Siła zamiast dialogu. Wody Polskie kontra żwirownie
Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie w odpowiedzi na nasze pytania, tłumaczy, dlaczego nie chce przedłużyć dzierżawy działek zakładom wydobywający kruszywa w czaszy zbiornika Racibórz. Jak twierdzi, musi uregulować stan prawny nieruchomości. Zakłady odpowiadają: przecież stan prawny jest uregulowany.
REGION Przypomnijmy – PGW Wody Polskie zdecydowało o nieprzedłużeniu dzierżawy zakładom, wydobywającym kruszywa w czaszy zbiornika Racibórz. Ta decyzja dotknie kilka zakładów, które już zapowiedziały, że oznaczać będzie ona konieczność zwolnienia około 400 pracowników. O sprawie pisaliśmy na łamach Nowin w ubiegłym tygodniu.
Do PGW Wody Polskie wysłaliśmy pytania, dotyczące tej sprawy. Zapytaliśmy, dlaczego w odpowiedzi na prośby przedsiębiorstw o przedłużenie dzierżawy nieruchomości w czaszy zbiornika, Wody Polskie nie wyraziły zgody na dalsze dysponowanie przez te przedsiębiorstwa działkami, mimo udzielonych wcześniej przez Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej promes?
Zapytaliśmy również o to, co Wody Polskie zamierzają zrobić z nieruchomościami, na których do tej pory prowadzone było wydobycie żwiru, a które zostaną zwrócone Wodom Polskim przez żwirownie, w sytuacji kiedy w decyzji lokalizacyjnej wojewody mowa o tym, że właśnie wydobycie kruszyw ma służyć uzyskaniu przez zbiornik docelowej retencji wynoszącej 300 mln m³ wody? Czy i komu Wody Polskie przekażą nieruchomości w dzierżawę i na jakich zasadach? Czy Wody Polskie same zamierzają prowadzić wydobycie kruszyw w czaszy zbiornika, by osiągnąć docelową retencję?
Poprosiliśmy również o komentarz do faktu, że przedsiębiorcy z branży żwirowej, działający do tej pory na dzierżawionych nieruchomościach twierdzą, iż decyzja Wód Polskich oznaczać będzie konieczność zwolnienia około 400 pracowników w tej branży.
Chcą uregulować stan prawny
Wody Polskie RZGW w Gliwicach odpowiedziało, iż jako zarządca zbiornika Racibórz Dolny, dąży do kompleksowego uregulowania stanu prawnego pod względem własności działek położonych w czaszy zbiornika. – Część z nieruchomości, znajdujących się bezpośrednio w czaszy była dotąd dzierżawiona m.in. przez zakłady kruszywiarskie, jednak umowy dzierżawy, zgodnie z oświadczeniem woli jej stron, zawierane były na czas określony, z możliwością, ale nie obowiązkiem ich kontynuacji. Okres obowiązywania umów nie jest związany i nigdy nie był determinowany choćby terminem obowiązywania decyzji koncesyjnych – wyjaśnia Linda Hofman, rzecznik prasowy PGW WP RZGW.
Według WP RZGW, obecnie przedsiębiorstwa z branży kruszyw wystąpiły również z wnioskami o zawarcie nowych umów dzierżawy nieruchomości dotąd przez nie nieeksploatowanych. – Podmioty wnioskujące o dzierżawę były świadome ograniczeń wynikających z obowiązywania zawartych umów - podkreśla Hofman.
