100 lat temu w Nowinach Raciborskich: Konduktor z Bogumina dźgnięty nożem za to, że nie mówił po czesku
Uwolnienie handlu kartoflami w powiecie raciborskim, konflikt mieszkańców z nauczycielem w Kobyli, presja zarządu na pracownikach huty w Paruszowcu czy bulwersujący mord polityczny, do którego doszło w pociągu tuż za naszą południową granicą – między innymi o tym pisano w Nowinach równo sto lat temu. Zapraszamy do lektury, która jest jak podróż w czasie do Raciborza i okolic w jesieni 1920 r. Wojtek Żołneczko
Racibórz • 29 września 1920 r.
Szczęść Boże sportowcom
Rogowy w Raciborskiem. W niedzielę 19. b.m. urządzono u nas zabawę, połączoną z turniejem sportowym dla młodzieży naszego powiatu. Przybyło bardzo wiele towarzystw, które stanęły do szlachetnych zawodów na boisku w Bluszczowej. Po ukończeniu tychże bawiono się ochoczo w sali p. Boczka w Rogowach. Szczególnie dziękujemy towarzystwu śpiewackiemu z Zabełkowa, które przyczyniło się do upiększenia uroczystości.
Zabawa wykazała sprężystość polskich towarzystw i rokuje piękne nadzieje naszemu sportowi. Sądzimy, że za przykładem Rogowa pójdą inne wioski i zasyłamy naszym sportowcom serdeczne „Szczęść Boże”.
Jaka młodzież, taka przyszłość
Bieńkowice w Raciborskiem. Z inicjatywy pana Płaczka – przewodniczącego naszego koła śpiewackiego, założono w naszej wiosce Polskie Towarzystwo Młodzieży Górnośląskiej. Jednym z głównych jego założycieli jest pan Melc, który na pierwszym zebraniu zwrócił się do młodzieży z gorącym apelem, aby porzuciła niemieckie i wstępowała do rodzimych towarzystw, których zadaniem jest wychować dzielnych obywateli dla wolnej i zjednoczonej Ojczyzny. Słusznie twierdził mówca, że jaka młodzież – taka przyszłość i że od nas tylko zależy, aby ta przyszłość była taka, jak chcemy. Mimo niepogody przybyło wiele młodzieży obojga płci, która zapisała się do Towarzystwa. Zebranie zakończono Rotą Konopnickiej i ślubowaniem, iż nie rzucim naszej mowy ojczystej i ziemi, skąd nasz ród.
Mord polityczny w pociągu
Bogumin. W nocy ze środy na czwartek przebił legionarz czeski nazwiskiem Adamczyk, rodem z Lutyni, bagnetem Dzierżawę konduktora kolei elektrycznej między Frysztatem a Boguminem za to, że konduktor nie mówił po czesku. Legionarz ten wsiadł do wagonu w Lutyni, kłócił się aż do Bogumina z konduktorem o to, dlaczego nie używa języka czeskiego, wreszcie na dworcu w Boguminie, kiedy konduktor znowu zawołał na końcowem przystanku: Bogumin Oderberg, przebił go z tyłu, poczem zbiegł. Dzierżawa już nie żyje, legionarza podobno ujęto (...)
Rybnik. W czwartek 23.9. b.r. odbyło się zebranie załogowe w tutejszej hucie. Przewodniczący Rady Załogowej odczytał list, który nadszedł od dyrekcyi z Berlina, pełen skarg z powodu niedostatecznego wykonania prac, albowiem odchodzi zbyt wiele lichego towaru (ausschuss) na czem traci dyrekcya i cała huta, bo zagranice nie chcą tego towaru przyjmować i nawet kilka wysyłek cofnięto z powrotem. Dlatego dyrektor Schweissfurt wzywał w drugim liście załogę huty, aby dołożyła wszelkich sił i zwracała uwagę na wykonane przedmioty, by były jak najstaranniej wypalane. W dyskusyi wskazywali robotnicy, że materyał jest już tak lichy, iż przy najlepszej chęci odpadki (ausschuss) się wydarzą. Wskazywano na to, że po 26 lat tam pracują, a zarzut nie był nigdy tak ciężki jak obecnie, że szykanowanie to pochodzi raczej z powodu obecnego położenia na Górnym Śląsku. Druh Klama w swoim przemówieniu popierał niektóre uwagi z listu, lecz zaznaczył, że gdyby robotnicy chodzili na zebrania załogowe, toby mogli pracodowacom wskazać przyczyny, że tyle naczyń się wydarza. Na końcu swej przemowy radził, aby się robotnicy domagali tanich ziemniaków na zimę. W tym celu uchwalili zebrani następującą rezolucyę:
„My zebrani robotnicy załogi huty „Silesia” w Paruszowcu dnia 23.9.1920 postanowiliśmy stanowczo żądać od zarządu huty, aby się postarała o jak najprędsze dostarczenie ziemniaków po cenach takich, jakbyśmy mogli otrzymać z zagranicy. W razie Zarząd huty nie może po takiej cenie ziemniaków otrzymać, ma się zwrócić do pana Heningera, zastępcy spraw niemieckich w Opolu, aby nie robił trudności przeciw dowozowi z zagranicy.
