Z poradnika Ogrodnika Kazika: Rzecz o winorośli
Wielu z Was ma w swoich ogrodach piękne winorośle. Porastają Wasze altany, pną się po pergolach i oplatają płoty zabezpieczając przed wścibskim wzrokiem sąsiada, ale czy na pewno wiecie jak o nie zadbać?
W listach do Kazika piszecie, że za dużo traktuję o fermentacji i chemicznych przemianach substancji. Pragniecie więcej rzetelnej, podręcznikowej wiedzy o ogrodnictwie. Na szczęście wiem, że są to pojedyncze głosy dochodzące od malkontentów niezadowolonych z sytuacji politycznej oraz tych, którym rokrocznie wino owocowe przybiera sztych octowy.
Choć w kwestii polityki nigdy nie było i nie będzie tak dobrze, by każdy był zadowolony, to na pocieszenie dodam, że stosując się do rad Kazika z poprzedniego artykułu, nigdy już nie będziecie mieli w butli wina cudownie przemienionego w ocet. Nie chcąc zbyt wcześnie wkraczać w tematykę ponurej, jesiennej orki i trzymając się z dala od spraw nawozowych, by nie powiedzieć gnojowych, postanowiłem pociągnąć narrację pośrednio połączoną z pozornie nieograniczonym i frywolnym namnażaniem komórek drożdżowych. Recz będzie o winorośli.
Tajemnicza aura
Za naszą południową i zachodnią granicą, ale też w Polsce winobranie już dawno za nami. Racibórz, a dokładniej zbocza osuwające się ku dolinie Odry były dawno temu porośnięte winoroślą. Niestety klimat w tamtym czasie nie był sprzyjający dla tej ciepłolubnej rośliny i nasze rodzime wino sporządzane w klasztornych murach musiało w końcu ustąpić temu lepszemu z Węgier. Kto raz zawitał do winnicy ten wie, że między winnymi krzewami unosi się jakaś tajemnicza aura. Aura, która zniewala i nie pozwala wyrwać się z jej objęć. Mówi się, że winorośl to roślina mistyczna. Wino gronowe to napój szlachetny, który towarzyszy człowiekowi od tysięcy lat. Na winie zbudowana jest nasza kultura chrześcijańska. Wielu z Was ma w swoich ogrodach te piękne rośliny, porastają Wasze altany, pną się po pergolach i oplatają płoty zabezpieczając przed wścibskim wzrokiem sąsiada, ale czy na pewno wiecie jak o nie zadbać? Jeśli zaś chcielibyście posadzić sobie kilka sadzonek, to zdradzę Wam jakie wybrać i jak zapewnić im najlepsze warunki dla rozwoju. Kilka zdań Kazikowego poradnika to za mało, by godnie potraktować ten temat, ale jeśli będzie to przyczynek do dalszych studiów w zakresie uprawy winorośli, to będę niezmiernie rad.
Lepiej źle ciąć niż wcale
Jeśli masz w ogrodzie winorośl i sprawia ona ogólne wrażenie bycia w dobrej kondycji to wiedz, że posiadasz skarb nie do przecenienia. To nic, że już słabo owocuje, a dominującą jej częścią są setki posplatanych ze sobą łóz z drobnymi liśćmi. Potrzeba tak niewiele, wystarczy radykalne, bezsentymentalne cięcie, by zmusić roślinę do wydania dobrego, cieszącego zmysły owocu. Trudno jest słowami zobrazować technikę cięcia, ale spróbuję. Widzicie oczyma wyobraźni Wasz krzew? Części grube, spękane to drewno wieloletnie. Sporadycznie wypuszcza ono z uśpionych pąków płodne pędy zwane łozami. Waszym zadaniem jest pozostawić podczas cięcia na przedwiośniu kilka jednorocznych, gładkich, dobrze zdrewniałych łóz. Winorośl owocuje z pędów jednorocznych. Mogą to być dłuższe, kilkuoczkowe gałązki albo jedynie krótkie czopki, z których wiosną wybiją płodne pąki. Ważna rada Kazika brzmi: Lepiej jest ciąć źle, niż nie robić tego wcale. Ośmielę się nawet zasugerować (i jest to druga rada), że im mocniej przytniecie, tym lepiej. Serce winnego krzaka jest pod ziemią, a skoro mowa o korzeniu, to pomóżmy tym, co jeszcze pnącza nie mają. Podstawowym błędem popełnianym przez początkujących działkowców jest zakup materiału nasadzeniowego w markecie. Jakież bowiem było zdziwienia Kazika, gdy na regałach dużego marketu budowlanego znalazł sadzonki z opisem: Merlot, Chardonnay i innymi nazwami właściwymi dla winorośli szlachetnej, która w naszym klimacie czuje się jak wsza w pralni. Chcąc uzyskać dobre owoce szukać trzeba wśród mieszańców międzygatunkowych. Brzmi złowieszczo i skomplikowanie, więc niektórzy z Was przekładają stronę. Poczekaj! W małych sklepach ogrodniczych jest spora szansa, że spotkasz takiego mieszańca. Bianca, Frontenac, Solaris, Marechal Foch czy Seyval Blanc, z deserowych nada się nawet Muscat Bleu. To tylko niektóre odmiany dzielnie znoszące niedogodności naszego klimatu. Ludzkość zaczęła krzyżować gatunki winorośli w odpowiedzi na pojawienie się różnych chorób i szkodników i choć vitis vinifera, czyli winorośl właściwa daje najcenniejsze owoce, to te nierasowe niewiele im ustępują. Dziesiątki lat wzmożonej pracy hodowców i laborantów dały zadziwiające wyniki. Odmiany hybrydowe są odporne do tego stopnia, że można wykluczyć z uprawy ochronę chemiczną, co jest niezwykle korzystne dla naszego zdrowia.
Zachęcam Was zatem do odwiedzin w małych marketach rolnych. Zapewniam Was, że znajdziecie tam to o czym mówię. Pamiętajcie tylko, że winorośl lubi miejsca osłonięte od wiatru z ciągłym dostępem do promieni słonecznych. Przed posadzeniem warto dołek zaprawić kompostem lub obornikiem, a podlewając róbcie to rzadko, ale obficie. Niech nie zniechęca Was brak miejsca. Znam ja i takich, którzy swoje rośliny pielęgnują z sukcesami w wielkich donicach wystawionych na balkonie. Niech Wasza fantazja nie zna granic.
Kazik