Sławikowskie Bery krążą po okolicy Kto się nie wykupi, tego czekają nieszczęścia!
Kto nie zatańczy z Berem, ten przez cały rok nie będzie miał porządku w obejściu. Wiedzą o tym dobrze gospodarze i gospodynie ze Sławikowa i okolic, dlatego też chętnych do zatańczenia z Berem nie brakuje. Ber nie przychodzi do zagrody sam. Towarzyszą mu Baba, Cyganka, Ksiądz, Kominiarz, Lekarz i Milicjant wraz z pomocnikami. Jest też orkiestra, która przygrywa wesoło, rozpędzając wszelkie smutki i troski.
Gabriela Kus z Lasaków czekała cały rok, żeby zatańczyć z Berem. – Mieli być o ósmej, ale się trochę spóźnili – mówi pani Gabriela. Jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Oprócz tańca z Berem, pani Gabriela załapała się również na darmowe badanie lekarskie w wykonaniu Doktora Molesty. W rolę lekarza wciela się Dawid Pater z Łubowic. – Dzięki, nie trzeba było – to moje motto, żartuje lekarz.
– Jeśli dasz, zawsze otrzymasz – mówi Zygfryd Kampa z Lasaków. Gospodarz ma 85 lat i zapewnia, że całe szczęście i powodzenie, które go w życiu spotkało, zawdzięcza sławikowskim berom, których co roku zaprasza do swojej zagrody. – Nie masz nic lepszego, jak z rana jednego – mówi początkującym berom, wręczając im czysty napój w szklanej butelce. Młodzi podchwytują to hasło, a gdy w drzwiach domu staje pani Zofia, małżonka Zygfryda Kampy, grają i śpiewają „Sto lat!”.
Sławikowskie Bery są w tym roku wyjątkowo liczne. Cieszy się z tego Piotr Morawin, który przez lata dbał o to, aby tradycja Wodzenia Bera nie zanikła. Dziś do Sławikowskich Berów należy również jego syn Dawid, który w ten wyjątkowy dzień zakłada strój ojca.
– To jest strój, który uszyła mi moja żona w 1992 roku specjalnie na tę okazję. Cieszę się, że tradycja trwa, że są następcy – mówi pan Piotr, który wciąż wspomaga młodzież organizacyjnie. Sławikowskie Bery będą krążyć przez kilka godzin, odwiedzając ponad setkę gospodarstw. Na koniec Ber – symbol nieszczęść – zostanie zgładzony.
Wodzenie Bera to stara tradycja, sięgająca co najmniej średniowiecza, a więc czasów, kiedy na Śląsku żyły jeszcze niedźwiedzie. Zdarzało się, że zwierzęta czyniły spustoszenie w chłopskich zagrodach. Nic dziwnego, że niedźwiedź stał się symbolem nieszczęścia. Od niepowodzeń, które przynosi Ber, można się ustrzec, tańcząc z nim i przekupując go czymś mocniejszym do picia. Sposób musi być skuteczny, skoro tradycja przetrwała całe stulecia. Wodzenie Bera odbywa się na koniec karnawału.
(żet)