Dietetyk Anna Kłosek: zwracajmy uwagę na to, co jemy
Po świątecznym łakomstwie warto zapoznać się z poradami naszej jurorki w konkursie Czas na Śląskie. Anna Kłosek zdradziła Nowinom tajniki zdrowego odżywiania bez rezygnacji z tzw. żywności rekreacyjnej czyli np. ze świątecznego stołu.
Z Anną Kłosek rozmawialiśmy w Pubie Maszynownia Browaru Zamkowego. Okazją był udział dietetyczki w Kapitule konkursu Czas na Śląskie.
– Zawodowo zajmuje się pani doradzaniem z tematyki zdrowego odżywiania. Jak pani trafiła do tej branży?
Wszystko za sprawą mojej ukochanej babci. Pamiętam, jako mała dziewczynka byłam zawsze bardzo zbulwersowana podejściem do spraw żywieniowych mojej babci. Bardzo rygorystycznie przestrzegała zasad zdrowego odżywiania. Zawsze trzeba było zgodnie z godzinami wyznaczonymi przez nią jadać dane produkty. Byłam w związku z tym dość sceptycznie nastawiona do tej tematyki.
Gdy wybierałam szkołę średnią, tam nastąpił pierwszy krok w kierunku zostania dietetykiem. Zdecydowałam się na szkołę gastronomiczną. Jednak w ciągu lat nauki zaczęłam dochodzić do przekonania, że to chyba nie jest moja droga życiowa, zawodowa. Przez te cztery lata moje podejście do żywienia zmieniło się. W gastronomii najważniejszy jest smak. Mając długie, paroletnie praktyki w kuchni, zobaczyłam, jak to wygląda dosłownie od kuchni.
– Życie czy jedzenie bez smaku. Brzmi niepokojąco. Czy faktycznie?
W kuchni jest tak, że ta smakowitość wygrywa ze zdrowym podejściem. Mimo, że to walory zdrowotne są tak ważne. Dlatego tak chętnie chodzimy do restauracji, przyciąga nas do nich wyjątkowy smak potraw, idziemy tam, żeby coś dobrego zjeść.
Dlatego moja ówczesna droga w edukacji i w życiu potoczyła się w nieco innym kierunku. Zdecydowałam, że po gastronomiku pójdę na takie studia, żeby zostać kosmetologiem.
Jednak kwestie odżywiania wciąż były mi bliskie i wróciłam do tej sfery, traktując ją bardziej poważnie niż wcześniej. Skupiłam się na wpływie żywności na wygląd. Tak połączyłam dwa obszary moich zainteresowań – wygląd i zdrowe odżywianie.
Obroniłam dyplom kosmetologa i postanowiłam, że powrót do dietetyki będzie moim „kluczem”. Zaczęłam studiować ten kierunek. Bo żywienie dotyczy każdego z nas. Każdy z nas powinien zwracać uwagę na to co je. Jest taki fajny cytat: jeśli jemy prawidłowo, to jedzenie może być najlepszym lekarstwem. Działa to także w drugą stronę – nieprawidłowe odżywianie może zatruwać nasz organizm. Jedzenie jest kluczowe, te słowa odzwierciedlają codzienność każdego z nas.
– Czy może pani podać nam takie podstawowe zasady żywieniowe, skrótowo, w takiej pigułce?
Przede wszystkim ludzie powinni jadać więcej warzyw i owoców. Na to stawiam nacisk przede wszystkim u moich podopiecznych, osób, które decydują się skorzystać z moich porad. Obserwuję to u wielu osób, że warzyw i owoców spożywa się za mało w codziennej diecie. Niestety w odżywianiu dominują tłuszcze. Tu wracamy do tej smakowitości dań, bo tłuszcz niesie ze sobą takową. Stąd ludzie nadużywają tłuszczów.
