Hodowcy gołębi pocztowych z Raciborza świętowali stulecie
– Poświęciłem życie gołębiom i działaniu w związku. Koledzy hodowcy nigdy mnie nie zawiedli – mówił 12 lutego na uroczystości z okazji setnego jubileuszu działalności oddziału 0147 PZHGP prezes Stanisław Bachryj. Już trzecią dekadę stoi na czele organizacji.
Kiedy obecny sternik raciborskiego oddziału zapisał się doń w 1994 roku, usłyszał, że trzeba coś z nim zrobić, bo nie dzieje się najlepiej. Siedziba w rejonie kościoła Matki Bożej była zdewastowana i hodowcy nie mieli swego miejsca w Raciborzu. – Są gołębie, są ludzie, zrób coś, żeby wynieść nasz oddział wyżej na skalę krajową i dalszą. Takie prośby usłyszałem, bo znany byłem z dobrej i skutecznej działalności zawodowej i społecznej. Dziś mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że to się nam udało – powiedział wzruszony S. Bachryj.
Przypomniał sobie, jak dotknęła go powódź z 1997 r. i nie miał nic. Pomogli koledzy hodowcy. Ostatnio przez kilka miesięcy leżał w szpitalu. – Dzięki wam przeżyły moje gołębie i zrobiły wicemistrza oddziału. Dziękuję. Masę ludzi się przysłużyło, żeby nasz oddział wytrwał 100 lat. Ja już jestem tu 7 kadencji, a ilu było poprzedników. Tylko sukces nie rodzi się z jednostki, a rodzi się z siły. I wiemy, że nie było zawsze różowo – stwierdził S. Bahryj.
Jak przyznał – poświęcił życie dla związku, dla hodowców, a hodowcy nigdy go nie zostawili samego.
Tradycją raciborskiego oddziału PZHGP jest organizowanie co 5 lat jubileuszy działalności.
– Mamy budynek od urzędu i tam organizujemy wystawy, tam organizujemy loty. Koszty rosną, a my lecimy za te same pieniądze i mamy 90 hodowców – zaznaczył prezes.
Obecny na uroczystości prezydent Raciborza był pod wrażeniem osobistej historii prezesa Bachryja. – Wspaniale spełniacie swoją pasję życiową – powiedział i wręczył list gratulacyjny oraz „coś w wymiarze materialnym – prezes rozpakuje i będzie wiedział co z tym zrobić”.
Głos zabrał także Piotr Gładki członek PZHGP od 1958 i redaktor miesięcznika Hodowca.
– Napisałem ponad 1000 artykułów, ale z taką kulturą, jaka jest u was, rzadko się spotykam. Patrząc na was, widzę coraz więcej siwych włosów, a młodzieży brakuje. Szanujmy się, miejmy swoją godność. Dla tego pokolenia to szlachetność – zauważył 84-latek.
Gładki jest także myśliwym. Jak powiedział, zna wiele organizacji, ale rzadko się zdarza, żeby prezes rządził przez 5 – 6 kadencji. – Jak pan to robi Stanisławie, że tak pana szanują? Do prezydenta skieruję słowa: u was jest zawsze bieda i będzie, ale jak hodowcy przyjdą do pana z koszyczkiem, to wciepnąć im trochę, bo takiego człowieka jak Stanisław to się w Polsce nie spotyka – podsumował Piotr Gładki.
(ma.w)