„Nie zrywamy, a jedynie nie przedłużamy”
Z kolei, odnosząc się do kwestii promes umów dzierżawy udzielonych zakładom kruszywiarskim, WP RZGW wyjaśnia, iż stanowiły one jeden z elementów niezbędnych do rozpatrzenia wniosku o udzielenie koncesji wydobywczej przedmiotowym podmiotom. – Jednak sama koncesja wydana na podstawie ustawy Prawo geologiczne i górnicze nie stanowi prawa do dysponowania gruntem ani w żaden inny sposób nie zobowiązują właściciela nieruchomości objętych decyzją do zawarcia umowy dzierżaw. Z kolei udzielone promesy obowiązywały zazwyczaj w oznaczonym czasie. Ostateczna umowa dzierżawy powinna zostać zawarta w okresie 2 lat od dnia podpisania promesy. Wyjątkiem były promesy, w których nie wskazano terminu zawarcia umowy ostatecznej. Wówczas jednak koniecznym jest zastosowanie reguł ogólnych wynikających z Kodeksu cywilnego tj. art. 389 k.c. dla umów przedwstępnych, które mówią, że umowa powinna być zawarta w odpowiednim terminie wyznaczonym przez stronę uprawnioną do żądania zawarcia umowy przyrzeczonej. Jeżeli w ciągu roku od dnia zawarcia umowy przedwstępnej nie został wyznaczony termin do zawarcia umowy przyrzeczonej, nie można żądać jej zawarcia. Jeśli strony nie wskazały tego terminu i jednocześnie nie zawarto umów to promesa nie może być podstawą żądania zawarcia takiej umowy. Generalizując, wydane promesy zostały skonsumowane przez zakłady kruszywiarskie, a ich prawo do dysponowania gruntem oparte o umowy dzierżawy – wygasa. Należy klarownie zaznaczyć, że Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie RZGW w Gliwicach nie wypowiada przedmiotowych umów w trakcie ich obowiązywania, a jedynie nie dąży do ich przedłużenia, realizując obowiązek uregulowania kwestii własności nieruchomości w czaszy zbiornika – zaznacza Linda Hofman.
Twierdzą, że pojemność zbiornika jest wystarczająca
Odnosząc się do kwestii decyzji lokalizacyjnej inwestycji, WP RZGW informuje, że Zbiornik Racibórz został ukończony a Wody Polskie RZGW w Gliwicach uzyskały decyzję na użytkowanie przedmiotowego urządzenia wodnego 29 maja 2020 r. Treść decyzji nr 1/2012 Wojewody Śląskiego z 26 listopada 2012 r. o pozwoleniu na realizację inwestycji w zakresie budowli przeciwpowodziowych w zakresie udzielania koncesji nie mają już zastosowania. Zbiornik osiągnął swoją funkcjonalność i jest oddany do użytkowania. – Obiekt został zaprojektowany jako zbiornik suchy przy założeniu jego pojemności 185 mln m³. Ta pojemność była używana do przeprowadzania analiz hydrologicznych potwierdzających, że osiągnie się redukcję fali powodziowej do 3100 m³/s, co zapewnia ochronę przeciwpowodziową Doliny Odry. W roku 2016 IMGW przeprowadziło ponowne analizy hydrologiczne, które potwierdziły, że zakładana pojemność projektowa i zaprojektowane rozwiązania zapewniają ochronę przeciwpowodziową Doliny Odry – wyjaśnia Linda Hofman.
Zdaniem WP RZGW, zbiornik zapewnia już teraz wymaganą redukcję fali powodziowej do poziomu 3100 m³/s i nie ma konieczności prowadzenia prac zwiększających jego pojemność, względem bezpieczeństwa przeciwpowodziowego. – Nie jest zatem prawdą, że dla osiągnięcia efektu retencji minimalizującej ryzyko katastrofalnych powodzi konieczna jest pojemność zbiornika wynosząca 300 mln m³. Nie jest więc również prawdą, że zbiornik Racibórz Dolny wymaga jeszcze prac związanych z eksploatacją kruszywa by uzyskać wymaganą projektem pojemność. Mimo, iż oficjalne otwarcie zbiornika miało miejsce w czerwcu 2020 r., to już w styczniu osiągnął on w pełni swoją funkcjonalność wraz z wymaganą pojemnością.
Inwestor potrzebował ziemi – dlatego zgodził się na wydobycie
Ponadto – jak twierdzi WP RZGW – zgody na wydobywanie kruszywa z czaszy zbiornika Racibórz w ramach działalności gospodarczych podmiotów zewnętrznych związane były z prowadzeniem inwestycji, oraz obniżeniem jej kosztów z uwagi na możliwe wbudowanie części pozyskanych mas ziemnych w obiekty piętrzące zbiornika. – Jednocześnie zaznaczamy, iż celem działań Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie nie jest uniemożliwienie funkcjonowania podmiotom w tym obszarze, choćby z tego względu, że nie do wszystkich nieruchomości na jakich te spółki działają, Wody Polskie wykonują prawa właścicielskie. Wody Polskie poprzez swoje działania zmierzają do uregulowania i uporządkowania w sposób kompleksowy działalności wszystkich podmiotów wydobywających kruszywo z obszaru polderu Racibórz – zaznacza rzecznik prasowa WP RZGW.
