Pielęgniarki ze szpitala w Raciborzu: nie dajemy rady, koleżanki z 30-letnim stażem odchodzą z pracy. Radna Biskup pyta dlaczego im nie płacą więcej?
Niedawno pisaliśmy o wypowiedzeniach złożonych przez lekarzy z interny szpitala rejonowego. Przepracowanie i obciążenie pracą są też powodem cierpkich uwag ze strony personelu pielęgniarskiego. Pacjent oddziału wewnętrznego pisze w skardze do dyrekcji: te panie nie wiedzą, w co ręce włożyć.
Z redakcją skontaktowały się pielęgniarki, które opisują sytuacje, gdzie muszą sobie radzić we dwie z trzydziestoma pacjentami. Ta liczba bywa nawet większa, np. 36.
– To są pacjenci w ciężkim stanie. Są zgony, reanimacje, a bywa, że musi sobie z tym radzić jedna pielęgiarka. Jeden z pacjentów napisał skargę, bo mówił, że to nienormalne, co u nas zobaczył – zauważa nasza rozmówczyni.
– Jak mam podnieść w pojedynkę pacjenta, który waży 150 kg? Ja mogę podnieść 12,5 kg albo w szczególnych warunkach 25 kg. Na tym przykładzie widać, że jest za mało personelu – podkreśla osoba, która poinformowała nas o problemie.
Zamiast czterech są trzy
Mówią o sobie, że są „rzucane gdziekolwiek”, w dodatku z problemem tzw. niedogodzin (godziny pracy nieprzepracowane w danym okresie rozliczeniowym), które będą później musiały uzupełniać, np. w okresie świątecznym. Wskutek owych niedogodzin dochodzi do sytuacji, w których obsada jest mniejsza niż zazwyczaj.
– Potrzebne są po 4 dziewczyny, a zostają 3. We wrześniu obsady były takie, jak powinny, teraz są nawet o połowę zredukowane – usłyszeliśmy w październiku od jednej z pracownic.
– Dają nam do pomocy opiekunki, ale one nie rozwiązują problemu. Wyczyszczą pacjenta, ale nie zastąpią pielęgniarki. Ja zrobię co opiekunka, ale ona mnie nie zastąpi: nie przetoczy krwi, nie przyjmie, nie przekłuje pacjenta. Jak jest 8 pacjentów na dyżurze nocnym, a ja sama: do toczenia krwi, do ciężkich przypadków, to co mam robić? – wskazuje pielęgniarka z dużym stażem na Gamowskiej.
Nie widać młodych
Słychać narzekania, że średnia wieku zatrudnionych to 50 – 60 lat, a nie widać młodych następczyń, choć z taką nadzieją traktuje się na Gamowskiej kierunek pielęgniarski w raciborskim PWSZ. – Prawie nikt nowy nie przychodzi, a nas jest za mało – kwitują niezadowolone. Skontaktowały się z Państwową Inspekcją Pracy, proszą o pomoc organizacje związkowe.
Według naszych informacji najtrudniej jest pielęgniarkom na oddziale wewnętrznym, ale problemy – wedle obserwacji osób, z którymi rozmawialiśmy – występują też na ortopedii i chirurgii.
Personel boi się powtórki sytuacji z lecznicy w Rybniku. Tam z powodu braków kadrowych trzeba było zamykać oddział.
Czy przy łóżkach staną starosta z dyrektorem?
Proszą, by nagłośnić ich sytuację, bo „w starostwie uważają, że w szpitalu wszystko dobrze działa”. Tymczasem, jak słyszymy „dziewczyny płaczą, jak schodzą z dyżurów, są przemęczone, bezsilne, nie dają rady”.
Dotarliśmy też do głosu pacjenta w tej sprawie. Złożył skargę na ręce dyrekcji. Napisał, jak na tej sytuacji cierpią pacjenci. Zaobserwował, że okoliczności rodzą ze strony chorych niesłuszną krytykę pod adresem pielęgniarek. – Te panie nie wiedzą, w co ręce włożyć, tyle jest roboty. Nie wytrzymają tego. W końcu przy łóżkach staną dyrektor ze starostą? To się nadaje do telewizji – podsumował jeden z pacjentów raciborskiej lecznicy.
Biskup pyta, Rudnik odpowiada
Problemami pielęgniarek zajęła się na forum rady powiatu Elżbieta Biskup radna powiatowa z klubu PiS. Wystąpiła do starosty raciborskiego Grzegorza Swobody i dyrektora szpitala Ryszarda Rudnika o wyjaśnienie sposobu rozliczania czasu pracy pielęgniarek w kontekście zastępstw doraźnych.
– Jak wygląda organizacja zastępstw personelu pielęgniarskiego naszego szpitala w razie nieobecności pielęgniarki w trybie nagłym?
– Jaki jest zakres czynności i ustalanie zadań w porozumieniu z pracownikiem (to polecenie ustne czy pisemne?)
