Radni przypomnieli sobie o winiarni, która straszy sąsiadów
Temat z zabytkową ruiną wrócił, bo w jej pobliżu ma powstać obiekt z parkingiem i potrzebna była zmiana planu zagospodarowania przestrzennego. Tym postulatem zaniepokoił się radny Klima, który dobrze zna problem z winiarnią – straszydłem.
Radny spytał podczas posiedzenia komisji budżetowej czy planowana budowa nowego obiektu na skwerze przy zbiegu ulic Mickiewicza i Drzymały nie zablokuje wjazdu na podwórko sąsiadujące z winiarnią. Miasto sprzedało działkę i jej nabywca wystąpił do urzędu o zgodę na budowę parkingu obok planowanego budynku. Potrzebna była zmiana w planie zagospodarowania przestrzennego.
Do domu przez okno?
Z pobieżnego spojrzenia na plany, które trafiły do rąk radnych, Klima wywnioskował, że nowy parking prywatnego właściciela odetnie wjazd na podwórko przy kamienicy sąsiadującej z zabytkową winiarnią przy ul. Zborowej. – To przykład lekceważenia mieszkańców – ocenił rajca. Uznał, że lokatorzy obiektu po dawnej szkole muzycznej będą musieli wchodzić do mieszkań oknami. Wiceprezydent Dominik Konieczny skomentował słowa Klimy stwierdzeniem: mam wrażenie, że pan nie rozumie pewnych rzeczy. – Ten teren jest już prywatny, od pewnego czasu. Jak teraz odbywa się komunikacja po tym rejonie? Występuje tam służebność przejazdu – podał zastępca prezydenta. Naczelnik wydziału inwestycji Mariola Isańska-Matela sprecyzowała, że zmiana planu zagospodarowania nie wpływa na prawa właściciela dysponowania tym terenem i przejazd pozostanie zapewniony.
Ktoś musi dostać w łeb
Przy tej okazji P. Klima wrócił do sprawy opadającego tynku ze ściany winiarni. Nowiny pisały o strachu mieszkańców, którym tynk dosłownie leci na głowę. Nagłaśniali ten problem przed rokiem. Na miejscu spotkało się paru radnych (Anna Ronin, Marcin Fica, Piotr Klima i Zygmunt Kobylak). Przyszli do mieszkańców, którzy opowiedzieli im o swoim strachu i już dokonanych zniszczeniach przez spadające z góry odłamki. Rajcy widzieli jak jest tam niebezpiecznie, deklarowali rozpoznanie tematu. Czy coś się polepszyło? Z odpowiedzią pospieszył na forum komisji budżetowej radny Michał Szukalski: niestety nic się nie zmieniło. Piotr Klima skwitował to dobitnie: ktoś musi dostać w łeb, oby nie śmiertelne.
Kto rządzi miastem?
Urzędnicy z magistratu bronili się, że to nie ich działka tylko Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego. – A od czego my jesteśmy? Przecież to my jesteśmy władzą w tym mieście – dziwił się Klima tym tłumaczeniom. Wiceprezydent Michał Fita zaznaczył, że urząd wielokrotnie interweniował w tej sprawie, próbowano nawiązać kontakt z właścicielem, ale ten nie zareagował. Także od PINB nie doczekano się działań. – Wciąż napominamy na temat winiarni i nie będziemy ustępować – stwierdził Fita. W sukurs zastępcy pospieszył włodarz miasta mówiąc, że nie jest w jurysdykcji miasta nakładanie kar za stwarzanie niebezpieczeństwa budowlanego. – Może to zrobić tylko PINB. Podobnie jest ze starym szpitalem. Zgłosiłem gotowość partycypowania gminy w kosztach prac zabezpieczających, ale PINB nie wydaje zgody na takie działania – podsumował Dariusz Polowy.
(ma.w)