Fryzjerki z salonu „Olymp” pożegnały swoją szefową Mariannę Korzonek
Wychowanki słynnej raciborskiej fryzjerki, współwłaścicielki salonu z ul. Solnej, która zmarła nagle w tym tygodniu, wzięły udział w mszy świętej odprawionej w intencji śp. Marianny Korzonek. „Dziewczyny z Olympu” zgromadziły się w kościele w Raciborzu – Sudole. Mowę pożegnalną wygłosiła tu Irena Kotula.
Oto co powiedziała w kościele, na zakończenie mszy Irena Kotula:
Trudno zacząć, brakuje słów, a z nich żadne nie wyrażą bólu po tej stracie.
Chcemy dziś oddać hołd, przypomnieć dobroć i wielkoduszność naszej szefowej – Halinki (tak nazywano Mariannę w gronie najbliższych i przyjaciół). Trudno uwierzyć, że jej obecność to już przeszłość.
Była wspaniałą szefową. W tym miejscu cały personel jej dziękuje i pragnie przypomnieć jak ważna dla nas była.
Marianna Korzonek to była osoba z duszą artysty, co widać było na każdym kroku. Jej fryzury, ubiór czy wystrój salonu o tym świadczyły. Uwielbiała kwiaty i piękne wnętrza.
Klientów stawiała na pierwszym miejscu. Była wymagająca i widzimy jak ważne to jest po tych wszystkich latach pracy. Gdyby taka nie była wobec nas – nie byłybyśmy profesjonalistkami i tak zgranym teamem jak dziś jesteśmy.
Zawsze dążyła do perfekcji i nie pozwalała na fuszerkę. Poświęcała uczennicom tyle czasu aby pojęły fryzjerstwo w stu procentach.
Poprzeczki zawodowe zawieszała pracownikom coraz wyżej, nie lubiła żeby ktoś stał w miejscu. Chciała abyśmy się jak najwięcej dokształcały, nabierały wiedzy fryzjerskiej. Sama też ciągle się szkoliła. Mówiła nam: damy radę, kto jak nie my, gdy zgłaszała nas do konkursów.
Chętnie z nami przebywała, zawsze kawę z nami wypijała.
Była człowiekiem wielkiego serca i wielkich zasług. Wiele jej zawdzięczamy, zawsze zostanie w naszych sercach.
Dziękujemy ci za szczerość, pracowitość, hojność, wyrozumiałość, życzliwość i uprzejmość;
Byłaś prawdziwą profesjonalistką i naszą nauczycielką. Mieliśmy przyjemność dla Ciebie pracować i obiecujemy ci, że zadbamy o szefa i o salon. Z dumą będziemy kontynuować wasze dzieło, które stworzyliście 40 lat temu.
Irena Kotula zakończyła swoją wypowiedź cytatem z „Listu do Rzymian”
– Nikt z nas nie żyje dla siebie, nikt z nas nie umiera dla siebie. Jeśli bowiem żyjemy – żyjemy dla Pana, jeśli umieramy – umieramy dla Pana. W życiu i śmierci należymy do Pana.
Ksiądz proboszcz Norbert Nowotny stwierdził, że najczęściej słyszy narzekania na szefa, a tu jest świadkiem bólu i tęsknoty po odejściu szefowej. – Zaskoczyliście mnie, obecnością i modlitwą. Cieszę się że mogłem tego doświadczyć od tych którzy pracują, pracowali czy uczyli się w salonie „Olymp”. Widząc was jestem pewien że szefowa Marianna była dobrym człowiekiem, a jak dobrym – to świętym – podsumował.
(ma.w)