Komu na tym tak bardzo zależy?
List do redakcji: Stanowisko Firmy Agromax w odpowiedzi na artykuł w Nowinach Raciborskich z dnia 13.10.2020 r.
Hasła rozparcelowania ziemi pomiędzy indywidualnych rolników, to mamienie ich wizją, która tak realizowana może budzić społeczny bunt. Przy tym podaje się w przestrzeń publiczną nieprawdziwe informacje, szkodzące już dzisiaj naszej Firmie. Efekt tych działań może być odwrotny.
Agromax, którego siedziba mieści się w Raciborzu, to polskie przedsiębiorstwo rolne, współpracujące z wieloma kontrahentami i przetwórcami. Stanowi ważną część łańcucha dostaw surowców dla przemysłu rolno-spożywczego w kraju.
Nasze przedsiębiorstwo, które z ogromnym trudem i poświęceniem wielu ludzi przez wiele lat budowało dzisiejszy potencjał, stało się przedmiotem ataku ze strony radnego powiatowego Pana Łukasza Mury. Twierdzi on, że robi to w interesie rolników, ale są to działania zgoła napastliwe. Tylko szkoda, że dowiedzieliśmy się o wszystkim z mediów, bo wcześniej nikt z organizatorów spotkania nie zwrócił się do nas w tej sprawie.
W 1993 roku Agromax wydzierżawił ok. 3500 ha (z dostępnych wówczas ok. 6600 ha) po zlikwidowanym PGR w Raciborzu i właśnie te grunty stały się teraz przysłowiową marchewką, jaką próbuje się kusić lokalnych rolników powiatu raciborskiego i nie tylko, przy okazji wprowadzając ich w błąd.
Źródło: ogłoszenia w Rzeczypospolitej nr 216 z dnia 14.10.1992 roku w sprawie dzierżawy lub sprzedaży nieruchomości po zlikwidowanym Kombinacie PGR Racibórz.
Artykuł „O głodzie ziemi i apetycie na grunty skarbu państwa” to potwierdził. Redakcja opublikowała przebieg spotkania informacyjnego, jakie radny zorganizował dla wybranych rolników. Jego przedmiotem miały być informacje na temat gruntów rolnych Skarbu Państwa w lokalnym rolnictwie, a faktycznie stało się atakiem na Agromax.
Radny mówił m.in. o bezczelnym podziale gruntów po zlikwidowanym PGR Racibórz, z których część w tamtym czasie wydzierżawiła nasza Firma. Mówił o swoich działaniach, jakie należy podjąć, by uniemożliwić Agromaxowi dalszą dzierżawę. Jednym z jego argumentów było to, że przedsiębiorstwo dzierżawi grunty za niewysoki czynsz, podając jego kwotę za 1 ha. Tymczasem nawet nie wspomniał o ogromnych kosztach i wysiłku, jakie Agromax poniósł przez cały ten okres, wydzierżawiając część gruntów, budynków i budowli po PGR Racibórz od Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa.
Aby w ogóle przystąpić do przetargu na dzierżawę, Agromax musiał zobowiązać się bezwarunkowo do przejęcia wielu zobowiązań po zlikwidowanym PGR Racibórz, wykupienia całego majątku ruchomego, a także dalszego zatrudnienia dwustu osób z ich wszystkimi dotychczasowymi uprawnieniami na podstawie art. 23 1 kodeksu pracy, przejęcia w dzierżawę wszystkich budynków i budowli, w tym pustostanów i do rozbiórki, a także administrowania zasobami mieszkaniowymi na terenie dzierżawionym. Co najważniejsze, wszystkie zobowiązania wobec AWRSP musiały zostać zabezpieczone wekslami poręczonymi przez członków zarządu, a także hipotekami na ich prywatnych mieszkaniach.
Przyjęte do dzierżawy i administrowania budynki mieszkalne oraz wykupiony sprzęt wymagały bieżącego utrzymania i stałych remontów. Te obciążenia oraz produkcja wymagała stale zaciągania znacznych kredytów. Większość z faktycznie zatrudnionych wówczas 242 pracowników przejętych po PGR na podstawie art. 23 1 kodeksu pracy przepracowało w Agromaxie do emerytury. Tym samym państwo nie zostało wówczas obciążone dodatkową ilością bezrobotnych.
