Piórem naczelnego: Zielony wstyd
Mariusz Weidner Redaktor naczelny Nowin Raciborskich
Do redakcji zadzwonił mieszkaniec Ocic, dzielnicy tzw. prezydenckiej, bo stąd wywodzą się kolejni włodarze miasta. Opowiedział mi o dzikim wysypisku tzw. odpadów zielonych: liści, trawy, gałęzi. Nie krył złości, że w dobie, gdy samorząd sprząta wszystkie śmieci za niemały podatek śmieciowy znajdują się jeszcze tacy, którzy wolą śmiecić niż skorzystać z tego, co im się należy, za ich pieniądze. Powiadomił urząd, straż miejską, ale dzikie wysypisko jak było, tak jest i wręcz zachęca wyglądem innych, aby też wyrzucali tu zielony odpad. Raciborzanin w swojej uczciwości zakłada, że inni postępują tak jak on, wystawiając kubły i segregując śmieci. Tymczasem gorzka prawda o gospodarce odpadami w mieście jest taka, że w systemie brakuje tysięcy deklaracji i ci co płacą sponsorują nieuczciwych, którzy opłat unikają, a urząd jest wobec nich bezsilny od wielu lat. Jak widać, dzieje się to niezależnie od tego, kto zarządza miastem. W tym temacie kolejne władze wydają się być zielone.