Na zbieractwie można zarobić
Piątkowy deszcz nie odstraszył wystawców i kupujących targów staroci i końskich w Pietrowicach Wielkich, które odbywają się w ostatnią sobotę miesiąca. Co ciekawego zobaczyliśmy na stoiskach?
Targi wrócą do hali
Na targach spotkaliśmy wójta Pietrowic Wielkich Andrzeja Wawrzynka, który mówił nam, że wybrał się na wydarzenie w formie relaksu. – Przeglądam starocie, patrzyłem też na ptactwo domowe – mówił nam. Cieszył się z frekwencji, bo choć piątkowy deszcz mógł nieco odstraszyć wystawców i kupujących, to z drugiej strony rolnicy mieli chwilę wolnego czasu, kiedy przy żniwach pracować się nie dało. – Trzeba się cieszyć, że ludzie widzą w tym wydarzeniu relaks – przyznał.
Wójt pytany, czy targi wrócą na swoje miejsce, czyli do hali centrum społeczno-kulturalnego, odpowiedział, że najpewniej wrześniowa edycja już się tam odbędzie. Przypomnijmy, spotkania zostały przeniesione przed halę w dobie pandemii koronawirusa, kiedy można było organizować już takie wydarzenia.
Płyty winylowe za 5 złotych
Wśród wystawców była m.in. pani Barbara, która od lat jeździ na targi z Wodzisławia Śląskiego. – Tutaj dobrze sprzedają się starocie – oceniała w rozmowie z Nowinami, porównując pietrowickie wydarzenie do innych, na których bywa. Starociami handluje również w: Rybniku, Wodzisławiu Śląskim, Jastrzębiu-Zdroju i Raciborzu.
Na stoisku pani Barbary znajdowały się m.in. płyty winylowe, pięć złotych za sztukę. – Sprzedałam ich już tutaj wiele. To produkt, który kupują w Pietrowicach Wielkich i Raciborzu, bo wszystkie są niemieckie, to do siebie ma ten region – przyznała handlarka. Muzyka, którą oferowała kobieta, była różna. Choć nie tylko płyty cieszyły się zainteresowaniem. Jak przyznała wodzisławianka, każdy produkt ma swoich nabywców i w zasadzie sprzeda się prędzej czy później.
Ręczna robota zyskuje coraz bardziej
Po raz piąty w Pietrowicach Wielkich ze swoim stoiskiem wystawił się pan Sławek z Raciborza. – Ten jarmark ma swój klimat – tłumaczył. Cieszył się, bo lipcowe wydarzenie było dlań najlepszym pod względem utargu ze wszystkich pietrowickich spotkań. – I to mimo deszczowej pogody. Zastanawiałem się nawet czy tu przyjeżdżać, ale rano, mimo zapowiedzi nie padało, więc się pojawiłem – przyznał.
Starocie, które wystawia, zgromadził przez lata, a teraz postanowił dać im drugie życie. Pytany, czy na zbieractwie można zarobić, odparł, że jak najbardziej. – Większość tych rzeczy sprzedaje drożej – dodał.
Na stanowisku pana Sławka znalazł się m.in. ręcznie malowany komplet do przedpokoju: szafka na buty i parasolnik. Cena za zestaw: 550 złotych. – Coraz większe zainteresowanie jest takimi rzeczami – mówił nam.
Krzesło za 350 złotych
– Nie obawiałam się deszczu, trzeba wyjść do ludzi – powiedziała Nowinom pani Renata z Pietrowic Wielkich pytana, czy miała obawy względem deszczowej aury o klientów na spotkaniu.
Handlarka oceniała, że zainteresowanie starociami na lipcowym wydarzeniu było spore, na jej stoisku najchętniej sięgano m.in. po kryształy. – To ciężki temat, ale jednak znajdują się kupujący, z czego się bardzo cieszę – przyznała. Najczęściej kupowano: miseczki, filiżanki i kieliszki.
Na stanowisku pani Renaty znalazło się też krzesło, pasujące np. do gabinetu czy przedpokoju. – Takie rzeczy zyskują na wartości – tłumaczyła. Cena? 350 złotych. – Wystawiłam je pierwszy raz i cieszy się dużym zainteresowaniem, myślę, że szybko znajdzie się chętny – dodała.
Pietrowiczanka oprócz rodzimej miejscowości bywa m.in. ze starociami w: Raciborzu i Wodzisławiu Śląskim. Szczególnie chwali tę drugą lokalizację, bo tam zjawiają się tłumy kupujących.
Dawid Machecki