Jak długo będziemy wspierać PKS? – pyta radny Nędzy
Kolejna gmina powiatu raciborskiego musiała „dosypać” pieniędzy do budżetu przeznaczonego na komunikację. Wstępne szacunki znacznie odbiegają od kwot, które są potrzebne, aby pokryć koszty generowane przez przewoźnika.
O 104 tys. złotych więcej
Samorządy, dotując PKS, wypełniają swój obowiązek zapewniania mieszkańcom na terenie podległym gminie komunikację (zadaniem powiatu jest zabezpieczanie transportu do stolicy gminy). Koszty jednak znacznie odbiegają od kwot, jakie podało z początkiem roku Starostwo Powiatowe w Raciborzu. Problemem w tym przypadku jest koronawirus, który wpłynął na funkcjonowanie przewoźnika.
W Nędzy wyliczono, że na przestrzeni roku gmina będzie musiała dołożyć 145 tys. złotych. Teraz okazuje się, że to dopiero część potrzebnej kwoty. Na październikowej sesji radni dołożyli 55 tys. złotych (środki te pokryją okres do września). W tle pojawia się jeszcze potrzeba przekazania 49 tys. zł (na sfinansowanie przejazdów do końca roku). Łącznie Nędza na PKS wyłoży 249 tys. zł, to więc o 104 tys. złotych więcej niż przewidywane potrzeby.
Jedni za, drudzy przeciwko
Temat dyskutowano na wspólnym posiedzeniu komisji Rady Gminy Nędza. Przewodniczący rady Gerard Przybyła, który zazwyczaj krytycznie wypowiadał się o dodatkowych środkach wypływających z budżetu gminy w kierunku PKS-u, na posiedzeniu podkreślał swoje zrozumienie względem przewoźnika. Wskazywał, że problem generuje pandemia koronawirusa, m.in. obostrzenia covidowe związane z mniejszą liczbą osób, które mogą podróżować autobusem. – Szkoły nie jeżdżą, wszystko stoi – podawał kolejne przykłady przewodniczący Przybyła. Wtórowała mu radna Alicja Kowol. – Jest ciężko – stwierdziła.
Negatywnie o przekazaniu kolejnej transzy wypowiadał się natomiast radny Piotr Kudla. – Jeżeli my się zgodzimy, to dojdziemy za chwilę do 500 tys. zł – prorokował koszty, z jakimi samorząd będzie się musiał zmierzyć. Z przekazywanej kolejnej transzy nie był zadowolony również wiceprzewodniczący rady Krystian Okręt. – Dokładamy, dokładamy, dokładamy – wskazywał. Przewodniczący Przybyła przypomniał, że temat ten był już dyskutowany podczas niektórych posiedzeń rady. Ponownie podkreślał również swoje zrozumienie względem potrzeb wskazywanych przez przewoźnika w dobie pandemii koronawirusa. Skarbnik Katarzyna Paszenda zapowiedziała z kolei, że przygotuje radnym zestawienie, ile gmina w poszczególnych miesiącach dokładała do PKS-u. – Może będzie to miarodajne – zastanawiała się.
Gmina sama rady nie da
Podczas sesji radny Piotr Kudla zabierając głos, pytał z kolei: „Jak długo będziemy wspierać PKS?”. – Umowa jest podpisana do końca grudnia 2020 r. – odpowiedziała mu skarbnik Paszenda. Przewodniczący Przybyła dodał, że po zakończeniu umowy samorząd może nie wyrazić chęci dalszej współpracy. – Ale musimy zapewnić transport – wskazał. Zdaniem przewodniczącego temat związany z komunikacją nie jest łatwy. – Zapewne wiecie, że my sami, jako gmina, nie jesteśmy w stanie tego, jako jednostka budżetowa udźwignąć – mówił do radnych, akcentując, że jeśli tylko jedna z gmin wyłamie się z porozumienia to „funkcjonowanie PKS-u jest niemożliwe”.
(mad)
Wójt Iskała: rozumiem potrzeby przewoźnika
Wójt Anna Iskała była nieobecna na minionej sesji rady gminy, ponieważ przebywała na urlopie. Skontaktowaliśmy się natomiast z panią wójt, pytając o jej opinię na temat zwiększonej dotacji dla PKS-u. Zdaniem Anny Iskały, PKS jest zbyt cenny, aby pozwolić na to, by przewoźnik padł. – Koronawirus minie, a ludzie będą w dalszym ciągu jeździć autobusami. Nie da się jednak ukryć, że dotowanie przewoźnika jest obciążeniem dla budżetu gminy, a jak się dowiadujemy o tym pod koniec roku, to obciążenie jest jeszcze większe – mówi nam A. Iskała. W rozmowie z nami, pani wójt zaznacza, że w ciągu kilku dni ponownie pochyli się ze skarbniczką Katarzyną Paszendą nad dodatkowymi środkami, jakie gmina ma przeznaczyć na rzecz PKS-u. Akcentuje natomiast swoje zrozumienie dla przewoźnika. – Wychodzę z założenia, że to, co dobrze działa, co ludziom jest potrzebne, trzeba ratować, ile się da – przyznała w rozmowie z nami Anna Iskała.
Dawid Machecki