Zarośnięta działka budzi problemy. Radni pytają o wpływ burmistrza na ten problem
Tylko osoby, które to przeżyły wiedzą, co oznacza zapuszczona działka sąsiada. I nie chodzi tutaj tylko i wyłącznie o estetykę, ale również o panoszące się w chaszczach robactwo, a nawet zwierzynę. O problemie rozmawiano w Krzanowicach.
Problemowa działka
Temat podniósł radny Krzysztof Reisky, który w interpelacji zobowiązał burmistrza Andrzeja Strzedullę do wezwania właściciela lub użytkownika działki znajdującej się w Borucinie przy ul. Tylnej do uporządkowania, skoszenia trawy i wycięcia krzewów. – Wysoka trawa i dziko rosnące krzewy ograniczają widoczność kierujących pojazdami, co stwarza zagrożenie – zaalarmował radny. Burmistrz Strzedulla kilka dni później w odpowiedzi pisemnej zapewnił, że stosowne upomnienie zostało wysłane.
Do tematu nawiązał również radny, a zarazem sołtys Bojanowa Aleksander Reisky. Pytał podczas sesji, jaki gmina ma wpływ na właściciela danej posesji, kiedy ta jest zaniedbana. – Do kiedy możemy upominać danego właściciela i czy jest jakaś granica, którą można mu wytyczyć? – dociekał rajca.
Burmistrz Andrzej Strzedulla odpowiedział, że samorząd ma „w praktyce średni wpływ”. Wyjaśnił, że tylko w 10 procentach przypadków skutkują ponaglenia wysyłane przez urząd. Włodarz wskazywał również, że z tym problem wiąże się kolejny kłopot. Zazwyczaj na tych najbardziej zaniedbanych działkach nie ma uregulowanych spraw spadkowych. – Są to budynki, gdzie nie ma właściciela. Choć teoretycznie każdy wie, od kogo to było i kto tam powinien to wyczyścić, ale jak nie jest to przeprowadzone postępowaniem, to trudno to wyegzekwować – mówił burmistrz Andrzej Strzedulla. Przypomniał, że urząd w ostatnich latach podobnych postępowań przeprowadził kilkadziesiąt. Burmistrz podał, że w przypadku nieruchomości, które nie były opodatkowane, sprawy zostały załatwione. – Ale nawet jeśli ktoś umrze i nieruchomość jest bez właściciela, ale ktoś płaci podatek, to tego nie widać, że tego właściciela nie ma, bo nie powstają zaległości – dodał. Wyjaśniał, że samorząd nie ma możliwości, aby ukarać właściciela posesji za jego postępowanie. – Jedyna możliwość to wystąpienie do sądu o przeprowadzenie postępowania i ustalenie właściciela i później wyegzekwowanie od niego interwencji – wskazał włodarz Krzanowic.
Złe wspomnienie
Radna Ewelina Daniszewska wskazała z kolei na przykład jednego z miejscowych sklepów, gdzie wokół niego, mimo że jest właściciel, również występuje problem z zarośniętym terenem. Do problemu nawiązywał wiceburmistrz Jarosław Gałkowski, informując o działaniach podejmowanych w tej sprawie przez urząd. Radna Bogusława Heiduczek podzieliła się z kolei swoimi doświadczeniami, gdzie również zmagała się z podobnym problemem. – Na pewno nie jest przyjemnością mieszkać obok takiej zarośniętej działki, bo sama to przeżyłam. Wiecznie trawa, ślimaki, chaszcze, kuny. To ogromny problem – mówiła radna podczas posiedzenia.
(mad)