Mieszkańcy Pogrzebienia od 145 lat proszą, aby potężne gradobicie znów nie nawiedziło ich wioski. W procesji szli też Ukraińcy
Na 4 maja przypada Międzynarodowy Dzień Strażaka. To też dzień, w którym od 145 lat w Pogrzebieniu (gm. Kornowac) odbywa się procesja ku czci patrona strażaków, św. Floriana. Tradycja kultywowana jest na pamiątkę gradobicia z 1877 roku, które nawiedziło Pogrzebień i dokonało niewyobrażalnych zniszczeń. To pierwsze świętowanie po zniesieniu pandemicznych obostrzeń. – Cieszę się, że znów możemy się spotkać – mówił Eugeniusz Kura, sołtys wioski, bo choć wydarzenie w dobie zaostrzonych restrykcji odbywało się, to miało wymiar symboliczny.
Już nie w maseczkach ochronnych, a z widocznymi uśmiechami na ustach zebrali się uczestnicy przy klasztorze sióstr salezjanek. To tradycyjne miejsce spotkań dla tej uroczystości. Przybywają na nią nie tylko mieszkańcy gminy Kornowac, ale również goście z sąsiednich miejscowości, wszak to nie tylko procesja piesza, ale również konna, a więc przyciągająca hodowców z regionu. To niewątpliwa atrakcja nadająca kolorytu, a nawet w pewnej chwili ją wzmacniająca; bo kiedy spotkanie cieszyło się coraz mniejszym zainteresowaniem, sołtys wsi, Eugeniusz Kura, zadecydował o ubogaceniu tego spotkania właśnie taką atrakcją, co w tej formie odbywa się już od 19 lat. W tym roku w wydarzeniu uczestniczyło 40 koni, a prawie 100 osób szło w procesji pieszo.
Mieszkańcy rokrocznie uczestniczą w procesji, by modlitwą błagać Pana Boga zarówno o urodzaj, jak i zachowanie od klęsk, takich jak ta, która nawiedziła wieś w 1877 roku. Wówczas potężne gradobicie spowodowało spore szkody. Mawia się, że padający grad był wielkości kurzych jaj. Stąd na tzw. łące Rudawca uczestnicy zatrzymali się i podrzucali ugotowanymi kurzymi jajami, a później je zjadali.
Na czele procesji jechał Dawid Zalas, który w ręku trzymał krzyż. Zanim uczestnicy procesji, wśród których nie zabrakło strażaków z miejscowej jednostki wiozących figurę św. Floriana. W wydarzeniu uczestniczyli także obywatele Ukrainy, którzy schronienie przed koszmarem wojny odnaleźli m.in. u sióstr salezjanek.
W trakcie spotkania wierni modlili się pod przydrożnymi krzyżami na ul. Brzezkiej–Piaskowej, Pamiątki, Wiejskiej, Lubomskiej oraz pod kapliczką św. Błażeja na Klasztornej. Tam proboszcz ks. Marek Głuch SDB, symbolicznie skropił ziemię, aby wydawała obfite plony, a Pan Bóg czuwał nad rolniczą pracą, nad pogrzebieńskimi rodzinami i aby już nigdy nie powtórzyło się tragiczne w skutkach gradobicie.
(mad)