Wody Polskie w Gliwicach informują, iż dalsze decyzje dotyczące obszaru czaszy zbiornika i zlokalizowanych tam nieruchomości będą podejmowane w oparciu o względy formalne i wyniki wizji terenowych. – Jednocześnie zapewniamy, iż RZGW w Gliwicach pozostaje otwarty na propozycje rozmów i dialogu społecznego, który będzie poprzedzony wstępnym etapem porządkowania formalno-prawnego sytuacji. Nim przystąpimy do rozmów konieczne jest unormowanie m.in. kwestii rozliczeń. Z całą pewnością nie wyklucza to jednak możliwości dalszej współpracy opartej o przepisy obowiązującego prawa oraz procedury obowiązujące w PGW WP – kończy Linda Hofman.
Co na to przedsiębiorcy?
O komentarz do stanowiska Wód Polskich poprosiliśmy Przedsiębiorstwo Produkcji Kruszyw Mineralnych i Lekkich, które jest jednym z kilku przedsiębiorstw działających w czaszy zbiornika Racibórz i nieformalnym liderem grupy przedsiębiorstw, które zamierzają walczyć o zmianę decyzji Wód Polskich.
Przedsiębiorstwo nie kryje zdziwienia wyjaśnieniami Wód Polskich. – Stan prawny nieruchomości gruntowych w czaszy zbiornika jest uregulowany, gdyż posiadają one określonego właściciela ujawnionego w Księdze Wieczystej, która jest wyznacznikiem tego stanu. Nie ma potrzeby marnowania środków finansowych ogółu podatników na coś, co jest już dokonane. Cała inwestycja związana z budową zbiornika przeciwpowodziowego Racibórz Dolny nie mogłaby się rozpocząć, gdyby stan prawny nieruchomości gruntowych był inny, niż uregulowany – wskazuje Mariola Herman-Cwykiel, prezes PPKMiL. Wskazuje, że obowiązujące przedsiębiorców z branży górnictwa odkrywkowego umowy dzierżawy zawierają zapisy umożliwiające uzyskanie umowy dzierżawy na kolejny okres dzierżawny. Są one – jak wskazuje PPKMiL – obwarowane pewnymi wytycznymi, których spełnienie daje pewność wnioskodawcy o tym, iż uzyska umowę dzierżawy na cele związane z działalnością eksploatacyjną.
„Ponieśliśmy koszty”
PPKMiL zaznacza, że RZGW Gliwice, jaki i PGW WP były, są i będą w pełni świadome czasu, na jaki przedsiębiorca górniczy z branży górnictwa odkrywkowego, będzie potrzebował zawarcia umowy dzierżawy, gdyż jednym z elementów uznania złożonego wniosku przez wnioskodawcę jest wymóg złożenia kopii aktualnej koncesji na eksploatację kruszywa oraz kopii aktualnej decyzji środowiskowej. – Zatem argumentacja o braku powiązań między czasem trwania umowy a koncesją jest bezzasadna. Zarówno przedsiębiorcy, jak i Wody Polskie byli świadomi przez jaki czas konieczne będzie utrzymywanie stosunku prawnego poprzez zawarcie umowy dzierżawy lub poprzez zawarcie kilku lub kilkunastu umów dzierżaw. Przedsiębiorcy mieli wcześniej zawarte umowy dzierżawy na poszukiwanie i rozpoznanie złóż, a niektórzy na dzierżawę wygrali konkurs organizowany przez RZGW Gliwice – podkreśla Mariola Herman – Cwykiel.
Ponadto eksploatacja kruszywa jest procesem wieloetapowym i wieloletnim – podkreślają przedstawiciele PPKMiL – dodając, że przedsiębiorcy w celu rozpoczęcia eksploatacji kruszywa, muszą przejść cały proces, który rozpoczyna się od poszukiwania i rozpoznania ewentualnego złoża (co wiążę się to z zainwestowaniem znacznych sum pieniędzy), następnie muszą uzyskać m.in. decyzje środowiskową, koncesje.
Lepszy zbiornik, który zmieści więcej wody
PPKMiL odnosi się również do kwestii promes. Przypomina, że przedsiębiorcy otrzymywali dwa rodzaje promes, tj. z określonym terminem trwania oraz promesy bezterminowe (bez określenia czasu obowiązywania) lecz z przyrzeczeniem prawa eksploatacji na rzecz konkretnego przedsiębiorcy. Dodatkowo promesy bezterminowe stanowiły jednostronne zobowiązanie strony wydającej (RZGW Gliwice) do dokonania konkretnych czynności i zadań w przeciwieństwie do promes czasowych, gdzie zobowiązania zawierały dwie strony sprawy. Ponadto nieprzedłużanie umów stoi – zdaniem PPKMiL – w sprzeczności z deklaracjami składanymi podczas np. otwarcia zbiornika przeciwpowodziowego Racibórz Dolny, czy informacjami zamieszczanymi na własnej stronie internetowej Wód Polskich.