W odpowiedzi otrzymała m.in. treść zarządzenia dyrektora naczelnego szpitala Ryszarda Rudnika, a tam znalazł się fragment dotyczący m.in. pielęgniarek (przepis obowiązuje od początku wakacji tego roku, nowelizacja dotyczy regulacji z 2015 roku). Te są obowiązane zastępować się wzajemnie. Pielęgniarka koordynująca zastępowana jest przez wyznaczoną pielęgniarkę, po uzgodnieniu z kierownikiem i przełożoną.
W odpowiedzi na część pytań radnej podano, że organizacja zastępstw personelu pielęgniarskiego w razie nieobecności pielęgniarki w trybie nagłym leży w gestii bezpośredniego przełożonego – pielęgniarki oddziałowej.
Po uzyskaniu zgody pracownika na zastępstwo i uwzględnieniu dobowej i tygodniowej normy czasu oddziałowa dokonuje niezwłocznie korekty harmonogramu. W porozumieniu z pracownikiem za zastępstwo wyznacza się dzień wolny w innym terminie – wskazała w odpowiedzi przedłożonej radnej przez dyrekcję szpitala przełożona pielęgniarek Aniela Mainka.
One też są na pierwszej linii
Ponadto Biskup zapytała o brak gratyfikacji finansowej dla pielęgniarek niecovidowej izby przyjęć naszego szpitala, które pracują też przy przyjęciach do szpitala chorych na COVID-19.
– Nie można przewidzieć czy pacjent przyjmowany na niecovidowej izbie faktycznie nie jest zakażony, zwłaszcza w kontekście intensyfikacji zakażeń ten personel ma bezpośredni kontakt z zakażonymi – napisała radna Biskup w interpelacji do starosty.
Dyrektor szpitala Ryszard Rudnik przyznał nam przy okazji wypowiedzi na temat chcących się zwolnić z placówki lekarzy – internistów, że pracy na Gamowskiej przybyło wraz z otwarciem dodatkowych izb przyjęć, po odmrożeniu lecznicy. Powodem wypowiedzeń medyków wedle jego relacji nie są przyczyny zarobkowe.
Pytania o kadry szpitala nierzadko pojawiają się w dyskusjach radnych powiatowych z dyrekcją. Dyrektor przyznaje wtedy, że sytuacja kadrowa nie jest łatwa, ale szpital działa normalnie. Specjaliści w różnych zakresach są tu wciąż poszukiwani.
Ryszard Rudnik już wiele miesięcy temu ostrzegał zarząd powiatu, że problemy kadrowe zaczną się, gdy sytuacja pandemiczna zostanie opanowana, a medycy utracą dodatkowe dochody, przyznane z racji pracy w szczególnych warunkach. Przypomnijmy, że od marca 2020 lecznica w Raciborzu działała jako jednostka jednomienna, zamknięta na pacjentów niecovidowych. Szpital „odmrażano” stopniowo. Teraz działa jako hybryda. Do jesieni nie słychać było sygnałów o kłopotach z nadmiarem pracy i brakiem do niej rąk. Odkąd, w szybkim tempie, rośnie liczba leczonych tu na COVID-19, przybyło też informacji o nadmiarze obowiązków.
PiS chce informacji od dyrekcji
1 listopada radna Elżbieta Biskup przekazała nam, że nawet w święto kontaktują się z nią zdesperowane pielęgniarki przeciążone pracą. – Wczoraj także przyjmowano kolejnych zakażonych pacjentów. Pracownice szpitala chcą złożyć informację o swojej sytuacji na piśmie. Jestem z nimi w kontakcie. Planuję kolejne zapytania do zarządu i dyrekcji szpitala w tej sprawie – powiedziała nam w poniedziałek radna powiatowa.
Jej koledzy rajcy z klubu PiS (w tym gronie jest szef komisji zdrowia Franciszek Marcol) już wyrazili wicestaroście Markowi Kurpisowi swoje zaniepokojenie sytuacją kadrową w raciborskiej lecznicy. Chcą na kolejnym posiedzeniu komisji zdrowia jej szczegółowego omówienia i prognozy rozwoju ze strony dyrekcji. W październiku nikt z przedstawicieli szpitala nie pojawił się na comiesięcznych obradach, nie było też tradycyjnego wystąpienia przedstawiciela dyrekcji szpitala na sesji rady powiatu.
O bieżącej sytuacji szpitala – inwestycji w SOR oraz otwieraniu kolejnych oddziałów mówił nam dyrektor Ryszard Rudnik w trakcie ostatniej wizyty na posiedzeniu komisji zdrowia. Co do budowy Szpitalnego Oddziału Ratunkowego to termin jego ukończenia przesunięto o przerwę covidową, a rozliczanie z wykonawcą ma się odbywać w sposób wynikowy. Od października ruszył na Gamowskiej oddział opiekuńczo-leczniczy, którego szefem została była ordynator oddziału wewnętrznego doktor Krysińska. Ją z kolei zastąpił Piotr Blewąska. Następnym oddziałem planowanym do otwarcia wybrano neurologię. – Sukcesywnie otwieramy zakresy, co się da – opowiadał wtedy szef lecznicy.
(ma.w)