Maseczki, czyli proszę przestać pierniczyć
Złośliwy komentarz tygodnia Bożydara Nosacza
Mam kolegę lekarza – zakaźnika. Od wielu tygodni każdą naszą rozmowę, ostatnio wyłącznie telefonicznie, kończy mniej więcej tak: pisz na każdej stronie, żeby ludzie nosili maseczki. Mam też kolegę informatyka – korwinowca. On domaga się, żebym cały czas głosił, że maseczki są nielegalne i nie chronią przed covidem. W związku z powyższym napiszę co myślę, ryzykując, że od tej pory nie odezwie się już do mnie żaden.
W kwestii noszenia maseczek uważam, że*:
a) zgodnie z aktualnym prawem (czyli rozporządzeniami) nasz rząd nie ma prawa zmusić zdrowego człowieka (tzn. u którego nie potwierdzono choroby) do zakrywania twarzy,
b) rząd mógłby to zrobić, gdyby przez ostatnie miesiące nie zajmował się walką o stołki, walką z LGBT i hodowlami norek, tylko wprowadził odpowiednie podstawy ustawowe,
c) niemedyczne maseczki (czyli wykonane z różnych szmatek), które nosi większość Polaków chronią przed wirusem słabiutko,
d) większość z nas nosi je źle, z nosem na wierzchu, czasem na brodzie, a przede wszystkim wielokrotnie używa jednorazowych maseczek albo tych wielorazowych nie pierze codziennie, co byłoby podstawowym warunkiem jako takiej ochrony,
e) noszenie maseczek na świeżym powietrzu w miejscach, gdzie nie spotykamy innych ludzi kompletnie nie ma sensu,
f) oczywiście to jest bardzo słabe i wkurzające, że wielu z polityków, którzy kiedyś kwestionowali skuteczność noszenia maseczki, teraz do nich namawiają.
Równocześnie w kwestii noszenia maseczek uważam, że:
a) nawet jeśli nakaz noszenia maseczek jest nielegalny, to, jak to mówiła moja babcia, „korona z głowy nikomu nie spadnie”, jak maseczkę założy, a cierpienia z powodu czasowego ograniczenia wolności zdrowy, młody człowiek (ta grupa jest najczęściej przeciw) naprawdę przeżyje,
b) nawet jeśli ochronna skuteczność maseczek jest nieduża, to warto we wskazanym miejscu i czasie je nosić – z szacunku dla współobywateli, którzy czują się zagrożeni, dla spokoju starszych ludzi, bardziej się bojących, dla przypominania, że trzeba być czujnym; a tym, którzy nie mogą żyć bez ośmieszania „ciemnoty ludzkiej” polecam czasowe znalezienie sobie innych obiektów, których mamy pod dostatkiem.
c) sama maseczka nie chroni dostatecznie, ale w połączeniu z zachowaniem dystansu i myciem rąk, daje łącznie zmniejszenie ryzyka zakażenia o 80 proc. (informacja uznanego, naukowego periodyku „Lancet”),
d) A propos punktu f, w poprzednim akapicie, warto przytoczyć wypowiedź Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara, który wcześniej zakwestionował konstytucyjność noszenia maseczek: „Nawet jeżeli mamy wątpliwości co do obowiązku prawnego noszenia maseczek, to jest to nasz obowiązek moralny w stosunku do współobywateli (wypowiedź 11 października 2020 r.)
Na koniec, żeby nie było tak strasznie poważnie, chciałem poinformować, że według badania przeprowadzonego przez naukowców z Uniwersytetu w Princeton (USA), podczas swobodnej pogawędki w zamkniętym pomieszczeniu rozpylamy areozol nawet na odległość kilku metrów, a wraz z jego kropelkami zaraźliwe patogeny (podaję za serwisem medonet.pl). Ale nie wszystkie wypowiadane słowa są jednakowo niebezpieczne. Wirus dotrze bowiem najdalej, kiedy wymawiamy słowa z silnie zaakcentowaną głoską „p”. Można z tego wysnuć wiele praktycznych wniosków, do zastosowania zarówno w rodzinnych pieleszach, jak i podczas oficjalnych spotkań, sesji, komisji. Ze względu na specyfikę zasobów słownych języka polskiego, ograniczenie używania słów na „p” może zdecydowanie przyczynić się do zwiększenia kultury w naszych relacjach. Oczywiście zachodzi też obawa, że z niektórych wypowiedzi, po wyeliminowaniu słów na „p”, niewiele pozostanie. Dodatkowo wnioskuję, aby ze względów bezpieczeństwa, czasowo zakazać (pod groźbą wysokiego mandatu) także używania dłuższych zwrotów, w których głoska „p” występuje wielokrotnie w kolejnych wyrazach, np. „proszę przestać pierniczyć panie przewodniczący”.
bozydar.nosacz@outlook.com
*w kwestii noszenia maseczek czerpię wiedzę z ogólnie dostępnych źródeł, bazując na opiniach ekspertów i nabytej w szkole podstawowej umiejętności czytania ze zrozumieniem.