Pasjonaci o miłości do pojazdów z duszą. Co ich w tym kręci?
Zabełków ponownie zaprosił na zakończenie sezonu motorowego. Tradycyjnie miłośnicy „pojazdów z duszą” spotkali się na miejscowym boisku, by wyruszyć w rajd. Następnie wrócili na miejsce startu, by jeszcze przez około godzinę cieszyć oko odwiedzających wydarzenie i uczestniczyć we wręczeniu pucharów. Spotkanie zorganizowano w sobotę 16 października.
Uczestnicy wyruszyli z boiska w Zabełkowie po wykonaniu tam już jednej z konkurencji – rzutem na odległość. Następnie kierowali się w stronę wieży widokowej, tej mieszczącej się w sołectwie, gdzie oprócz dwóch konkurencji spędzali czas przy wspólnym posiłku.
Sołtys wsi Marian Studnic, będący zapalonym miłośnikiem starych samochodów, w wypowiedzi dla mediów wyliczał, że to już ósme zakończenie sezonu motorowego. – W zeszłym roku do wydarzenia dojść nie mogło, z uwagi na pandemię koronawirusa. W tym roku wracamy na stare tory i organizujemy kolejne takie spotkanie – podkreślał. Przed rozpoczęciem wydarzenia mówił, że jako organizatorzy są przygotowani na około 100 zawodników, ale jeśli będzie więcej, to wszyscy zostaną zaproszeni do wspólnej zabawy. – Nikt nigdy nie jest gdzieś odstawiony na bok, zawsze staramy się ugościć wszystkich – powiedział mediom.
Na zlocie pojawiły się nie tylko samochody, ale i motocykle. Sołtys Studnic przyznał, że wydarzenie dedykowane jest wszystkim miłośnikom motoryzacji. – Pokazać swój pojazd może każdy, kto posiada taki mający znamiona zabytkowego, czyli ma minimum 25 lat od daty produkcji – tłumaczył.
Tradycyjnie na wydarzeniu pojawili się nie tylko mieszkańcy powiatu raciborskiego, ale i powiatów ościennych. Przyjechali także fani motoryzacji z sąsiednich Czech.
(mad)
Trzy pytania do Mariana Studnica, sołtysa Zabełkowa
– Wizytówką Zabełkowa stały się zloty. Podejrzewaliście, że stanie się tak, kiedy organizowaliście pierwszą edycję?
– Przy pierwszej edycji nie myśleliśmy, że coś takiego może się udać. Wydarzenie było wówczas dołożone do imprezy strażackiej. Później okazało się jednak, że takie spotkania są potrzebne i z roku na rok ta tendencja, jeśli chodzi o zainteresowanie, wzrastała i rośnie cały czas.
– Czy sołtys wyobraża sobie, że mogłoby zabraknąć tych spotkań? Wszak przez pandemię już się tak stało, ale mam na myśli normalne warunki?
– Nie chciałbym, żeby tego zabrakło, bo to już pewna tradycja. Jedynym problemem jest to, że do tego trzeba zaangażować duże grono ludzi, którzy pomagają. Za to tym, którzy działają, serdecznie dziękuję. Mam na myśli: radę sołecką, gminę. Musi być grono ludzi, które chcą tego, aby to było organizowane.
– Na przestrzeni lat widzicie potrzebę jakichś zmian, czy jest dobrze tak, jak jest?
– Zmiany, nawet najmniejsze są zawsze. Próbujemy, co sprawdza się lepiej, a co gorzej. Musimy też dopasowywać się do obecnej sytuacji, bo w poprzednich edycjach mieliśmy wyjazdy do Czech. Podczas ostatniej, sierpniowej edycji do naszych sąsiadów nie jechaliśmy ze względu na panującą sytuację. Nie chcieliśmy stwarzać problemów naszym uczestnikom, więc objazd zorganizowaliśmy po gminie Krzyżanowice.
Pytał Dawid Machecki