Astra od Zenka i Modra od Erny. Owsiszcze i Nowa Wioska dziękowały za plony. „Tak dobrze już dawno nie sypało”
Chociaż obie wsie mają coraz mniej rolników, a niektórym przeszkadza gdy kogut pieje, to dożynki obchodzono tu hucznie. Korowód z dwiema koronami przejechał ulicą Wojska Polskiego. Scenkę na przyczepie urządzono w nawiązaniu do promocji szczepień.
Koroną dożynkową z Nowej Wioski opiekowały się: Maria Moskwa, Teresa Szymanowska, Sylwia Świerczyk, Helga Skiba i Anna Lasak. Została odnowiona po tym, jak użyto ją do poprzedniego święta plonów. Pracowały przy niej cztery gospodynie: Agnieszka Damiec, Katarzyna Staniczek, Brygida Karnówka i Maria Moskwa. Wykonano ją z pszenżyta, kukurydzy, grochu, suszonych kwiatów, hortensji i słoneczników.
Kogut i krowa mają teraz trudniej
Ilu jest rolników w Nowej Wiosce? – Teraz trzech mamy, takich większych. Kiedyś było ich wielu, niemal w każdej posesji. Teraz jak krówka zaryczy, to przeszkadza niektórym. To samo jak kogut zapieje, bo za wcześnie budzi. My pamiętamy, jak ludzie się cieszyli, że kogut budzi ludzi. Wioska powinna zostać wioską – usłyszeliśmy od gospodyń.
Owsiszcze przy koronie żniwnej reprezentowały: Monika Pawełek, Nicola Sbeczka, Krystyna Gawlik i Anita Wolek. Autorką korony była Cecylia Cisz. Symbol żniw został „odrestaurowany” do wersji 2021. – Korona jest zrobiona z różnych zbóż, fasoli; są liście i sprasowana słoma. Zaprojektowała ją i zrobiła pani Cecylia – podkreślały panie ubrane w regionalne stroje.
W gości do sąsiadów przybyła delegacja pobliskiego, czeskiego samorządu z Piszcza – starosta Daniel Fichna i jego zastępca Stanislav Bartusek z żoną. Na miejscu przywitali ich sekretarz gminy Małgorzata Krzemien i radny z Owsiszcz oraz tutejszy sołtys Piotr Minkina.
Wyszedł dobry tonaż
Jedyny w Owsiszczach rolnik, który żyje tylko z gospodarstwa to Ernest Kaszny. – Mimo tych ulew zdążyliśmy zebrać zbiory z pól. To dobre plony, parametry są. Ja od 1979 roku jestem gospodarzem. Dziś trzeba mieć jak najwięcej pola. Ja teraz mam 40 ha, ale już miewałem więcej. Sieję rzepak, pszenicę, ziemniaki i jęczmień. Dwa lata temu przestałem uprawiać buraki cukrowe – powiedział nam gospodarz. Podkreślił, że tego roku „sypało bardzo dobrze”. – Dawno już tak nie sypało. Dlatego były to udane żniwa, bo w zeszłym roku nie było parametrów. I dobry tonaż wyszedł – przyznał Ernest Kaszny. W korowodzie jechał zetorem z 1985 roku.
W przyczepie wypełnionej głównie dziewczętami królowała medycyna. – Dużo się mówi o szczepieniu i stwierdziłyśmy, że trzeba przedstawić to w zabawny sposób. Mamy ze sobą szczepionki – Jacuś & Jacek; Astra od Zenka, Modra od Erny i Szwajzer. Są podawane jako napój bezalkoholowy – śmiała się Aleksandra Minkina, a leczoną pacjentką była na przyczepie Zosia Wolek.
Peugeot + żuk = fendt
W korowodzie jechał niewielki zielony traktorek z napisem Fendt. – Nawiązanie do słynnej marki wyszło z nienacka. Ta maszyna działa już z 10 lat. Przechodzi małe modernizacje. Dołożona była hydraulika. Silnik jest z peugeota 1.1, skrzynia biegów jest z żuka, a most tylny też żukowski – opowiedział nam Roman Kubik. Kto wymyślił tego „Fendta”? – Trochę opa, trochę ja, a trochę tata. Każdy dokładał coś od siebie i wyszło – stwierdził pan Roman.
Wśród pokonujących trasę pieszo byli miejscowy proboszcz ks. Piotr Kutynia i diakon Daniel Bembenek, który w niedzielę wygłosił kazanie dożynkowe.
– Czy w parafii czuje się, że jest rolnicza? Nie jest tu wielu rolników, ale dożynki są obchodzone dosyć hucznie. Była msza, festyn i zabawa. Podziękowano panu Bogu za zebrane plony i pożegnano wakacje – powiedział nam kapłan.
Żyć w zgodzie i umieć dziękować
Diakon Daniel Węgielek zaznaczył, że w kazaniu mówił o wierności prawu bożemu, pracy i codziennym obowiązkom. – Postawa wdzięczności to właśnie dożynki. To dzięki błogosławieństwu bożemu, bliskości Boga możemy żyć w zgodzie i jedności. Trzeba nauczyć się dziękować – usłyszeliśmy na temat niedzielnego kazania.
– Nie tylko mi brakowało tych spotkań z ludźmi, to się odczuwa na imprezach dożynkowych. Całe społeczności są spragnione takich kontaktów, wspólnego świętowania. Chcą, żeby coś pozytywnego się podziało. W całym powiecie nie ma dożynek gminnych, ale staramy się wspierać organizację tych sołeckich – oznajmiła sekretarz Gminy Krzyżanowice.
Piotr Minkina dodał, że zabawa dożynkowa trwała do 3.00 nad ranem. – Grało się nam i śpiewało bardzo dobrze. Najważniejsze, że było wesoło – podsumował Minkina.
(ma.w)