Operacja „serce” zakończona pomyślnie. Choć urząd przegonił, to przyjęła je Nowoczesna
Urzędnicy z Batorego uznali, że Zakrętkowe Serce nie może stać na skwerze prałata Pieczki i właściciele pojemnika na plastikowe nakrętki musieli je zdemontować w sobotę 16 października. Wcześniej apelowali do raciborzan o podpowiedź, gdzie można przenieść metalowe serduszko. Z pomocą przyszła Spółdzielnia Mieszkaniowa Nowoczesna. Dzięki temu Zakrętkowe Serce nadal stoi przy placu Długosza.
– W spółdzielni zaproponowali, że możemy je postawić przy ul. Nowej. Z wszystkich, licznych propozycji, jakie dostaliśmy, ta wydała nam się najkorzystniejsza dla naszego projektu. Jest nim pomoc dla Hospicjum św. Józefa w Raciborzu – powiedział nam przy nowej lokalizacji Andrzej Poznakowski szef stowarzyszenia „W służbie mieszkańcom”.
Jego zdaniem absurdalność zakazu stawiania serca przy skwerze to delikatne ujęcie sprawy. – Zakrętkowe serce wpisuje się w każdy krajobraz. Powinno się wyróżniać, bo w ten sposób przyciąga wzrok przechodniów i przypomina o szczytnym celu – mówił Poznakowaki.
Przychodził wrzucać z wnukami
Dzień przed przenosinami pojemnika na nakrętki z panem Andrzejem skontaktował się telefonicznie starszy raciborzanin i dziwił się decyzji urzędników. – Dopytywał, gdzie stanie teraz serce, bo przychodzi z wnukami wrzucać tu nakrętki. Słyszał też o ustawieniu nowych serc przy szkołach. Uznał, że to kolejna nietrafiona decyzja – przekazał nam Poznakowski. On sam się zgodził z tą tezą, bo szkoły są zamykane popołudniami i w weekendy.
Prezes stowarzyszenia mówił, że rychły jest finał ponadrocznej zbiórki na rzecz hospicjum. Nakrętki składowane są w magazynie. Jak podał Poznakowski jest ich bardzo dużo. – Firma z południa Polski deklaruje ich odbiór. Sądzę, że jeszcze w tym roku przekażemy hospicjum środki uzyskane ze zbiórki nakrętek – powiedział nam pan Andrzej.
Po zbiórce dla hospicjum „W służbie mieszkańcom” rozważa pomoc osobom niepełnosprawnym. – Być może będą to terminowe zbiórki dla indywidualnych chorych raciborzan, a może wypożyczymy komuś potrzebującemu nasz pojemnik, żeby przeprowadził taką zbiórkę – wyjaśnił A. Poznakowski.
Skomentował przy okazji propozycję prezydenta Polowego, żeby stowarzyszenie zajęło się obsługą dodatkowych 4 serc, jakie magistrat ustawi przy szkołach. – Działamy na zasadzie wolontariatu i przyznam, że nie jesteśmy w stanie podołać takiemu projektowi. Zajmujemy się naszym sercem. Nie kłócimy się z urzędem, zrobiliśmy co nam nakazano – podsumował szef „W służbie mieszkańcom”.
Rzeźby mogą, serce nie
Wiceprzewodniczący Rady Miasta Racibórz Michał Szukalski, który pomagał przy przeniesieniu Zakrętkowego Serca nie krył, że nie przemawiają doń argumenty z urzędu.
– Te duże rzeźby, co stoją przy fontannie, to urzędowi nie przeszkadzają, a nasze serce tak? A już kilka kroków dalej to nie stanowi żadnego problemu. Nie wiem też, czym są te 4 serca, które zaproponował pan prezydent. To jakaś rekompensata? Każdy, kto zdroworozsądkowo myśli, to wyrobi sobie zdanie. Ubolewam, że polityka się wkradła w tę sprawę. To nie powinno mieć miejsca – ocenił Szukalski.
Radny wie, że hospicjum jest wdzięczne społecznikom za akcję dla placówki. – Nakrętek mamy już bardzo dużo. Kto może włącza się w tę akcję z pomocą. Strażacy też pomagają w opróżnianiu serduszka i transporcie. Każdy, kto może pomaga –podkreślił Michał Szukalski.
Granit mógł pęknąć
Czynny udział wziął w przeniesieniu Zakrętkowego Serca przewodniczący Rady Miasta Marian Czerner. Stwierdził, że stowarzyszenie zastosowało się do oficjalnego nakazu urzędu, by zdemontować pojemnik i oddać miejski teren w stanie niepogorszonym. – Dlatego przenieśliśmy go i dobrze, że tak blisko, bo logistycznie nie było problemów – cieszył się pan Marian.
Zbiórka nakrętek trwa od ponad roku. – Poziom zbiórki jest niezmienny, to funkcjonuje doskonale – podkreślił Czerner. Były prezes raciborskiej komunalki zaznacza, że zbiórka nakrętek to sprawa środowiskowa. Na składowisku takie nakrętki są składowane, a to przecież doskonały materiał do dalszego przetwarzania. My gromadzimy je w szczytnym celu. Sprzedamy je i środki te przekażemy, żeby pomóc hospicjum. Ta pomoc placówce była impulsem, żeby uruchomić zbiórkę – tłumaczył M. Czerner.
Jak przyznał szef rady, największym problemem przy przetransportowaniu Zakrętkowego Serca była ustawiona pod nim płyta granitowa. – Styka się z podłożem, a to twardy ciężki materiał i ułożenie go było niełatwe. Równocześnie to materiał kruchy i mógł pęknąć. Dlatego trzeba było 4. chłopaków, żeby poradzić sobie ze zmianą lokalizacji – oznajmił Czerner. Jako środek transportu posłużył tzw. paleciak.
Tu zaczęliśmy, tu będziemy
Radna miejska Justyna Poznakowska zaznaczyła, że hospicjum jest pierwszą instytucją, jakiej pomaga stowarzyszenie. – Raciborzanie pomagają im z wielkim sercem. Widać, że zbiórka jest udana. Jesienią i zimą zakrętek mamy mniej, ale latem było ich mnóstwo – wskazała Poznakowska.
Radna przypomniała, że idea zbiórki służy dobru mieszkańców z całego powiatu, bo taki zasięg ma raciborskie hospicjum.
– Teraz będzie więcej serc. Nie bądźmy obojętni, wrzucajmy częściej i więcej – odniosła się do zapowiedzi prezydenta Polowego, że pojemniki – serca staną przy czterech szkołach.
Poznakowska przyznała, że odzew na apel stowarzyszenia był bardzo duży i cieszy się, że udało się znaleźć tak bliską lokalizację dla Zakrętkowego Serca. – Rejon planu Długosza, droga na Rynek, to jest centralne miejsce Raciborza. Zaczęliśmy tutaj i nie chcemy teraz chować się w cieniu. Propozycja, by nasze serce ustawić w parku Zamkowym, była fatalna. Choćby ze względu na problemy z opróżnianiem, ale nade wszystko tam nie ma tylu ludzi co tu. To jak uśmiercanie tej akcji – podsumowała radna miejska.
(ma.w)