Racibórz • 4 października 1920 r.
Zniesienia kartoflanego zakazu
Racibórz. Ponieważ gospodarze w obwodzie raciborskim zobowiązali się dostarczyć ludności kartofle po przystępnej cenie, dlatego zniósł kontroler dla miasta i powiatu wiejskiego zakaz wywozu kartofli w granicach obszaru plebiscytowego. Wywóz kartofli poza jego granice pozostaje i nadal wzbroniony*. Kartofle kosztować będą w Raciborzu 20 marek za centnar**. Ich podziałem zajmie się osobna komisya.
Kobylanie do nauczyciela
Kobyla, pow. raciborski. Na zaczepki w różnych pismach ze strony głównego nauczyciela z Kobyli p. Miki, odpowiadać nie będziemy, gdyż byłoby to próżne. Nadmieniamy jednak, iż takim to ludziom jak p. Mika Niemcy zawdzięczać mogą, że Górny Śląsk nie pozostanie przy nich. Tacy ludzie szkodzą tylko niemczyźnie – powiedział pewien nauczyciel, kolega p. Miki. I słusznie. Tak jak niemiecki nauczyciel wygrał wojnę 70/71***, tak znów niemiecki nauczyciel przegrał Górny Śląsk.
Podpisano: Kobylanie.
Pszów w Rybnickiem. Przed kilku laty zamieszkał tutaj przywódca niemieckich socyalistów p. Gamoń, któremu i mury domu czerwonego nie są obce. Chociaż nie jest rodowitym Niemcem, prześladuje na każdym kroku Polaków. Od niedawna utworzyło kilku wyrodków grupę najmatrojów i stostruplerów na Pszowskich Dołach i ów wyżej wymieniony G. stanął na ich czele. W bezczelny sposób odgrażał się naszym górnikom, że w razie jakiego puczu dopiero go poznają, lecz gdyśmy stanęli do samoobrony ów bohater poszedł od strachu las bielić. Gdyśmy po owem wielkiem wymiataniu znów poszli do pracy, wylazł i pan Gamoń ze swojej kryjówki ale nie poszedł do pracy, ponieważ został zaangażowany jako płatny zbijacz czasu. Zaczął prowadzić życie hulaszcze, więc nie starczyła mu jego pensya i chwycił się rzemiosła innego. Naraz zaczęły wróble ćwierkać, że G. przywłaszcza sobie cudzą własność. Chociaż żona jego i dzieci chodzą w jedwabiach, brakowało im koszul i spodnic. Więc poszedł do Pszowa, wkradł się do mieszkania p. Segeta, pozabierał wszelką bieliznę i kilka tysięcy marek pieniędzy. Niedługo atoli był posiadaczem tych rzeczy. Nasza policya plebiscytowa sprawcę wyśledziła i odprowadziła go tam, gdzie należy. Znamiennym atoli jest to, że gdy u niego te rzeczy znaleziono, chciał winę zwalić na Polaków i wykręcał się tem, że tylko te rzeczy co Polacy pogubili, on zabrał za sobą. Więc widzicie, kochani czytelnicy, kulturę przywódców hajmatrojów. Nie jest to pierwszy wypadek, lecz ich można na setki liczyć.
Podpisano: Wiarus.
* Obszar plebiscytowy, o którym mowa w artykule, obejmował większość Górnego Śląska.
** Centnar lub cetnar – jednostka masy wynosząca około 50 kg.
*** Mowa o wojnie francusko-pruskiej zakończonej zwycięstwem Prus, odebraniem Francuzom Alzacji i Lotaryngii, zakończeniem procesu jednoczenia Niemiec i powstaniem Rzeszy Niemieckiej.