Mielony temat i drugi ośrodek decyzyjny. Dyrektor szpitala skrytykował radną za robienie złudzeń pielęgniarkom
Dopiero na koniec listopadowej sesji rady powiatu pojawił się wątek szpitalny, związany z ostatnią wizytą pielęgniarek z Gamowskiej w starostwie. Poruszył go radny Tomasz Cofała, wskazując, że wizyta przyniosła niepokojące informacje i chce je skonfrontować z wiedzą dyrektora Ryszarda Rudnika.
Według Cofały nie tak powinno się załatwiać sprawy jak zrobiono na ostatnim posiedzeniu komisji zdrowia rady powiatu. – Nie lubię, jak ktoś przychodzi z problemem na posiedzenie komisji. Tam padło kilka niepokojących informacji. Grupa pielęgniarek mówiła, że w szpitalu nie ma aktualnie odpowiedniej obsady kadrowej, a dyrekcja nie ma zrozumienia dla pań, które tam pracują. Czy tak jest faktycznie? – ciekawiło radnego Cofałę.
Zaraz po wizycie pielęgniarek w starostwie przewodniczący komisji skarg próbował je namówić na osobisty kontakt z nim jako szefem największego klubu w radzie powiatu – „Razem dla Ziemi Raciborskiej” (współrządzi z Platformą Obywatelską). – Nie skontaktowały się jednak, żeby spotkać się i porozmawiać – przyznał T. Cofała.
Pielęgniarek może być więcej
Na jego zainteresowanie odpowiedział dyrektor naczelny szpitala rejonowego Ryszard Rudnik (wrócił do pracy po dłuższym chorobowym, co zaznaczył na sesji T. Cofała). Zaczął od zarzutu pod adresem szefa komisji zdrowia Franciszka Marcola.
– Kiedy przychodzimy na komisję zdrowia, jesteśmy z panią doktor Wielgos-Karpińską ostatnio zaskakiwani pomysłami pani radnej Biskup lub przewodniczącego Marcola. My się możemy i powinniśmy przygotować do takich rozmów. Wicedyrektor medyczna została zaskoczona i nie mogła przygotować odpowiedzi merytorycznych. Przecież wszystkiego w głowie nie mamy – mówił radnym dyrektor lecznicy.
Do tematu podniesionego na obradach komisji, że w szpitalu jest za mała obsada na dyżurach, odparł, że wszystko odbywa się tam zgodnie z obowiązującymi przepisami. – Dotychczas stosowaliśmy się do norm wskazywanych przez Ministerstwo Zdrowia i NFZ – podkreślił R. Rudnik.
Wspomniał też o zawieszeniu na czas pandemii obowiązywania rozporządzenia ministra dotyczącego liczby etatów pielęgniarskich na łóżka szpitalne. Dzięki temu dyrekcja może ustalać ile potrzeba pielęgniarek do właściwego zabezpieczania pacjentów.
– Ciągle się mówi, że jest mało pielęgniarek. Owszem, zawsze może być ich więcej, ale do południa jest 5 i na noc są 3 – 4. To nie jest mała liczba, moim zdaniem wystarcza – oznajmił R. Rudnik.
Powiedział radnym, że wie o tym, co pielęgniarki sądzą na ten temat: że może być ich więcej i lepiej i tak można robić, że będzie nawet 6 pielęgniarek. – Tylko tą drogą dojdziemy do absurdalnych rzeczy, że na jednego pacjenta będzie jedna pielęgniarka – oznajmił Rudnik.
Temat jest mielony
Dyrektor przypomniał w tym momencie, że szpital działa w konkretnych ramach finansowych i jeśli radni chcą większego zatrudnienia pielęgniarek, to trzeba na ten cel zabezpieczyć większy budżet dla lecznicy.
Przy okazji dyrektor powiedział, że oddziały covidowe działają w trudniejszych warunkach niż reszta szpitala. Łatwiej jest funkcjonować tzw. czystym oddziałom, które mają inny stan kadrowy i pracę niewymagającą stosowania środków ochrony osobistej.
Później szef lecznicy ostro skrytykował postępowanie radnej z klubu PiS Elżbiety Biskup.
– Temat pielęgniarek jest mielony na każdej komisji zdrowia. Wytwarza się w ten sposób inny od dyrekcji ośrodek decyzyjny, czyli komisję zdrowia, która jest za zwiększoną obsadą i wyższymi płacami personelu. Jeśli tak mam zrobić to proszę mi wskazać źródło finansowania tych zmian – zwrócił się do Biskup i Marcola. Dodał też, że radna może spróbować wpłynąć na ministra zdrowia, aby ten zmienił normy pracy pielęgniarek.
– Co mamy jest wystarczające – zapewnił Ryszard Rudnik.
Zaapelował do radnych Biskup i Marcola, żeby nie tworzyli takiego drugiego ośrodka decyzyjnego, konkurencyjnego względem dyrekcji szpitala. – Mamy swój zarząd, mamy przełożoną pielęgniarek. Radni nie powinni się tym zajmować, bo to źle wpływa na sposób zarządzania placówką – ocenił R. Rudnik.
Poprosił samorządowców o większy namysł nad tym co robią, a przewodniczącego Marcola o to, żeby go informował wcześniej o tematyce komisji.