Owszem, w diecie tłuszcz powinien się pojawić, ale niech to będzie tłuszcz roślinny. Nie zwierzęcy, nasycony. Te tłuszcze przyczyniają się do insulinooporności, do rozwoju chorób krążenia, do miażdżycy czy cukrzycy typu drugiego.
Zatem jeśli coś miałabym zalecić to: warzywa i owoce, ograniczone tłuszcze. One w piramidzie żywienia znajdują się na samej górze, co o czymś świadczy.
– Jakie produkty powinny trafić do takiego zdrowego jadłospisu?
Powinniśmy jadać produkty pełnoziarniste, z pełnego przemiału. Kasze czy makarony – również pełnoziarniste. To będzie budulcem naszej diety, ponieważ węglowodany do niej należą i będą kluczowym produktem.
Powinniśmy spożywać białko, ale białko pochodzące od drobiu. Niech to będzie chude mięso. To budulec naszych mięśni, naszych kości. Jak najbardziej powinno się pojawić.
– Co rusz słyszę o jakiejś diecie – cud, która pomaga zrzucić zbędne kilogramy. Jaka jest ta idealna?
Do diety trzeba podchodzić zdroworozsądkowo. Dieta nie powinna być jakaś ortodoksyjna. Teraz dominuje takie radykalne podejście. Konsumenci zwracają uwagę na składniki produktów, taki panuje trend. Kiedy tylko zobaczą jakieś, „E” automatycznie z niego rezygnują. Ale to oznaka braku świadomości żywieniowej. Ja staram się to w mojej pracy przekazać: nie każde „E” jest złe. Np. E300 to witamina C. Ona nie wpływa, oczywiście w odpowiedniej ilości, na pogorszenie naszego stanu zdrowia. Patrzmy na to, co jadamy, co znajduje się na naszych talerzach.
– Czy jako mama i żona też ze zdrowym rozsądkiem podchodzi pani do żywienia we własnym domu? Czy trudno jest utrzymać reżim przy rodzinnym stole?
Staram się, żeby nasza domowa kuchnia była zdrowa. Wykluczamy te tłuszcze nasycone. Warzyw i owoców zawsze w domu musi być pod dostatkiem. Jak już kupimy, już je mamy, to je zjadamy. Jeśli zabraknie ich w koszyku sklepowym, to i w domu ich zabraknie. Mam dwójkę dzieci i przyznam, że z nimi bywa różnie jeśli chodzi o reżim zdrowego odżywania. Bo dzieci widzą, co jadają inne dzieci, więc chętnie sięgają, chcą sięgać po te nie najlepsze wybory. Jednak muszę powiedzieć, że jestem dumna z moich dzieci, ponieważ ich podejście do diety, udało mi się już ukształtować. Kiedy skuszą się już na te produkty, które są dla nich mniej zdrowe, to one są tego świadome. One się przyznają – ja to zjadłam, ale zaraz obiecują – to będzie jedyne niezdrowe jedzenie, które dziś zjem. I radzą się mnie, co się powinno zjeść, żeby być zdrowym. I to jest dla mnie najważniejsza nagroda w mojej pracy dietetyka.
– Czas na Śląskie to swojskie, lokalne produkty spożywcze. Jak pani traktuje taką ofertę, która znajduje się reguły poza marketowym obiegiem handlowym?
Te produkty wyróżniają się lokalnością. Transport i przechowywanie ma kluczowy wpływ na jakość produktów. Z tych, jakie oceniałam w konkursie, to mam nadzieję, że będą one żywnością „rekreacyjną”, bo nie są to najlepsze wybory na co dzień. Z okazji świąt czy okazji to jak najbardziej. Zdrowe podejście do diety powinno się opierać na proporcjach: zdrowa żywność w 80%, a 20% to te „rekreacyjne”. Co mogę polecić z gamy nominowanych do konkursu to np. tatar z łososia czy jajka. One mogą być podstawą diety. Myślę, że takie konkursy są fajne, bo otwierają ludziom horyzonty na to, co powinno się pojawić w ich diecie.
Rozmawiał Mariusz Weidner