Uciekający przed wojną odnajdują tutaj schronienie. W Pietrowicach Wielkich zamieszkały też zwierzęta
Uchodźcy z Ukrainy dach nad głową odnajdują m.in. w gminie Pietrowice Wielkie. W pomoc angażują się mieszkańcy, zapraszając gości zza wschodniej granicy do swoich domów. Pomaga też samorząd, udostępniając na ten cel gminny budynek.
Obradowali radni, teraz mieszkają uchodźcy
Gmina miejsca noclegowe zorganizowała w Centrum Społeczno-Kulturalnym w Pietrowicach Wielkich (CSK), na pierwszym piętrze. – Wybrano tę lokalizację, gdyż jest tam wystarczająca powierzchnia do tego, aby utworzyć większą liczbę miejsc dla uchodźców. Ponadto jest to dogodna lokalizacja z uwagi na bliskość urzędu gminy, co znacznie ułatwia obsługę uchodźców – wyjaśnia sekretarz Gabriel Kuczera. Przeznaczono salę, która w dobie pandemii koronawirusa była wykorzystywana m.in. przez radnych na posiedzenia. Teraz w miejscu stolików stanęły boksy, gdzie dla gości zza wschodniej granicy przygotowano namiastkę domu.
Uchodźcy mają do dyspozycji węzły sanitarne, natryski, w pełni wyposażoną kuchnię wraz z dodatkowym aneksem kuchennym. Mają również dostęp do internetu oraz telewizji satelitarnej. Gmina zapewnia gościom również wyżywienie. – Na chwilę obecną są przygotowane 34 miejsca noclegowe. W miarę potrzeb można będzie tę liczbę zwiększać. Obecnie w CSK przebywają 24 osoby – podaje G. Kuczera. Dodatkowo, jak wylicza sekretarz, w prywatnych kwaterach zamieszkuje 39 uchodźców (są to osoby, które zgłosiły swój pobyt w gminie).
– Poza możliwością zamieszkania i wyżywienia dla uchodźców oferujemy również zaopatrzenie w ubrania, środki higieny, organizowane są również wśród mieszkańców zbiórki mebli i wyposażenia mieszkań dla osób, które zdecydowały się na zamieszkanie indywidualnie – mówi Gabriel Kuczera.
Dla niektórych przystanek, dla innych ostoja
– Ja ich nie nazywam uchodźcami, to są nasi goście – przyznaje Nowinom Małgorzata Paletta, na co dzień dyrektorka Gminnej Biblioteki Publicznej w Pietrowicach Wielkich, a w dobie rosyjskiej agresji na Ukrainę osobą działającą w gminie na rzecz uchodźców, obok dziesiątek innych zaangażowanych w pomoc. Jak wyjaśnia, swoimi działaniami wspiera Zygfryda Wieczorka z gminnego zarządzania kryzysowego, pełniącego nad akcjami pomocowymi pieczę.
W Pietrowicach Wielkich goszczą przybysze praktycznie z całej Ukrainy, m.in. z Zaporoża, Odessy, Mikołajewa, Charkowa i Kijowa. Dla niektórych to tylko przystanek – miejsce regeneracji do dalszej podróży w kierunku innych europejskich krajów. Drudzy szukają tutaj możliwości do osiedlenia się. Dla przykładu jedna z rodzin znalazła już w gminie mieszkanie. Dzięki uprzejmości mieszkańca, który udostępnił im obiekt, mogli się tam przeprowadzić i, jak dowiadujemy się, mogą z niego korzystać, ile chcą, uiszczając tylko opłaty za media. Kolejnej parze udało wynająć się mieszkanie, zaś kolejnych pięć osób wyjechało do Niemiec, bo skorzystali z raciborskiego transportu do miast w Bawarii.
– Każdy kolejny przyjazd innych osób wiąże się z jakąś smutną historią, ale staramy się tutaj o tym nie rozmawiać – wyjaśnia Paletta. Z obserwacji pani dyrektor wynika, że dorośli zazwyczaj dopiero po upływie dwóch dób wracają do siebie i szukają kontaktu z drugą osobą. Dzieci zaś po przyjeździe są nadaktywne, dopiero w trzeciej dobie troszeczkę wyciszają się. – Po tym czasie widzę, że czują się tutaj bezpiecznie – dodaje.
Kot albo walizka
Z Małgorzatą Palettą rozmawiamy w hali centrum społeczno-kulturalnego. Wokół dzieje się sporo, bo trwa segregowanie darów z Francji, które przyjechały tam w zeszły piątek. – Dostaliśmy ubrania, leki, środki higieniczne, jedzenie, zabawki. Praktycznie wszystko, czego potrzebują nasi goście. Musimy to rozpakować, posegregować i znów spakować. To tytaniczna praca – mówi o podejmowanych działaniach dyrektor Paletta.
Na samym początku (ale to zaangażowanie trwa do teraz) w akcję włączyli się mieszkańcy, dostarczając m.in. do remiz OSP czy bibliotek dary. To pomoc, która wówczas była potrzebna „na już”, bo często przybywający goście nie mieli (i nadal się tak dzieje) ze sobą nic. Dyrektor Paletta wylicza, że w działania mocno zaangażowali się również: wójt Pietrowic Wielkich Andrzej Wawrzynek, skarbnik Marzena Kopczewska, bibliotekarki, panie uczęszczające na koordynowane przez nią zajęcia z nordic walking, osoby zrzeszone w miejscowym kole emerytów i rencistów, seniorzy z domu dziennego pobytu oraz panowie na co dzień zajmujący się pracami gospodarczymi na terenie gminy.
Część rzeczy z Francji zostanie w Pietrowicach Wielkich i trafi do Ukraińców przebywających w gminie. Inne pojadą w dalszą podróż, najpewniej na granicę polsko-ukraińską, a stamtąd dalej.
– Jedna pani z Kijowa przyjechała do nas z 12-letnim synem i kotem, poza tym nic więcej nie miała. Bo mogła wziąć ze sobą, albo kota, albo walizkę. Decyzja była dla niej oczywista. Dzięki wsparciu mieszkańców mogliśmy tę rodzinę wyposażyć we wszystkie najpilniejsze potrzeby – mówi szefowa biblioteki. Oprócz kota Rudolfa w pietrowickim centrum zamieszkał również pies Skay.
Pomoc długofalowa
Małgorzata Paletta ma świadomość, że pomoc dla uchodźców może być potrzebna przez wiele kolejnych tygodni. Wyjaśnia, że zachęca mieszkańców, aby rozłożyli chęć pomagania na następne miesiące, tak, aby całość miała swój dalszy ciąg. Pytana, co aktualnie jest potrzebne, wyjaśnia, że poszukiwane są kartony do segregowania darów oraz wieszaki. Zachęca jednocześnie do wcześniejszego kontaktu telefonicznego te osoby, które chcą przekazać jakieś rzeczy, aby doprecyzować, jakie aktualnie są potrzeby. Można kontaktować się pod numerem telefonu – 32 419 80 99.
Dawid Machecki