Eugenia Niedbajluk ma 100 lat. Zacne urodziny w Kuźni Raciborskiej
Jubilatkę odwiedził burmistrz Paweł Macha. – Sam mam nadzieję dożyć tak zacnego wieku. Brakuje mi jeszcze 48 lat – powiedział Nowinom. Do włodarza dołączył z życzeniami proboszcz Andrzej Pyttlik. Pani Eugenia przyznała, że tak dużej uroczystości to się nie spodziewała.
Eugenia Niedbajluk to pensjonariuszka NZOZ Mawo-Med Domu Opieki Wytchnieniowej „Jagodowo” w Kuźni Raciborskiej. – Niezwykle ciepła osoba – charakteryzuje ją szefowa ośrodka Lucyna Wolentarska.
Warszawianka z kolejową przeszłością
Solenizantka urodziła się w Warszawie. Po wojnie mieszkała w Szczecinie i tam wyszła za mąż. Za pracą rodzina przeniosła się na Śląsk, do Gliwic. Tu pani Eugenia mieszkała aż do momentu, gdy trafiła do „Jagodowa”.
– Jest z nami około dwa lata. Ma dzieci, w tym dwóch synów. W przeszłości pracowała na kolei. Można jej pozazdrościć wieku, niestety wada słuchu i problemy ze wzrokiem sprawiają, że kontakt z nią jest utrudniony – przyznała L. Wolentarska.
Jubilatkę uważa za osobę bardzo pogodną i ciepłą. – Wydaje się, że czuje się u nas dobrze – stwierdza.
– Pani Gienia miewa czasami zaskakujący dobór słów, wręcz nieprawdopodobny. Wiemy, że dom rodzinny jest nie do zastąpienia, ale nasz personel stara się robić wszystko, co w mocy, żeby pensjonariusze dobrze się u nas czuli – mówi Iga Makowska koordynator Mawo-Medu.
Burmistrz też chce być stulatkiem
Spotkanie urodzinowe z udziałem burmistrza i proboszcza odbyło się 14 września o godz. 11.00.
– Mieliśmy w gminie nawet 102-latkę. To już chyba trzeci taki jubileusz za mojego burmistrzowania. Myślę, że Kuźnia jest gminą, w której można dożyć 100 lat. Sam mam nadzieję, że tylu dożyję. Zostało mi 48 lat – śmiał się Paweł Macha.
Proboszcz Andrzej Pyttlik z św. Marii Magdaleny opowiedział nam o szczególnym rodzaju posługi w placówkach, gdzie przebywają najstarsi mieszkańcy. – Tego się nie da tak łatwo wytłumaczyć, bo trzeba byłoby uczestniczyć we mszy świętej, którą się dla nich odprawia. Szczególne są wtedy momenty, kiedy się do nich podchodzi, tak zupełnie blisko; do łóżka. Na pierwszy rzut oka wiele z tych osób wydaje się być zupełnie wyłączona z rzeczywistości, z życia, nawet poza świadomością. Jednak czuje się, że są obecni myślą, wręcz odpowiadają jeśli tylko potrafią. Szukają tej bliskości, to jest przejmujące i tego się nie da opowiedzieć.
Uścisk dłoni, jak oni chcą tej dłoni. Dla mnie to jest cały sens kapłaństwa, sens posługi, naprawdę coś wielkiego – przekonywał kapłan z Kuźni Raciborskiej.
Nowe życie jest za ścianą
Burmistrz Macha dodał, że ważne jest sąsiedztwo placówki – obok przebywają dzieci ze żłobka. – Te dzieci tu przychodzą, siadają na kolana, jest kupa radości. One ubogacają ich życie, bo mieszkańcy potrzebują kontaktu. Nowe życie jest za ścianą – podsumował Paweł Macha.
– Wszystkie urodziny u nas są okazałe, ale te, z uwagi na wyjątkowy charakter, bo to w końcu 100 lat, zrobiliśmy jeszcze lepsze. Są baloniki, tort i szampan – zaznaczyła Lucyna Wolentarska.
Najmłodszy mieszkaniec jest z rocznika 1950, ale są osoby z roczników 1926 czy 1929. Następna w „kolejce” do 100 lat jest kuźnianka pani Erna. Wszystkich pensjonariuszy w „Jagodowie” jest aktualnie 33 na 42 miejsca.
Zawsze wie, czego chce
Ośrodek działa od maja 2018 roku. To Dom Opieki Wytchnieniowej przewidziany na pobyty terminowe. – Od tego zaczęliśmy i w 2018 oraz w 2019 mieliśmy tu dużą rotację. Pobyty były zazwyczaj dwutygodniowe. Ludzie wracali do nas parokrotnie. W pandemii musieliśmy się z nimi zamknąć. Mieliśmy małe ognisko koronawirusowe, kilka osób. Współpracujemy z przychodniami, przyjeżdżają do nas lekarze z Kuźni, Nędzy i Dziergowic. Przyznam, że trzeba mieć do tej pracy końskie zdrowie. Dlatego jestem pełna szacunku dla naszego personelu – podsumowała Lucyna Wolentarska.
W rozmowie z panią Gienią próbowała nas wspomóc pielęgniarka pani Bogusia. – Książkę piszą o tobie Gienia, co mają napisać? – żartowała do jubilatki. Dowiedzieliśmy się, że 100-latka ma dobry apetyt na wszystko. Ceni sobie samotność i zawsze wie, czego chce. – Nie spodziewałam się tortu i życzeń – przyznała wzruszona. Zdmuchnęła świeczki, wzniosła toast i bawiła się świetnie z liczną grupą gości.
(ma.w)