Jak nie będzie biblioteki pedagogicznej to Racibórz będzie w tyle za Milówką
Plany likwidacji biblioteki pedagogicznej uważam za skandaliczne – mówi Henryk Siedlaczek radny sejmiku Województwa Śląskiego. Spotkał się z załogą książnicy i złoży w Katowicach interpelację w tej sprawie.
Przypomnijmy, że trwają procedury likwidacji filii oddziałów Wojewódzkiej Biblioteki Pedagogicznej. W Katowicach szukają oszczędności i tną koszty funkcjonowania bibliotek w terenie. Niedawno w Raciborzu odbyło się spotkanie w sprawie przyszłości biblioteki, w którym wzięła udział senator Ewa Gawęda oraz samorządowcy – Franciszek Marcol i Jarosław Szczęsny.
Tematem zainteresował się także radny wojewódzki Henryk Siedlaczek – jedyny reprezentant powiatu raciborskiego w sejmiku. Były starosta i poseł nie dostrzega oszczędności, jakie ma przynieść likwidacja biblioteki w Raciborzu. – Pracownicy zostają na etatach, pomieszczenia są użyczane w gościnie przez PWSZ, pozostają opłaty za media. To 45 tys. zł rocznie. Nie sposób uznać tej kwoty za argument dla budżetu Śląska – dziwi się H. Siedlaczek.
Samorządowiec z Rud przypomina sobie jak w tej bibliotece poznał tuzy raciborskiej grupy historyków – Pawła Newerlę, Norberta Mikę czy Benedykta Motykę.
Jako starosta H. Siedlaczek współuczestniczył w tworzeniu obecnej sieci szkół średnich w powiecie. – Chodziło o to, żeby ją scentralizować, żeby wszystko niezbędne dla jej funkcjonowania było blisko siebie. Także placówki wspomagające podnoszenie kwalifikacji nauczycielskich. Tę rolę pełni biblioteka pedagogiczna. Kiedy ją zlikwidują, wyprawa po książki zajmie nauczycielowi pół dnia, bo najbliższa taka placówka będzie oddalona od Raciborza o kilkadziesiąt kilometrów – zauważa radny sejmikowy.
Siedlaczek zwraca uwagę na stratę na wizerunku miasta po utracie biblioteki pedagogicznej. – Swoją filię będzie miała np. Milówka, miejscowość, gdzie mieszka trochę ponad 4 tys. ludzi, a stolica powiatu raciborskiego będzie jej pozbawiona – mówi samorządowiec. Uważa, że w temat powinni włączyć się z maksymalnym zaangażowaniem prezydent Raciborza i starosta raciborski. Przypomina, że takim „zrywem” udało się w przeszłości obronić przed reorganizacją centrum krwiodawstwa. – Wówczas prezydent Mirosław Lenk wspierał działania moje jako posła w tej sprawie. Wszyscy ówcześni politycy lobbowali za utrzymanie centrum. Miało to swoją cenę, ja „podpadłem” ówczesnemu ministrowi Zembali, ale RCKiK się ostało – podkreśla nasz rozmówca.
Według Siedlaczka, tego typu placówka powinna działać w mieście, które szczyci się swoją państwową uczelnią, zwłaszcza w dobie, gdy można na niej uzyskać tytuł magistra pedagogiki. – Taką szkołę wyższą mamy jedyni w regionie, to jest samodzielna placówka, nie filia – zaznacza.
Radny sejmiku nawołuje wszystkich, którzy mogą pomóc bibliotece do pospolitego, raciborskiego ruszenia. – Sam zamiar jej likwidacji jest ujmą na honorze powiatu raciborskiego, dlatego trzeba zrobić wszystko co można, żeby jej bronić – podsumowuje H. Siedlaczek.
(ma.w)