Legenda sędziowskiego gwizdka w książnicy przy Kasprowicza
Michał Listkiewicz – były prezes PZPN, arbiter finału Mistrzostw Świata w 1990 roku i autor książki „Listek…” spotkał się z czytelnikami biblioteki w Raciborzu. Towarzyszył mu polski ksiądz posługujący w Czechach – Zbigniew Czendlik, fan futbolu.
Listkiewicz zjawił się w Raciborzu m.in. dzięki staraniom działaczy Unii Racibórz. Przed spotkaniem z czytelnikami odbyło się jeszcze jedno, w piwnicy bibliotecznej, gdzie do słynnego arbitra przyszli jego koledzy po fachu gwiżdżący na boiskach Podokręgu Racibórz.
Węgrzy nie znają skoków
Michał Listkiewicz na początek mówił o swoim zafascynowaniu hokejem, gdy pracował i mieszkał w Czechach. – Pierwszy mecz hokeja na żywo tam obejrzałem. To wspaniała gra. Hokej jest kultowy w Czechach. Mówię to, żeby uzmysłowić, że dyscypliny, które u nas lekceważmy, są gdzieś na świecie tak popularne jak u nas np. skoki narciarskie. U nas dyscyplina narodowa, a np. na Węgrzech nie wiedzą, w którą stronę skaczą narciarze. Z kolei u nich kultowa jest piłka wodna, u nas bardzo niszowa. A w Nowej Zelandii tylko ten, kto się nie nadaje do rugby, to idzie do piłki nożnej. W USA piłka nożna mimo ogromnych pieniędzy nie przebija się na top, bo inne dyscypliny, te rdzennie amerykańskie jej nie wpuszczą na rynek – zaznaczył były prezes PZPN.
Gdy papież gwizdnął
Arbiter, który największe osiągnięcia zaliczył w latach 80. i 90. ubiegłego wieku opowiedział jak w 1990 roku, na mundialu we Włoszech był na audiencji u papieża Jana Pawła II. Przedstawiał tam sędziów biorących udział w mistrzostwach świata. – Wydreptałem to u prymasa Glempa. Długo o to zabiegałem. Jak już byłem w Watykanie, to mnie przywitali: a to pan jest ten Listkiewicz, który nam tak zawracał głowę od 3 miesięcy – wspominał pan Michał.
Papieżowi wręczył wtedy prezent – gwizdek z kryształu z Ustronia Śląskiego. – To był tylko gadżet, a papież w niego dmuchnął i mówi: nie działa. No to ja spytałem kto ma gwizdek, a szanujący się sędzia ma go zawsze ze sobą. Ktoś piersióweczkę nosi, a ktoś inny inny gwizdek. Jak papież zagwizdał to żyrandole się zatrzęsły – wrócił do tamtych lat Listkiewicz.
Jan Paweł II żałował, że Polski nie ma na tym mundialu. Cieszył się, że choć sędzia jest z Polski. – Będę się zań modlił – obiecał. Tymczasem Listkiewicza wyznaczono do prowadzenia półfinału tamtych MŚ. – To był mój ogromny sukces. Wiedziałem, że jak sędziuję półfinał, to na pewno nie wezmą mnie pod uwagę przy finale. A tu nagle po meczu słyszę: szykuj się na finał. Później mi mówiono, że organizatorzy pod wpływem naszego papieża tak zdecydowali. Nie wiem do dziś czy to była prawda – oświadczył noworoczny gość biblioteki.
Dzidzia dziękuje za kwiaty
Parokrotnie w trakcie spotkania Listkiewicz odnosił się do postaci Kazimierza Górskiego. – On był świetnym psychologiem, bo taki musi być trener reprezentacji. On spotykał się z piłkarzami na 3 – 4 dni parę razy w roku. To nie za dużo. Trzeba umieć „czytać” zawodników. Trener musi być taki, żeby zawodnicy uwierzyli mu bezgranicznie. Żeby kochali go jak ojca i nie wypada im go zawieźć – podkreślił pan Michał.
Jak dodał, Górski bardzo interesował się życiem prywatnym piłkarzy.
– Grześ Lato miał żonę Dzidzię. Kaziu dzwoni i z nią rozmawia, a ta się skarży, że Grzesiu był niegrzeczny. No to Górski pyta Latę: a ty chcesz grać w reprezentacji? Lato mówi, że przecież trenuje, zdobywa gole. A trener wyliczył mu, co tam ostatnio u niego w domu się dzieje. I mówi: ty kupisz kwiaty i na kolankach do Dzidzi jak chcesz jeszcze w kadrze grać. Za niedługo Dzidzia dzwoni do Górskiego i dziękuje: Ja takich kwiatów nawet na ślub nie dostałam – mówił Listkiewicz przy roześmianej publice.
Ciekawość Polowego
Pierwsze pytanie gościom zadał prezydent Raciborza Dariusz Polowy. – Kto teraz będzie trenerem polskiej reprezentacji? – spytał.
Listkiewicz przyznał, że wszyscy go o to pytają, odkąd przyjechał do Chałupek (gościł w klubie „Kolejarz”) i do Raciborza. – Myślę, że będzie nim Adam Nawałka. Była koncepcja Szwajcara, ale nie wypaliła. Na pewno nie będzie następnego Portugalczyka, nie będzie Włocha. Nam potrzeba trenera solidnego, z Niemiec czy z Czech. A tak szczerze powiem, że mecz z Rosją, choć niesłychanie ważny, bo na dobre pół roku zdecyduje o przyszłości naszego futbolu, to w całości zależy tylko od piłkarzy. Oni się spotkają na 3 dni przed meczem. Muszą się zmobilizować, ustalić taktykę i grać. Ważne, w jakiej formie będą Lewandowski, Glik i Szczęsny – mówił były szef PZPN.
Wyjawił, że jest koncepcja, żeby przy Adamie Nawałce był jako asystent Łukasz Piszczek. Być może następny trener kadry. W sztabie ma też być Maciej Stolarczyk.
– Leo Beenkakker też musiał Polaka zatrudnić i to był Nawałka. Tak się zrodził wielki trener. A teraz jak Sousa odszedł to cały ten portugalski cyrk wyjechał z nim – kpił Listkiewicz.
Pełna relacja ze spotkania na nowiny.pl/186114
(ma.w)