Okazuje się, że można
Elżbieta Biskup wyjaśniła, że do niej, jako radnej zgłaszają się różne osoby. – Reprezentujemy sprawy różnych środowisk. Kiedy zwracają się do nas z jakąś sprawą, jesteśmy zobowiązani ją przekazać tu, w radzie. My tylko pytamy o te sprawy. Czy pan tego nie rozgranicza? – dziwiła się radna z klubu PiS.
Pokazała odpowiedź szpitala na jej interpelację na temat gratyfikowania medyków z oddziałów niecovidowych. Początkowo słyszała, że takich możliwości nie ma, a z treści odpowiedzi wynika, że „można różne manewry wykonywać”. – Okazuje się, że można. Chodzi o personel, który ma styczność z zakażonymi nie wiedząc o tym – zaznaczyła radna, która zastąpiła w samorządzie powiatowym Katarzynę Dutkiewicz.
Spotkanie z pielęgniarkami Biskup nazwała mocną sytuacją
– One doszły do jakiejś ściany, bo nie dało się rozmawiać z państwem – stwierdziła Biskup.
Z wyrzutem zwróciła się do Rudnika: pan mnie pyta jak zorganizować pracę w szpitalu? To pan jest menadżerem tego szpitala. Ja jestem radną i słucham ludzi – odparła zarzuty dyrektora.
Szef lecznicy nie dawał za wygraną. Rzucił w stronę zainteresowanej sprawami szpitala, że ta stwarza pielęgniarkom złudne wrażenie, że można zwiększyć ich wynagrodzenia i zatrudnienie w placówce.
– O czym pan mówi? – zdziwiła się Elżbieta Biskup.
– Nie pozwolę by ktoś na nas wymuszał określone zachowania – zapowiedział radnej Ryszard Rudnik.
Dyrektor dodał, że w rozmowach z radnymi chce być przygotowany do tematu. Według niego wicedyrektor Elżbieta Wielgos-Karpińska gdyby tylko wiedziała, o czym będzie mowa na forum komisji, to wzięłaby ze sobą grafiki dyżurów z oddziałów.
– Okazałoby się, że to dyrektor ma rację, że obsada personelu jest wystarczająca. Tymczasem jest przekaz, że w szpitalu coś niedobrego się dzieje, że nie ma pielęgniarek i nie ma jeszcze czegoś, a dyrekcja jest tylko arogancka – z wyrzutem stwierdził Rudnik.
Obsada lepsza niż gdzie indziej
Na sesji szef szpitala zaznaczył, że docenia wysiłek personelu, ale działa w określonych ramach finansowych. Według niego obsada pielęgniarska i lekarska w Raciborzu jest lepsza niż gdzie indziej. – U nas nie ma tak, że my 3 – 4 osoby planujemy, a przychodzą tylko 2. Zawsze jest tyle personelu ile planujemy – podkreślił Rudnik.
Przyznał, że „zawsze ktoś jest chory, ale dyrekcja zawsze znajduje kogoś”. – W szpitalu nie ma mniejszej obsady, niż trzeba i nigdy nie było takiej sytuacji. I nie będzie. Chyba że wydarzy się coś drastycznego – podsumował.
Swymi wypowiedziami Rudnik podirytował przewodniczącego Franciszka Marcola. Ten zaczął swą wypowiedź na sesji od stwierdzenia, że komisja nikogo na posiedzeniu nie mieli.– Nikt tam z maszynką do mięsa na komisję nie przychodzi – skwitował.
Dziwił się dyrektorowi, że ten nie wie o sytuacji, jaką przedstawiły radnym pielęgniarki.
Marcol zauważył, że szef klubu „Razem” zwrócił się po posiedzeniu do pielęgniarek, już w kuluarach z ofertą wsparcia ich działań. – Pan Tomek pobiegł tam z telefonem, mówił, że wszystko załatwi – nadmienił przewodniczący.
Przestraszone z obawami, by wejść
Szef komisji zdrowia uważa, że pielęgniarki wyglądały w starostwie na wystraszone. – One bały się konsekwencji swego wystąpienia na forum komisji. Były roztrzęsione i zapłakane – wspominał Franciszek Marcol. Już po sesji zauważył, że na posiedzeniu komisji panie odezwały się dopiero po godzinie dyskusji radnych. – Te panie były tak przestraszone, że miały obawy, by wejść. Pan radny Ryszard Wolny, który znał jedną z nich, zaprosił je do środka, żeby tak nie stały na korytarzu – mówił przewodniczący.
Marcol zaznaczył, że wszyscy członkowie komisji byli za rozwiązaniem problemu z Gamowskiej. Żałował, że na obradach zabrakło starosty Swobody i wicestarosty Kurpisa (była etatowa członkini zarządu Ewa Lewandowska oraz członek zarządu Andrzej Chroboczek)
– Jak są trudne pytania, to widać komisja dobrze działa, po to jest, by zajmować się problemami – oznajmił F. Marcol.
Według niego, posiedzenie było wartościowe, a wicedyrektor medyczna wyglądała na zorientowaną w temacie. – Odpowiedziała na wszystkie pytania. Z rozmowy wynikało, że relacje między nią a paniami pielęgniarkami nie są złe, co przyznały obie strony. Nie rozumiem pańskich oskarżeń pod adresem radnej Biskup – podsumował Franciszek Marcol.
(ma.w)