Ponad stu Ukraińców przyszło zapisać się na lekcje polskiego do Powiatowego Centrum Sportu
Taki jest moment historii, takie jest wyzwanie czasu, takie jest zapotrzebowanie, co widać po frekwencji – mówił nam w PCS jego szef Robert Myśliwy. Z inicjatywą nauczania uchodźców wyszła jego żona Magdalena. Zajęcia ruszają w przyszłym tygodniu. Nauczyciele są wolontariuszami.
Grażyna Strózik wicedyrektor ZSO nr 1 w Raciborzu powiedziała, że odzew na apel Magdaleny Myśliwy był natychmiastowy. – Jeszcze nie wiemy, jak sobie z tym poradzimy. Dzielimy zebranych na grupy wiekowe i na pierwszych zajęciach rozpoznamy temat. Niektórzy z naszych „uczniów” są osłuchani z językiem polskim, będzie im łatwiej zacząć – uważa G. Strózik.
Trudna gramatyka
Gdzie będą odbywać się zajęcia? – Na ten moment w PCS, żeby można było zaopiekować się dziećmi uczących się rodziców. Gdyby w trakcie naszego projektu przybywało chętnych, to postaramy się to rozsądnie rozplanować – zapowiada wicedyrektor liceum przy Kasprowicza.
Jej zdaniem to gramatyka może być najtrudniejsza dla uczestników kursu, ale na początek nauczyciele skupią się na poziomie komunikacyjnym w nauce języka. – Wiemy, że wielu z tych ludzi nastawia się na krótkotrwały pobyt w Polsce. Oni być może nie będą się tak angażować, nie będą czuli presji do nauczenia się języka, ale czas pokaże, jakie będą realne potrzeby – podsumowuje Strózik.
Zajęcia odbywać się będą 2 razy w tygodniu, każde potrwają po 2 godziny. Start w przyszłym tygodniu, do dyspozycji będą 2 sale multimedialne. Grupy mają być 15-osobowe. W każdej z grup będą dwie polonistki.
Myśleli o dwóch grupach
Dyrektor PCS Robert Myśliwy zauważa, że taki jest moment historii, takie jest wyzwanie czasu, takie jest zapotrzebowanie co widać po frekwencji, aby organizować kurs języka polskiego. – Początkowo planowaliśmy utworzyć dwie grupy po kilkanaście osób, a na nasz kurs zapisało się ponad 100 osób i to jest dopiero taka pierwsza fala uchodźców wojennych. Z pewnością nauka języka jest dla nich niezbędna. Nie wszyscy pochodzą z rejonów pogranicza, zachodniej Ukrainy, gdzie jest spora diaspora polska i ludzie są osłuchani z językiem polskim, coś jak my z językiem czeskim. Tutaj są przybysze z terenów, gdzie toczy się wojna i bariera językowa rośnie im dalej na wschód. Chcemy ułatwić nowym mieszkańcom Raciborza i powiatu poruszanie się w po „świecie” urzędów, ośrodków zdrowia, sklepów, szkół, rozmów o pracę – wyjaśnia szef placówki.
Zapowiada, że zajęcia będą prowadzone według programu ministerialnego. – To oddolna inicjatywa wynikła z rozmów z Ukraińcami, którzy ostatnio do nas dojechali. Kurs jest bezpłatny, może potrwać nawet do końca roku, a prowadzący to wolontariusze – stwierdza Myśliwy.
– Podzwoniliśmy z żoną po znajomych, zebrała się liczna grupa chętnych, dzielą się swoją wiedzą i czasem wolnym – dodaje.
Nauka z opieką
Ponieważ większość uciekinierów z terenu wojny to kobiety i dzieci, w PCS podeszli do tematu kompleksowo i zapewniają uczącym się opiekę nad dziećmi. Dla nich przygotowano gry i zabawy z elementami nauki języka.
– Wszyscy się uczymy. Postaramy się, żeby nauka była dla nich przyswajalna, żeby ułatwić im poruszanie się w codzienności. Sytuacja jest, jaka jest, trzeba jej sprostać. Część osób już troszkę mówi po polsku, więc różne będą poziomy znajomości języka. Trzeba zacząć od alfabetu; żeby potrafili przeczytać polskie napisy – słyszymy od Anny Grzeszczuk z Zespołu Szkół Ekonomicznych.
(ma.w)
Jak ja bym się czuła w obcym kraju?
Magdalena Myśliwy przyznaje, że wszystko zaczęło się po ludzku: wyobraziłam sobie, jakbym się czuła, trafiając do miejsca, którego nie znam, nie znam tutejszego języka; za bardzo ważne uznałam, że znając podstawy języka, uchodźcy zyskają pewien stopień swobody funkcjonowania u nas. M. Myśliwy jest nauczycielem języka polskiego z przygotowaniem do uczenia obcokrajowców. Udało się skrzyknąć środowisko polonistów, żeby pomóc ludziom. Nikt się nie spodziewał, że tak potoczą się nasze losy. – Od czego zacznę? Od przywitania i małymi krokami pójdziemy do przodu – podsumowuje Magdalena Myśliwy.