Dbajmy o nasze pupile: Kleszcze. Jak chronić siebie i zwierzęta?
Pomimo dostępności szerokiej gamy środków do walki z tymi małymi, ale jakże groźnymi pasożytami ludzi i zwierząt, ich liczebność rośnie. Dlaczego tak się dzieje i co możemy zrobić, aby wyeliminować zagrożenie płynące z kontaktu z kleszczem, wyjaśnia lekarz weterynarii Paweł Staniczek.
O kleszczach słów kilka
Sezon kleszczowy rozpoczyna się z początkiem marca i trwa do późnej jesieni (póki jest ciepło te zewnętrzne pasożyty wykazują swoją aktywność). Są bardzo małe i bardzo ruchliwe, więc łatwo można je przeoczyć. Należą do tej samej grupy co nasze domowe roztocza czy pająki. Kontakt z kleszczem może być bardzo groźny ponieważ niektóre z nich są nosicielami drobnoustrojów, które wywołują choroby, a taką najbardziej znaną jest borelioza. Są drugimi po komarach, wektorami chorób zakaźnych u ludzi i pierwszymi u zwierząt hodowlanych. Podobnie jak komary, żywią się krwią.
Chemiczne środki ochrony – dobre, czy nie?
Na rynku dostępnych jest mnóstwo chemicznych środków ochrony osobistej, które mają chronić zarówno nas jak i naszych pupili przed atakiem kleszczy. Niestety dochodzimy do momentu, w którym te środki przestają być skuteczne ze względu na ich nadmierne używanie. – Jako lekarz weterynarii uważam, że problem leży w naszym zachowaniu – zbyt często stosujemy jeden preparat na kleszcze pozwalając im na „dostosowanie się”, nabycie oporności na daną substancję chemiczną w kolejnych pokoleniach tego pasożyta. Należałoby tutaj także zwrócić uwagę na to, że często nieświadomie także ludzie narażają się na oddziaływanie tych chemicznych substancji, zakładając jakąś długodziałającą obrożę swojemu pupilowi, po czym wpuszczamy go do naszego łóżka – a jak się okazuje często po latach, jak było ze słynnym preparatem na chwasty (Roundup), środki te mogą być dla nas niebezpieczne i wywołać potencjalną chorobę. W mojej ocenie „najbezpieczniejsze” jest aplikowanie psom czy kotom preparatów do wylewania na skórę. Preparat ten wchłania się do podskórza i działa ok 4 – 5 tygodni. Chemia jednak pozostaje chemią i aplikowanie jej w moim odczuciu powinno być już wyjściem ostatecznym – mówi doktor Staniczek. – Jeśli mamy kota wychodzącego na podwórko, czego generalnie nie polecam ze względu na jego bezpieczeństwo (samochody, kontakt z dzikimi zwierzętami), także lepsze będą środki do wylania na skórę, bo często zdarza się przy obrożach, że kot przechodząc nad lub pod płotem, zahacza się i dochodzi do jego uduszenia. Tabletki, chociaż skuteczne bo stosunkowo niedawno pojawiły się na rynku, w mojej ocenie są najniebezpieczniejsze – proszę sobie wyobrazić tabletkę która wchłania się z przewodu pokarmowego i działa kilka miesięcy. To naprawdę nie są witaminy i powinniśmy ograniczyć ich stosowanie do minimum – dodaje.
Ekologiczne rozwiązania
Na przestrzeni lat ataki kleszczy są coraz częstsze. W dużej mierze człowiek jest winny sam sobie, bo swoim działaniem zaburza ekosystem. – Można wspierać naturalne metody chronienia się przed kleszczami, np. pozostawiając dłuższą trawę. Co ma trawa do kleszczy? Otóż, w wysokiej trawie, a w szczególności na łące kwietnej schronienie znajdują naturalni wrogowie kleszczy (np. mrówki, chrząszcze czy inne pajęczaki). Wysoka trawa stanowi też schronienie dla ptaków, tzw. podlotów, które nie potrafią jeszcze fruwać i znajdują w niej schronienie przed drapieżnikami. Musimy zaufać matce naturze i nie ingerować tak bardzo, słowem klucz jest bioróżnorodność, im większa ona będzie tym mniejsze będziemy mieli kłopoty z kleszczami. Każda roślina, nawet pokrzywa czy oset powszechnie uważane za chwasty i tępione są nam potrzebne. Musimy zadbać o przyrodę, a wtedy przyroda zadba o nas, to bardzo ważne. Pomoc w walce z kleszczami idzie także „z powietrza”. Ptakami, które żywią się kleszczami są sikorki. Sikorka Bogatka potrafi wyzbierać z naszego ogródka tyle samo pasożytów ile sama waży, a 18 gramów kleszczy to bardzo dużo. Warto więc zaangażować się w działania ekologiczne mające na celu wspieranie rozwoju sikorek, poprzez chociażby wieszanie budek lęgowych – mówi doktor Staniczek.
