Miłosierdzie…
Siostra Dolores z klasztoru Annuntiata przedstawia.
Św. Siostra Faustyna bardzo często oddawała się pod opiekę Maryi i zwracała się do NIEJ w modlitwie z dziecięcą miłością. Choć apostołkę Bożego Miłosierdzia łączymy głównie z koronką, to różaniec także był jej niezwykle bliski. Kilka razy w Dzienniczku wspominała o tej modlitwie.
Najczęściej ofiarowała różaniec za konających, dusze w czyśćcu cierpiące oraz prosiła o ochronę przed atakami złego ducha. Z pewnością w planie Bożym zapisany był również pobyt S. Faustyny w klasztorze w Wilnie. Został tam namalowany obraz Jezusa Miłosiernego i po raz pierwszy wystawiony publicznie w oknie Ostrej Bramy, gdzie czczona jest Maryja – Matka miłosierdzia. Apostołka Miłosierdzia znana na całym świecie otrzymała od Boga wiele nadprzyrodzonych darów: bilokacji, ekstazy, ukrytych stygmatów, czytania w ludzkich duszach, mistycznych zrękowin i zaślubin. We wszystkim, co przeżywała, uczyła się pokory od Maryi. Zmarła w wieku 33 lat, 5 października 1938 roku w Krakowie. Pogrzeb odbył się dwa dni później, we wspomnienie Królowej Różańca Świętego. Zadziwia zbieżność z datą śmierci i pogrzebu bł. Bartola Longo, który także zmarł 5 października, a pochowany został 7 października 1926 roku. Oboje odeszli w październiku – miesiącu maryjnym , poświęconym modlitwie różańcowej. Miłosierdzie … tak bardzo związane z Różańcem Świętym. Taka modlitwa oddana czci Maryi – Matki Miłosierdzia, która pokazuje drogę, podając nam różaniec.
Miłosierdzie w Afryce
Pamiętam pewnego dnia, kiedy jeszcze żyłam w Afryce, przygotowałam kazanie na jedno z naszych spotkań z Biblią o Miłosierdziu Boga. Zapisałam sobie niektóre słowa z Dzienniczka s. Faustyny, a potem jeszcze coś doczytałam w jej duchowości i wybrałam się do kaplicy, która jest bardzo malutka. W przyszłości chcemy ją nazwać „Kaplicą Miłosierdzia Bożego”. Mamy tam około 7 katolików… w tym 4 staruszki, które chcą przyjąć chrzest, pod koniec tego miesiąca. Wioska liczy około 1500 ludzi, a jest tam 29 różnych kościołów. W Afryce Południowej każdy może założyć swój własny i być tzw. pastorem.
Zaczęłam więc od tego, że miłości trzeba się uczyć i jeszcze raz uczyć, ten proces nie ma końca… jeżeli chcemy być miłosierni, ale już po kilku moich zdaniach ktoś mi przerwał. Wstała jedna z naszych staruszek i powiedziała „siostro my innego Boga nie znamy, tylko miłosiernego… jeżeli byłoby inaczej, to bym go się bała… ale ja wiem, że on jest miłością i miłosierdziem, bo tego doświadczyłam przez całe moje życie. Pochowałam jednego męża, potem drugiego. Jeden ciągle pił a ja pracowałam u białych w ogrodach, dzieci było sporo i grzechów nie brakowało, ciągle kłótnie i walka o przeżycie, o rodzinę Raniliśmy się nawzajem cały czas… a kiedy odchodził, to płakałam, bo w sumie był dobrym człowiekiem, tylko że słabym… Od razu musiałam poślubić jego brata, i być jego drugą żoną, bo tak nakazywała tradycja… Był surowy, ale nie pił. Dziennie go unikałam jak mogłam, ale kiedy jego pierwsza żona była w ciąży, to był ze mną cały czas. Tylko Bóg wie, jak cierpiałam, ale walczyłam, bo kochałam moje dzieci i to dla nich tak żyłam. Bóg musi być miłosierny, by zrozumieć ludzi… nasz bałagan życia i nasze rany, które zadajemy i otrzymujemy każdego dnia…”
Potem wstała młoda kobieta i dodała „Mam dwoje dzieci, które nie znają swego ojca, bo pojechał gdzieś daleko za pracą. Kocham ich z całego serca i dla nich żyję. Jestem pewna, że Bóg nie patrzy na moją grzeszność, bo kiedy kochamy to on dokonuje cudów, a kiedy brakuje nam miłości, to o nic już nie warto walczyć”. Miłości trzeba się uczyć… jeśli chcemy być miłosierni… ten proces nie zna końca…
Miłosierdzie w moim życiu
W naszej kaplicy w Annuntiatie od niedawna znajdują się relikwie pierwszego stopnia św. s. Faustyny, bł. Ojca Michała Spoćko, św. Maksymiliana Kolbe i naszych założycieli. Cieszę się, że ci właśnie święci są z nami w tych szczególnych czasach, po to by uczyć nas Miłosierdzia. O godz. 15 każdego dnia wspólnie odmawiamy koronkę do miłosierdzia bożego, by prosić Boga o miłosierdzie dla nas i całego świata. To dla nas wielki przywilej, że nasi kochani duchowi Przyjaciele są z nami na modlitwie, szczególnie w obecnym czasie, kiedy świat woła o miłosierdzie. Chyba do nas wszystkich dzisiaj Jezus mówi, to, co kiedyś powiedział do św. s. Faustyny: „Mów duszom grzesznym, aby nie bały zbliżyć się do Mnie, mów o moim wielkim Miłosierdziu (Dz.1396). Pragnę całą ludzkość uleczyć, przytulając ją do swego miłosiernego Serca!”.
Jest ratunek dla nas wszystkich… modlitwa! Przychodzenie codzienne do Miłosiernego Serca, tak po prostu, każdy z własnym życiem, z własnymi słabościami i ludzkimi drogami. Tak po prostu, do serca przyjaciela, któremu na imię Jezus!
Podobnie jak tulenie się dziecka do serca matki, którego tak bardzo potrzebujemy. Taka szalona bliskość, której na imię miłosierdzie.