Radni Raciborza przeciwni podnoszeniu podatku od nieruchomości
Eugeniusz Wyglenda zainicjował opór przeciw propozycji prezydenta Dariusza Polowego by podnieść o wskaźnik inflacji podatek od nieruchomości w Raciborzu. Radny ze Studziennej powiedział, że zna firmy, które balansują na granicy życia i śmierci i dodatkowe obciążenia je zabiją. Miasto może stracić 700 tys. zł potencjalnych wpływów.
Dyskusja o nowych stawkach podatkowych przetoczyła się przez komisję gospodarki miejskiej na posiedzeniu 19 listopada. Prezydenckie propozycje przedstawiła tam skarbniczka Beata Koszowska-Gralak. Chodzi o aktualizację obowiązujących stawek o wskaźnik inflacji. Pierwszy oponował Eugeniusz Wyglenda, radny dzielnicowy i przedsiębiorca z branży motoryzacyjnej. Powołał się na skutki pandemii, które dotknęły raciborskie firmy. Skarbniczka polemizowała z radnym. Oznajmiła, że urząd nie otrzymuje sygnałów, żeby kondycja podatników uległa znacznemu pogorszeniu. Kto jest zainteresowany ulgą czy umorzeniem podatku może wystąpić do prezydenta z wnioskiem, a tych nie ma zbyt wiele w ostatnim czasie. Wyglenda skomentował to stwierdzeniem, że on zna firmy balansujące na granicy gospodarczego życia i śmierci. B. Koszowska-Gralak podała, że decyzja na „nie” uszczupli wpływy budżetowe o 700 tys. zł. Opinia komisji gospodarki była negatywna wobec propozycji prezydenta Polowego, Wyglendę poparli koledzy z klubu Razem dla Raciborza. Co ciekawe, zaraz po tym głosowaniu omawiany był temat czyszczenia rowów melioracyjnych, gdzie radny Wyglenda żądał zwiększenia nakładów na te prace, bo jego zdaniem Miasto zaniedbuje czystość rowów. – Jak to później wygląda widzieliśmy we wrześniu, kiedy ludziom podtapiało gospodarstwa – przypomniał. Wypowiedź rajcy ze Studziennej skontrował radny prezydenta Jarosław Łęski. Zwrócił uwagę, że wpierw E. Wyglenda zablokował dodatkowe wpływy do budżetu przy podwyżce podatku, a teraz chce wyższych nakładów na prace przy rowach. Zdaniem Łęskiego takie postulaty wykluczają się.
(ma.w)