PPKMiL punktuje również stanowisko dotyczące pojemności zbiornika. – Przyjmując nawet, że w tej kwestii PGW WP ma rację, i że pojemność zbiornika Racibórz Dolny rzędu 185 milionów m³, zapewni redukcje fali powodziowej do 3 100 m³/s, to kto nas zwykłych obywateli, mieszkańców terenów zagrożonych wystąpieniem powodzi wzdłuż rzeki Odry zapewni, że fala wezbraniowa nie będzie większa niż rzeczone 3 100 m³/s? Według nas, im większa zdolność urządzenia przeciwpowodziowego do zatrzymania/ograniczenia fali powodziowej tym lepiej dla obywateli zamieszkujących tereny poniżej zbiornika Racibórz Dolny – zaznaczają w przedsiębiorstwie.
„A co na to Bank Światowy?”
PPKMiL wskazuje również, że uwarunkowanie prowadzenia dalszej eksploatacji determinują zapisy Prawa Geologicznego i Górniczego, Prawa Ochrony Środowiska oraz wydane m.in. na ich podstawie decyzje – o udzieleniu koncesji na eksploatację, decyzja środowiskowa. A także wytyczne Banku Światowego, który współfinansował budową zbiornika. – Bank Światowy jest instytucją, która dba o prawidłowe wydatkowanie przekazanych środków finansowych i jest również świadoma, że trzeba ten proces kontrolować. Zatem w przypadku kontroli, gdy nie będą spełnione wymagania określone w umowie z rzeczoną instytucją, inwestorowi może grozić zwrot przyznanych funduszy, a co za tym idzie powstanie afera, która po raz kolejny wskazywać będzie na niekompetencję i niefrasobliwość rządzących – przestrzega prezes PPKMiL.
Potrzebowali kruszyw, a nie ziemi, by ukończyć zbiornik
PPKMiL wyjaśnia również, że wydanie zgód na wydobycie kruszyw, a co za tym idzie zawarcie umów dzierżaw, było wymuszone przez zagrożenia wstrzymania dalszej realizacji inwestycji z uwagi na krytyczne braki w dostawach kruszywa. Dzięki uruchomieniu wydobycia, uzyskano wszystko to, co było potrzebne do ukończenia inwestycji w zakładanym czasie. – Zatem zarówno pracownicy zakładów działających w czaszy zbiornika przeciwpowodziowego Racibórz Dolny, jak i sami przedsiębiorcy byli potrzebni głównemu wykonawcy inwestycji oraz jej inwestorowi, aby możliwe stało się dotrzymanie terminów ogłoszonych w mediach i planowe zakończenie inwestycji. Tylko dzięki wysiłkowi przedsiębiorców i ich pracownikom, którzy pracowali „na okrągło” możliwe było wydobycie i przekazanie na inwestycje takich ilości pospółki, aby rządzący mogli ogłosić sukces, w postaci zakończenia budowy, tak ważnej dla lokalnej ludności inwestycji, jaką jest przedmiotowy zbiornik przeciwpowodziowy – uważa Mariola Herman-Cwykiel.
Gdzie ten dialog?
Zdaniem przedsiębiorstwa, Wody Polskie obecnie działają z pozycji siły i wcale nie chcą – wbrew temu co same twierdzą – prowadzić dialogu społecznego. PPKMiL podkreśla, że przedsiębiorcy byli i są zbywani w kwestii zawierania umów pomimo tego, że wysłali kilkadziesiąt wniosków z prośbą o zawarcie umów na cele związane z eksploatacją kruszyw. Co więcej ponieśli też koszty dodatkowe, które wynikły z bezpośrednich ustaleń roboczych z osobami merytorycznie zajmującymi się sprawą dzierżaw nieruchomości w obecnym PGW WP – RZGW Gliwice, wykonali bowiem we własnym zakresie operaty szacunkowe wyceny prawa własności do poszczególnych nieruchomości gruntowych objętych wnioski o dzierżawę, co miało zapewnić natychmiastowe zawarcie umów. – A tymczasem umów dzierżawy jak nie było, tak nie ma. Więc gdzie tu chęć dialogu społecznego? – pyta prezes PPKMiL.
Artur Marcisz