Interwencja Polsatu wróciła do Ramety. Telewizja zajęła się dramatem pracowników
Pod nieczynnym zakładem przy ul. Gospodarczej zgromadziło się w środę 12 maja kilkadziesiąt osób.
To pracownicy Ramety, którzy przyszli na spotkanie z dziennikarzami Polsatu. Chcieliby odejść z fabryki mebli, ale oczekują odpraw za długi staż pracy. Spędzili w spółdzielni inwalidów po 30 i więcej lat. Zarząd spółdzielni ich nie zwalnia, bo nie ma pieniędzy na wypłaty takich świadczeń.
– Takich cyrków jeszcze nie było – mówili dziennikarce Polsatu zgromadzeni. Niektórzy płakali, jak mówili – z bezsilności. Autorka reportażu dla Polsatu pytała ich czy mają za co żyć. – Jeszcze mamy, ale jak długo? Oszczędności nam topnieją – żalili się pracownicy Ramety. Wszyscy w niej zatrudnieni znaleźli się w dramatycznej sytuacji. Niektórzy mają już tylko po parę miesięcy do emerytury. Wiedzą jednak, że w przypadku ich zakładu takie argumenty nie mają większego znaczenia. Wysłannikom Polsatu przywołano przykład równolatka Ramety, który spędził w niej pół wieku po czym został zwolniony tuż przed emeryturą. Został bez środków do życia. Przez trzy miesiące do uzyskania świadczeń nie uzyskiwał żadnego dochodu.
Od 16 kwietnia Rameta oferuje swojej załodze jedynie postojowe. Jak skarżyli się zgromadzeni pod zakładem „pani prezes nie chce z nimi rozmawiać, chyba, że sama ma coś im do przekazania”.
– Rameta już nieraz wychodziła z kryzysów, ale tak źle jak teraz jeszcze nie było – stwierdzili w wywiadzie dla telewizji Polsat ci najbardziej doświadczeni ze zgromadzonych.
Załodze Ramety towarzyszyła na Gospodarczej posłanka Gabriela Lenartowicz. Pomaga im od 2019 roku, gdy przyszli rozżaleni do biura poselskiego w Raciborzu. Uważa, że zasłużony dla Raciborza zakład pracy od początku swego kryzysu w 2019 roku działał – w sprawie zwolnień – niezgodnie z prawem. Nie przeprowadził zwolnień grupowych, choć odbyła się zorganizowana akcja zwolnień dotycząca kilkudziesięciu pracowników. Tych – wedle licznych relacji osób zwolnionych – zmuszano do odjeść pod rygorem otrzymania tzw. dyscyplinarki.
Na wniosek posłanki przeprowadzono kontrolę PIP-u w Ramecie. Teraz zgłoszenia na temat sytuacji w fabryce trafiły za sprawą Lenartowicz do prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry. Posłanka ma wątpliwości czy zgłoszenie upadłości spółdzielni zostało właściwie dokonane. Wskazuje na naganne jej zdaniem postępowanie zarządzających w kategoriach moralnych. Zdaniem pani poseł w Ramecie już w 2019 roku należało przeprowadzić zwolnienia grupowe w porozumieniu z urzędem pracy.
– Dopóki się nie zwolnię, to nie mogę podjąć nowej pracy. Mamy się sami pozwalniać i tak byłoby najlepiej dla zarządu i rady nadzorczej. Wtedy jednak wszystko stracimy na co tu pracowaliśmy. Ja 42 lata tu spędziłem – mówił jeden z doświadczonych pracowników.
Zgromadzeni podali dziennikarzom Polsatu, że o konieczności zamknięcia zakładu dowiedzieli się z miesiąca na miesiąc. – Pani prezes nam mówiła, że straty finansowe były od stycznia, to po co to dalej ciągnęli? – dziwili się członkowie załogi.
Emisja reportażu o Ramecie zaplanowana jest na 18 maja (program emitowany jest kwadrans po godz. 16.00). Będzie to drugi materiał Polsatu poświęcony sytuacji w upadającej fabryce mebli. Wcześniej telewizja pokazała dramatyczną sytuację, w jakiej znalazła się liczna grupa zwolnionych inwalidów z Ramety latem 2019 roku.
(ma.w)