniec. W Nim spoczywa pełnia. Bóg planuje nasze dni, pisze scenariusz naszego życia literami miłości. Zaprojektował nasze dni, zanim jeszcze zaistniały. Nasz czas jest w Jego Świętych Rękach. Bóg ma przeznaczenie dla każdego ze swoich dzieci. My jednak musimy się nauczyć poruszać stopami zgodnie z rytmem Jego doskonałego czasu.
Życie to coś więcej
Pewnego dnia odwiedziłam inżyniera, który był naszym dobrym sąsiadem w Afryce. Wiedział, że jego dni są policzone. Ten młody, przystojny mężczyzna, ciągle miał łzy w oczach. Za wszelką cenę chciał żyć, a stawał się coraz słabszy. Chciał też się cieszyć każdą chwilą, ale jak sam mówił, trochę przesadził. Kiedy już prawie odchodził, powiedział: „Niby wiele studiowałem, miałem tyle możliwości w życiu, tyle rożnych uniwersytetów, a Życie mi przeleciało przez palce. Tak mało się naprawdę nauczyłem, właściwie tego najważniejszego nie zrobiłem, nie potrafiłem właściwie żyć! Gdybym coś na ten temat wiedział, to bym dziś nie umierał. Życie to nie sprawa uniwersytetu, ani tytułów, to coś więcej, coś znacznie więcej”.
Za późno
Głębokim przeżyciem były dla mnie zawsze każde odwiedziny chorych w szpitalach. Można wtedy zauważyć, jak wiele ludzi przychodzi by zobaczyć swoich najbliższych. To jest piękne w Afryce, że chory nie jest samotny. Ludzie chorzy mają swoje miejsce w rodzinie. Przed szpitalną godziną odwiedzin, tłumy ludzi czekają, by wejść i zanieść swojemu bliskiemu coś do zjedzenia, chwilę rozmowy i modlitwy. Czas się wtedy tak mało liczy, nawet słowa nie są ważne, czasem po prostu samo bycie z sobą.
Kiedyś spotkałam tam pewnego mężczyznę, który stał przy łóżku swego nieprzytomnego syna. Widząc mnie z naszą grupą modlitewną, nagle powiedział: „Lekarze mówią, że komórki mózgowe mego syna już obumarły, bije tylko serce, i tak się boję, że odejdzie. Był zdrowym chłopcem i nagle potrącił go na drodze samochód. Bardzo go kocham, ale nigdy mu o tym nie powiedziałem i tego najbardziej dzisiaj żałuję. Wiedziałem jak go upominać, jak dawać mu moje porady, jak grać z nim w piłkę, wiedziałem ile pieniędzy potrzebuje, ale nigdy nie powiedziałem mu, jak bardzo go potrzebuję…, ile naprawdę dla mnie znaczy…, że jest moim życiem… Zawsze czekałem na niego, kiedy wracał ze studiów! On o tym nie wiedział. Tak bardzo chcę, by te komórki mózgowe wróciły do życia, i by usłyszał, że go tak bardzo kocham. Tak bardzo. Chcę mieć jeszcze tę jedyną szansę, by mu to powiedzieć…, tylko o to proszę Boga”.
Po kilku dniach był pogrzeb tego młodzieńca. Przy samym końcu ceremonii jego Ojciec podszedł do grobu i przemówił: „Nigdy nie żałujmy słów miłości, bo tylko one potrafią zmienić życie człowieka! Sprawiają, że żyjemy na nowo, czujemy się potrzebni i kochani, chcemy ciągle żyć i być wieczni! Nie żałujmy tych najpiękniejszych słów, które zmieniłyby życie mojego syna i moje! Dziś jest już jednak dla mnie i dla niego za późno…”
Miłość choćby mała…
Helena Keller była głucha i niewidoma i ciągle twierdziła, że życie jest cudowne, bo żyła Bogiem… Napoleon miał wszystko, co życie może człowiekowi zaoferować: władzę, pieniądze, kobiety, bogactwo i zwycięstwa! W swoich pamiętnikach napisał ze smutkiem, że nie jest pewny czy przeżył w swoim życiu sześć szczęśliwych dni. Tak już jest, że o wartości naszego życia, nie decydują czyny, choćby wielkie, ale miłość, choćby mała. Trzeba nam uszczęśliwiać innych, aby samemu być szczęśliwym, bo Miłość jest zaraźliwa.
Pewien dziennikarz zapytał kiedyś Matkę Teresę, czym mierzy sukcesy i porażki w swoim życiu. A ona się tylko uśmiechnęła i odpowiedziała, że nie sądzi, by Bóg operował takimi kategoriami, jak sukces czy porażka. Miarą wszystkiego jest odpowiedź na to bardzo proste pytanie: jak bardzo kochałeś? Z tego jednego pytania będziemy kiedyś sądzeni… Ile miłości zostawiłeś na tym świecie? Ile ludzi uratowałeś od zatracenia? Ile dobra zostawiłeś, pomimo bólu, zranień codziennych i pomyłek, z których tak naprawdę możesz być dumny, bo to one prowadzą do Boga!
Tylko Miłość zmienia świat, Miłość uzdrawia, sprawia że mamy dodatkowe siły w życiu. Jest jedynym powodem, dla którego walczymy, żyjemy i staramy się być lepsi. W niepamięć pójdą wszystkie nasze błędy, a będziemy sądzeni z tych kropelek dobra, które uczyniliśmy i z miłości, którą żyliśmy, bo życie przepełnione wiarą rodzi miłość, która jest wieczna!