Piórem naczelnego: Zima zaskoczyła na chodniku
Mariusz Weidner Redaktor naczelny Nowin Raciborskich.
Choć zza kierownicy atak zimy wygląda co najmniej irytująco, gdy droga cała w bieli, a sypać nie przestaje, to w roli pieszego jest znacznie gorzej. Co smutne, nie chodzi tylko o punkt kulminacyjny z apogeum opadu, ale dni późniejsze, gdy drogi są czarne, a chodniki niestety wciąż „lśnią” bielą. Z odśnieżaniem ciągów pieszych jest niestety w kratkę. Chodniki przypominają wielkie szachownice, gdzie jedni mieszkańcy się przykładają, a inni – co tu kryć – to olewają. Czekają na dodatnie temperatury i naturalne sprzątanie pieszej trasy. Nocą chwyta mróz i ślizgawka chodnikowa gotowa. Padać w tym roku zaczęło dość wcześnie jeśli chodzi o minione lata i jak tak się utrzyma, to zaraz dojdą kłopoty ze śniegiem i soplami spadającymi z dachów. Przed rokiem opisywaliśmy przypadek, gdy w centrum Raciborza nie było się komu przyznać do zniszczeń spowodowanych takim śnieżno–lodowym atakiem z góry. Wydawałoby się, że w XXI wieku, takie zjawisko jak opady śniegu nie są nam straszne. Przecież w latach 70. i wcześniejszych ubiegłego wieku zimy stulecia paraliżowały cały kraj, a teraz ledwie coś zawiruje w powietrzu w porównaniu z tamtym okresem.