Złośliwy komentarz tygodnia: Tajny memoriał ze zgrzytem towarzyskim
W głębokiej konspiracji odbył się w Raciborzu memoriał zapaśniczy im. Grzegorza Pieronkiewicza. O „konspiracji” piszę dlatego, że poza lakoniczną zapowiedzią imprezy na profilu fejsbukowym MKZ Unia Racibórz, nigdzie ani śladu relacji z imprezy. A na stronie internetowej Klubu to już w ogóle hardkor – ostatni wpis w „aktualnościach” jest z… 2019 r. Mam nadzieję, że w wykazie działań, na które klub dostaje dotację z Urzędu Miasta nie ma pozycji typu „informowanie”, „promowanie”, itp., bo jeśli są, to słabo to wygląda.
Z tego co udało mi się ustalić, organizatorzy nie zawracali sobie głowy takim drobiazgiem, jak poinformowanie o imprezie mediów. Nie wiadomo, czy o imprezie nie zapomniał nawet sam prezes Unii – Ryszard Wolny, bo też go nie było. Udało mi się tylko ustalić, że Nowiny chętnie by go o to zapytały, gdyby wiedziały, kiedy impreza się odbędzie. Piszę o tym wszystkim nie dlatego, że uważam, że świat się zawali bez wiedzy o Memoriale. Tylko jakoś trudno mi sobie wyobrazić, że takie podejście do informowania, a tym samym promowania zapasów, podobałoby się Grzegorzowi Pieronkiewiczowi, którego zawody te mają przecież czcić. No, ale niech czytelnicy ocenią sami.
Wygląda jednak na to, że Klub zawiadomił przynajmniej tego, który daję kasę, czyli prezydenta Raciborza. W normalnej sytuacji powitałby go pewnie, może nawet wylewnie, wiceprezes Unii Tadeusz Wojnar, powszechnie bardziej znany jako prezes spółdzielni „Nowoczesna” i były, długoletni szef, by nie rzec szeryf, rady miasta. Ale sytuacja w ogóle nie jest normalna, bo w Spółdzielni nadchodzą wybory prezesa (formalnie rady nadzorczej, ale chodzi mi o skutek). Jej nienormalność nie polega oczywiście na tym, że są wybory, tylko na tym, że pierwszy raz od dziesięcioleci obecny prezes może czuć się zagrożony. A jego kontrkandydat i ostry krytyk ma akurat wsparcie obecnego prezydenta. No i był zgrzyt, czyli ręka Polowego wyciągnięta w geście powitania do Wojnara zawisła w powietrzu. Ja tam uważam, że prezydent, jak w tym starym dowcipie o Stalinie, defiladzie i dziecku, nie powinien rozpaczać z powodu odrzucenia, bo mógł przecież na przykład zostać… rzucony na matę.
No cóż, nic wiecznego na tym świecie, zwłaszcza sojusze. Bo tylko przypomnę, że po zakończeniu wieloletniej „miłości” szefa rady i ówczesnego prezydenta Mirosława Lenka, ten pierwszy nie poparł tego drugiego w ostatnich wyborach. W pierwszej turze, choć nie pamiętam czy formalnie, prezes Wojnar popierał Ludmiłę Nowacką, a w drugiej z nadzieją oczekiwał zwycięstwa Polowego. Być może założył, że przyszły włodarz nie zaliczy go do składników betonu, z którym ślubował walczyć. Widać, że – jak to mówi mój szwagier – coś nie pykło…
bozydar.nosacz@outlook.com