Tej procesji od dawna nie towarzyszył śnieg. W Krzanowicach prosili o zdrowie dla zwierząt
W tradycyjnej dla siebie formie w Krzanowicach odbyła się procesja na św. Mikołaja. W tym roku pojechało 15 koni oraz 3 zaprzęgi. Spotkanie ma wymiar dziękczynno-błagalny.
To wydarzenie, które odbywa się w liturgiczne wspomnienie św. Mikołaja. Wówczas z farskich ogrodów do kościółka pw. św. Mikołaja (nazywanego także Mikołaszkiem) przechodzi procesja konna. Na miejscu jeźdźcy i bryczki okrążają świątynię, śpiewając pieśń „Św. Mikołaju, patronie nasz”, a później uczestniczą w mszy świętej.
Tradycji stało się zadość
Inicjatorem spotkania po raz kolejny był Robert Ternka. W rozmowie z Nowinami wspomina zeszły rok, kiedy doroczna procesja odbyć się nie mogła w związku z obostrzeniami pandemicznymi. Wówczas sam, o 6.00 rano przejechał trasę, aby tradycji stało się zadość. – Cieszę się, że znów możemy wrócić – mówi. Choć poniedziałkowy poranek nie sprzyjał wydarzeniu, bo część osób chcących w nim uczestniczyć była w pracy. Jednak bez względu na to, na jaki dzień przypada wspomnienie św. Mikołaja, procesja odbywa się właśnie w tym terminie. – Ale jest kilka koni, to cieszy – dodaje organizator.
Spotkaniu dawno nie towarzyszył śnieg, z wiedzy Roberta Ternki wynika, że ostatnio taka pogoda była dziesięć lat temu. – Dzięki temu tegoroczne wydarzenie jest wyjątkowe – uśmiecha się rozmówca.
Za zwierzęta
Tradycyjnie w procesji uczestniczył pochodzący z gminy Krzanowice ks. Grzegorz Sonnek, proboszcz w parafii pod wezwaniem św. Jadwigi w Radoszowach (powiat kędzierzyńsko-kozielski). W rozmowie z Nowinami przypomina, że wydarzenie ma wymiar dziękczynno-błagalny. Przed laty w regionie miała wybuchnąć zaraza wśród zwierząt hodowlanych. Wówczas miejscowi zdecydowali się pojechać na koniach do kościoła pw. św. Mikołaja, prosząc patrona rolników o wstawiennictwo. Wtenczas zwierzęta wyzdrowiały, a wśród miejscowych wywiązała się tradycja, która trwa do dzisiaj. – Podczas modlitwy dziękujemy i prosimy o bezpieczeństwo dla zwierząt – tłumaczy ks. Grzegorz Sonnek.
Nikt dokładnie jednak nie pamięta na kiedy należy datować początek tej tradycji. Wiadomo jednak, że przed laty rolnicy sami, z samego rana jeździli do kościółka pw. św. Mikołaja. Później wspólnie o 6.00 rano wyjeżdżali w procesji. Następnie na jakiś czas zaprzestano jej organizacji. Reaktywował ją były proboszcz z Krzanowic, ks. Wilhelm Schiwon, nadając jej większy wymiar. Wówczas postanowiono organizować procesję o 10.00 rano i tak też odbywa się do dzisiaj.
(mad)