Po spacerze
By zminimalizować ryzyko ukąszenia przez kleszcza, wybierając się na spacer powinniśmy zadbać o nakrycie głowy (kleszcze czasem spadają z gałęzi) oraz wysokie skarpetki lub buty. Po spacerze należy bardzo dokładnie się przejrzeć i wziąć prysznic. Należy także bardzo dokładnie przejrzeć naszego pupila. – Szybka reakcja może zaowocować tym, że znajdziemy kleszcza, który jeszcze nie wbił się w skórę, a dopiero krąży po ciele szukając dla siebie odpowiedniego miejsca – mówi nasz gość.
A co, gdy kleszcz już się wbił?
Cóż, przede wszystkim nie należy panikować. Kleszcza trzeba jak najszybciej usunąć. – Jeśli znajdziemy kleszcza na naszym psie czy kocie, można przyjść do gabinetu weterynaryjnego, ponieważ nie tylko go usuniemy, ale jesteśmy w stanie sprawdzić czy nie był nosicielem groźnej choroby. Jeśli usuwamy kleszcza własnoręcznie nie zapominajmy zdezynfekować miejsca ukąszenia ogólnodostępnymi środkami do odkażania skóry (Rivanol, Borasol, Octanisept). W przypadku nie usunięcia kompletnego kleszcza, to też nie koniec świata. Wystarczy przemywać to miejsce wspomnianymi środkami – wytworzy się stan zapalny, a pozostałość kleszcza ulegnie wykruszeniu – mówi mój rozmówca.
Kleszcze pasożytują na ciele swojego dawcy kilka dni, aż napęcznieją, później same się odczepiają. Krew potrzebna jest im jako pożywka dla kolejnych pokoleń kleszczy. – A z jednego może zrodzić się masa nowych, dlatego walka z nimi jest tak trudna – dodaje doktor Staniczek.
Z ciekawostek
Jednym z najbardziej popularnych stwierdzeń jest, że kleszcze atakują tylko osoby o określonej grupie krwi. – To mit. Kleszcze są obdarzone receptorami wyczuwającymi drgania podłoża i receptorami cieplnymi, więc kleszcz tak naprawdę może przytrafić się każdemu – mówi doktor. – Z naturalnych środków ochrony przeciw kleszczom można wymienić olejki eteryczne, np. kokosowy czy lawendowy. Więc jak najbardziej warto ich używać nacierając się nimi podczas wycieczki do lasu. Sprawdzonym sposobem jest także czosnek. Substancje w nim zawarte również mają dla kleszcza odstraszające właściwości. Sposób ten często stosowany jest wśród grzybiarzy. Nie należy kleszcza smarować masłem ani olejem – to duży błąd – dodaje.
Mitem jest także to, że kleszcz wbija się w najbardziej potliwe miejsce. – To mogą być przeróżne miejsca. U psów zdarza się, że kleszcz zagnieździ się w jamie ustnej, w dziąśle, na powiece czy w uchu – mówi doktor Staniczek.
Agnieszka Kaźmierczak
Warte zapamiętania w walce z kleszczami:
Działania ekologiczne mające na celu zwiększenie populacji zwierząt żywiących się kleszczami
Dokładne przeglądanie siebie i naszych pupili po powrocie ze spaceru
Odzież zabezpieczająca (np. czapka i wysokie skarpety)
Ograniczenie używania środków chemicznych