W oparach absurdu i palonej gumy
Złośliwy komentarz tygodnia Bożydara Nosacza
Michał Fita, zdymisjonowany wiceprezydent Raciborza, wrażliwy animator kultury, znalazł sposób – nie jestem pewny czy całkowicie świadomie – aby o nim nie zapomniano podczas „zesłania” do Kietrza. W najbliższy weekend współorganizuje tam zawody w driftingu, czyli takiej dziwnej jeździe samochodem bokiem, w poślizgu, ryku silników i w kłębach dymu spod kół i z rur wydechowych.
A niech mnie…spodziewałem się jakiegoś jazzu lub folku wśród falujących łanów Opolszczyzny, może jakichś gitarowych serenad albo chociaż próby bicia rekordu przez lud kietrzański w czytaniu ze zrozumieniem powieści Olgi Tokarczuk (kiedyś mieszkającej w Kietrzu). A tu nic z tych rzeczy! Dodatkowo, jak na wrażliwego animatora kultury przystało, Fita oświadczył, że „liczy na ryk silników i zapach palonej gumy”.
Zdziwionym, podobnie jak ja, uzupełnię jeszcze, że guma z opon ma być palona, a dym wdychany w samiuśkim centrum miasteczka, a organizatorzy liczą na liczny udział publiczności, w tym także najmłodszych. Dodatkowo dziatwę – oczywiście poza zaszczepieniem jej odpowiedniego wzorca jazdy samochodem w centrum miasta i proekologocznego podejścia do życia – mają skusić liczne inne atrakcje. Nie śmiem nawet pytać jakie, a przede wszystkim, czy oni tam w Kietrzu nie mają jakichś innych terenów poza centrum miasta, bardziej przystosowanych do dymienia i palenia gumy. Jeszcze mi powiedzą, że ja jakiś dziaders jestem, albo co… W końcu w takim Monaco też Formuła 1 śmiga po centrum, więc co, Kietrz gorszy ma być?
No i niech teraz prezydent Raciborza i mieszkańcy żałują! Mogli mieć ryk silników, palenie gumy i drift wokół kolumny maryjnej na rynku, ale nie chciało się wiceprezydenta Fity, to na rynku nie będzie nic, po prostu będzie wakacyjna nuda i brzęczenie much. Tylko gołębie, emeryci i właściciele ogródków będą się cieszyć. Zresztą, jeden z organizatorów w filmiku promującym wydarzenie chwalił władze Kietrza za wizjonerstwo, przyznając, że ci z innych miast, nawet dużych, to do driftu podchodzą jak pies do jeża. No ja im się po prostu dziwię…Przecież mogłaby sobie taka Warszawa, Wrocław, albo inny Kalisz zostać „driftową stolicą Polski”, a tak zostanie nią Kietrz i pozamiatane.
Ale jak już Kietrz zostanie tą stolicą, ulice, place i chodniki oczyszczą z tej spalonej gumy, dymy i smród rozproszą się w świeżym, wiejskim powietrzu Opolszczyzny, a żaden driftujący samochód nie rozwali urzędu miasta czy jakiegoś bloku mieszkalnego, to my – raciborzanie, będziemy dumni, że to wszystko dzięki naszemu ziomalowi!
bozydar.nosacz@outlook.com