Zwolnienia grupowe w Rafako
W zeszłym roku Rafako odnotowało 284 mln zł straty. Niestety, w tym roku sytuacja firmy nie uległa poprawie. Po pierwszym półroczu przedsiębiorstwo odnotowało 41,3 mln zł straty. Nowy zarząd z Mariuszem Zawiszą na czele zdecydował się na podjęcie radykalnych kroków, które mają obniżyć koszty funkcjonowania i uratować firmę przed upadłością. Wspomniane kroki oznaczają grupowe zwolnienia. Pracę może stracić nawet 400 osób.
Prezes Zawisza: To bardzo trudna decyzja
– Zarząd Rafako S.A. rozpoczyna proces restrukturyzacji spółki, jednym z jego elementów będzie redukcja zatrudnienia. Podjęte decyzje wynikają z konieczności dopasowania się do zmieniającej się sytuacji rynkowej i mają umożliwić kontynuowanie działalności raciborskiej fabryki oraz poprawić jej sytuację finansową – informuje Rafako w specjalnym komunikacie.
Aktualnie Rafako zatrudnia 1500 osób. Redukcja zatrudnienia ma dotknąć maksymalnie 400 pracowników firmy.
– To bardzo trudna decyzja, ale bez niej spółka nie poradzi sobie w obecnej sytuacji rynkowej. Chcąc przetrwać, musimy znacząco ograniczyć koszty i redukcja zatrudnienia jest jednym z wielu działań, jakie podejmujemy. Chcę podkreślić, że podana w komunikacie liczba pracowników to wartość maksymalna i zarząd zrobi wszystko, aby zachować jak najwięcej miejsc pracy – mówi Mariusz Zawisza, nowy prezes zarządu Rafako.
Zwolnienia głównie w administracji
Redukcje dotkną wszystkich obszarów funkcjonowania spółki, jednak głównie pracowników administracji. Ostateczna liczba likwidowanych stanowisk będzie uzależniona m.in. od kształtu porozumienia w sprawie zwolnień grupowych, które w najbliższych tygodniach będzie konsultowane ze związkami zawodowymi. Proces zwolnień grupowych rozpocznie się po zakończeniu konsultacji ze związkami zawodowymi.
Dodajmy, że redukcja kadry menedżerskiej już się rozpoczęła. 31 sierpnia rozwiązano kilkanaście umów menedżerskich.
Tylka: Czekamy na konkrety
Rozmowy z działającymi w Rafako związkami zawodowymi miały rozpocząć się 31 sierpnia (już po zakończeniu prac nad aktualnym numerem Nowin). Mogą potrwać nawet 20 dni. Zakończą się podpisaniem porozumienia lub jego brakiem.
Marek Tylka, przewodniczący największego związku zawodowego w Rafako, póki co wstrzymuje się z formułowaniem komentarzy w tej sprawie. – Lubię rozmawiać o konkretach, a tych jeszcze nie poznałem – powiedział nam w poniedziałek 31 sierpnia, jeszcze przed zapowiadanym przez władze Rafako początkiem rozmów w sprawie przeprowadzenia zwolnień grupowych. – Po powodzi w 1997 roku też były zwolnienia grupowe. Pracodawca ma do nich prawo, ale trzeba pamiętać, że w trakcie rozmów wiele może się zmienić – dodał M. Tylka.
Nawet w przypadku braku porozumienia ze związkami zawodowymi, spółka i tak może przeprowadzić zwolnienia grupowe. W zależności od stażu pracy, zwalniani pracownicy mają prawo do otrzymania odprawy stanowiącej rekompensatę za utratę zatrudnienia. Odprawa ma charakter jednorazowego świadczenia pieniężnego i może być wypłacona w wysokości:
– jednomiesięcznego wynagrodzenia – jeżeli pracownik przepracował w firmie mniej niż 2 lata,
– dwumiesięcznego wynagrodzenia – jeżeli pracownik przepracował w firmie od 2 do 8 lat,
– trzymiesięcznego wynagrodzenia – jeżeli pracownik przepracował w firmie więcej niż 8 lat.
Urząd pracy pomoże tym, którzy nie znajdą nowej pracy
Ostrożne podejście do sprawy zaleca również dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Raciborzu Mirosław Ruszkiewicz. – Musimy czekać na oficjalne informacje. Póki co wiemy, że będą zwolnienia grupowe, ale wiele będzie zależeć od rozmów ze związkami oraz kształtu ewentualnego porozumienia – mówi M. Ruszkiewicz.
Dla urzędu pracy istotne znaczenie będzie mieć doświadczenia zawodowe zwalnianych pracowników, ich wykształcenie oraz wiek. – Posiadając te informacje będziemy w stanie przygotować i złożyć projekt do Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej o wsparcie tych osób. Mimo wszystko mam nadzieję, że kadra z wyższym wykształceniem będzie łatwiejsza do wchłonięcia przez rynek pracy raciborski, rybnicki i wodzisławski – dodaje M. Ruszkiewicz.
W normalnych warunkach dyrektor PUP w Raciborzu starałby się też o otwarcie punktu informacyjnego dla zwalnianych pracowników w samym Rafako, jednak w obecnych warunkach epidemiologicznych może okazać się to niemożliwe.
Pandemia nie ułatwia zdobywania nowych kontraktów
Przypomnijmy, już w 2017 roku w Rafako rozpoczęto realizację programu dobrowolnych odejść. Był on związany ze spadającym popytem na produkty, w których specjalizuje się Rafako. W dobie pandemii ten popyt obniżył się jeszcze bardziej. Zdaniem obecnych władz Rafako, trudno dziś określić jak będą wyglądały eksportowe możliwości firmy z Raciborza. – Dlatego spółkę czeka nie tylko redukcja zatrudnienia, ale także optymalizacja procesów i zasobów biznesowych i operacyjnych – informuje Rafako.
Ustaliliśmy, że poszukiwanie oszczędności w Rafako sięga daleko. Pracownicy zakładu w Wyrach koło Pszczyny mieli otrzymać propozycję: albo zgodzą się na zmianę miejsca pracy i będą dojeżdżać do Raciborza, albo otrzymają wypowiedzenia. To samo ma dotyczyć pracowników Rafako w Poznaniu. W spółce kładzie się teraz nacisk na szybkie rozliczanie faktur i delegacji.
Domagalski-Łabędzki: Chodzi o przetrwanie trudnego czasu
– Proces naprawczy to jedno, bo nie stać nas na dalsze generowanie strat, ale równie ważne jest, by spółka jak najszybciej przystosowała się do zmieniających się wymagań rynkowych. Chodzi z jednej strony o przetrwanie trudnego czasu a zarazem określenie niszy na rynku, w której odnajdziemy się jako firma technologiczna i utrzymamy silną pozycję, bo coraz mniej jest zamówień na nasze tradycyjne wyroby, a konkurencja na tym malejącym rynku jest coraz większa – mówi z kolei Radosław Domagalski-Łabędzki, wiceprezes Rafako.
Wojtek Żołneczko