To nieprawda, że rolnicy indywidualni nie mogli ubiegać się o dzierżawę, mogli, ale trzeba było ponieść znaczne koszty i przejąć zobowiązania. W ciężkich latach 90., w warunkach bezrobocia, załamania gospodarczego, zapewnienie ponad 200 ludziom pracy nie było łatwym zadaniem.
Słowa o bezczelnym podziale gruntów do dzierżawy, pozbawieniu rolników możliwości wydzierżawienia gruntów i zubożeniu gmin powiatu o możliwości rozwojowe są nieprawdziwe i mają posmak agresji słownej.
W latach 90. polskie rolnictwo było w opłakanym stanie, nie byliśmy w Unii Europejskiej, nie mogliśmy liczyć na unijne dopłaty. Było Agromaxowi bardzo ciężko. Włożyliśmy wiele wysiłku w to, by najpierw majątek wyremontować, a ogromne koszty i wyrzeczenia czujemy po dzisiejszy dzień – taka może być jedynie konkluzja z tego typu akcji osób, które o tym nie mają żadnego pojęcia i wiedzy. Trudno bez edukacji w tym zakresie zabierać publicznie głos.
Radny, powołując się na oficjalne źródła, mówi o obowiązku wyłączenia z użytkowania jednorazowo 30% dzierżawionych gruntów rolnych, a tym samym utracie możliwości ubiegania się o przedłużenie dzierżawy. Dla Agromaxu byłoby to wyłączenie kolejnych 30% dzierżawionych gruntów, znacznie rozdrabniając grunty rolne do dalszej dzierżawy. Tymczasem do tego momentu z Agromaxu wyłączono już 25%, tj. 822 ha gruntów i trudno uszczuplać i rozdrabniać dalej coś co i tak się dzieje na podstawie zapisów w umowach dzierżawy wynikających z potrzeb planów zagospodarowania przestrzennego gmin powiatu raciborskiego.
Nie jest tajemnicą, że bez ponoszenia kosztów sięga się po grunty Skarbu Państwa na cele publiczne.
Gdyby nastąpiło wyłączenie 30% dzierżawionych gruntów – co nie było obowiązkowe – a byłaby to już łącznie połowa gruntów wydzierżawionych w 1993 r., spłacanie kredytów i zobowiązań nie byłoby możliwe. Z gospodarczego punktu widzenia innej decyzji w 2012 roku nie można było podjąć.
Agromax, dzierżawiąc grunty Skarbu Państwa, przejął na siebie zobowiązania finansowe i społeczne, zainwestował w infrastrukturę, poniósł ogromne koszty modernizacji i rozwoju, w końcu na rzecz miejscowego rolnictwa, tj. produkcji roślinnej i produkcji zwierzęcej. To Agromax rozbudowuje Fermę Bydła Mlecznego w Wojnowicach, największą w województwie śląskim. Zatrzymywanie tego procesu jest szkodą dla całego rolnictwa. Czy budowa czegoś pożytecznego i jednocześnie niszczenia tego, musi być obecne w mentalności naszego społeczeństwa?
Trudno o lepszy przykład i refleksję dla wszelkiego rodzaju działań różnych działaczy i lokalnych polityków.
Dzięki zaangażowaniu i współpracy z uczelniami rolniczymi, ośrodkami naukowymi, organizowaniu konferencji dla rolników, mamy realny wkład w rozwój rolnictwa w Polsce. Działaniami, jakie zamierza prowadzić radny Pan Łukasz Mura, doprowadza się do rozmontowania i zapaści dużych gospodarstw rolnych. Tylko kto wówczas będzie w stanie prowadzić produkcję towarową na dużą skalę i zaspokajać w dobrej jakości surowce zakłady przemysłu rolno-spożywczego? Czy chcemy by polskie firmy rolne nie były już zdolne do wielu inwestycji, czy w ogóle mają przestać istnieć? Może pozostaną już tylko międzynarodowe koncerny i zagraniczny kapitał !
Zarząd Przedsiębiorstwa Rolno – Przemysłowego „Agromax” spółki z o.o. w Raciborzu